Następnego dnia przebudziłam się koło 10:00. Wyspana i zaskakująco pozytywnie nastawiona do kolejnego dnia podniosłam się z łóżka. Nie wiedziałam co sprawiło taki humor, ale się cieszyłam. Oznaczało to, że wracałam tak jakby do siebie. Nie wiem dlaczego, ale podeszłam do szafki na której Liam trzymał dużo zdjęć w ramkach z przyjaciółmi, rodziną i ze mną. Uśmiechnęłam się widząc zdjęcie na, którym byliśmy razem we dwójkę. Delikatnie się uśmiechnęłam. Nagle usłyszałam głos mojego chłopaka.
- Hej. Już wstałaś? - zapytał, a ja się do niego odwróciłam.
- Hej. Tak. Wyspałeś się? - zapytałam chociaż odpowiedź była jednoznaczna, że na kanapie raczej nie można się wyspać, a jednak zrobił to dla mnie. Kochałam go za to.
- Powiedzmy, ale nie ważne. Najważniejsze żebyś ty była wyspana. - powiedział niepewnie chwytając mnie za rękę. Był niepewny, widziałam to o jego oczach. Nie chciał robić nic wbrew mi bo wiedział, że dużo przeszłam i potrzebuję czasu. Wzięłam czyste ciuchy i weszłam do łazienki aby się przygotować do kolejnego dnia. Gotowa wyszłam z łazienki i poszłam na dół wchodząc do kuchni, w której spotkałam dziewczyny i mojego chłopaka. Przywitałam sie z dziewczynami całusem w policzek i przygotowałam sobie śniadanie. Później usiadłam na wolnym miejscu przy stole zaczynając konsumować posiłek. Po zjedzeniu śniadania posprzątaliśmy i przeszliśmy do salonu. Kilka minut później usłyszeliśmy jak chłopacy weszli do kuchni. Spojrzałam na dziewczyny i to wystarczyło. Potrafiły poprawić humor i to tak porządnie.
- To co dziewczyny? Idziemy po kilka rzeczy do kuchni? - rzuciła Perrie patrząc na nas.
- Oczywiście. - odparłam uśmiechając się. Alice nie wiedziała jeszcze o co chodzi, ale z czasem się przekonała. Poszliśmy wszyscy z tym, że Alice i Liam stanęli w wejściu do kuchni patrząc na wszystko co zaraz miało się dziać.
- Cześć chłopcy. - odezwała się trochę głośniej Eleanor.
- Hej. - powiedzieli ledwo żyjąc.
- Ciszej. - powiedział Niall. Aha, to był dla nas znak.
- Van, wyciagnij miskę do chipsów. - powiedziała do mnie Perrie głośno. Otworzyłam szafę i zaczęłam wyciągać miskę trącając przy tym inne naczynia robiąc tym samym spory hałas. Potem Perrie narobiła trochę hałasu, a na końcu El. Chłopacy zatykali uszy, ale to nic nie dało. Wychodząc krzyknęłyśmy jeszcze do nich, że będziemy w salonie. Wchodząc do pomieszczenia zaczęliśmy się śmiać. Liam i Alice zwijali się ze śmiechu, my do nich dołączyłyśmy. Usiadłyśmy na kanapie, a Liam zajął miejsce w fotelu. Posiedzieliśmy trochę rozmawiając i zajadając słodkości. Trochę czasu minęło i Alice musiała wracać do domu więc się z nią pożegnałyśmy. Kiedy poszła w salonie zawitali 'nasi imprezowicze'.
- Macie nam coś do powiedzienia? - zaczęła Perrie. No to mają teraz przesrane. Zwłaszcza Louis i Zayn od swoich dziewczyn. Chłopacy bardziej ogarnięci niż wcześniej spojrzeli na blondynkę.
- Przepraszamy. - powiedzieli po cichu.
- I tylko tyle? Jesteście już w sumie dorośli, a zachowujecie się jak dzieci. To jest normalne żeby tak się upić do nieprzytomności? W ogóle cieszcie się, że wróciliście cali do domu. - powiedziała Eleanor.
- El ma rację. Nie zabraniamy wam imprezowania i picia, ale róbcie to z rozsądkiem. - powiedziałam spokojnie. Wstałam bo chciałam pójść do łazienki, ale ledwo co wstałam to zemdlałam. Przebudziłam się w swoim pokoju. Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju. Na końcu łóżku siedział Liam i patrzył się w okno. Dotknęłam jego ręki i wtedy na mnie spojrzał. Uśmiechnął się delikatnie wzmacniając uścisk. Wtedy doznałam lęku. Cofnęłam szybko rękę, a w oczach pojawiły mi się łzy. Spojrzał na mnie smutny.
- Jak się czujesz? - zapytał.
- W porządku, ale możesz mnie zostawić samą? - wyszeptałam patrząc na okno. Było mi przykro, że muszę go odepchnąć od siebie, ale to całe zdarzenie powodowało, że wszystko mnie raziło. Myślałam, że już jest lepiej, ale jednak... To nie było wcale takie proste. Usłyszałam zamykanie drzwi, rozpłakałam się wtulając w poduszkę. Zasnęłam. Kiedy się obudziłam akurat na zegarze wybiło 19:00. Postanowiłam zejść na dół aby coś zjeść. Nikogo nie było w kuchni. Przygotowałam sobie kanapki, ciepłą herbatę i poszłam z tym wszystkim do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku i zaczęłam konsumować posiłek. Po zjedzonej kolacji zostawiłam naczynia na biurku, podeszłam do szafki, w której chowałam swoje tak jakby skarby. Chciałam odświeżyć pamięć co się w nich znajdowało. Pierwszy w oczy rzucił mi się mój albom ze zdjęciami. Usiadłam sobie wygodnie na łóżku i zaczęłam go przeglądać. Wszystkie dobre wspomniania wróciły. Było tam pełno zdjęć z mojego życia. Część jak byłam mała, dużo było takich na których byłam razem z Lou. Uśmiechnęła sie sama do siebie na ich widok. Oglądałam dalej. Zaczęły się zdjęcia rozpoczynające udokumentowanie mojej przyjaźni z chłopakami, a potem także z dziewczynami i mój związek z Liam'em. Przeglądałam fotografie na których byliśmy we dwoje. Szczęśliwi, zakochani i uśmiechnięci. Wtedy do moich oczu napłynęły łzy. Strasznie mnie męczył fakt, że się oddaliliśmy od siebie. A to wszystko przez idiote Logana i przez to co mi zrobił. Nie nawidziłam go. Znalazłam zdjęcie na któym byłam właśnie z nim i Lou. Wyciągnęłam z albumu i je rozerwałam na kawałki. Zniszczył całe moje życie. Spojrzałam na zdjęcie mojego chłopaka, które trzymałam na szafce nocnej. Nie zasłużył aby cierpieć razem ze mną. Powinien znaleźć sobie inną dziewczynę. To co zrobiłam później...
3-osobowa
Dziewczyna była strasznie załamana i przybita tym wszystkim. Wyciągnęła kartkę z szafki oraz długopis. Napisała list do swojego ukochanego i zostawiła go na swoim łóżku. Weszła do łazienki, a po policzkach już zaczęły spływać łzy. Otworzyła szafkę nad umywalką szukając jednej konkretnej rzeczy. Żyletka. Jest. Chwyciła ją do ręki i usiadła przy wannie podciągając rękaw. Łzy spływały po jej policzkach coraz bardziej. Kilka cięć i będzie w raju. Taka myśl przeszła jej po głowie.
W tym samym czasie Liam wraz z chłopakami siedział w salonie i nawet nie usłyszał kiedy jego dziewczyna zeszła na dół po kolację. Nie schodziła więc lekko zaniepokoijony postanowił pójść do niej i zobaczyć czy wszystko w porządku. Czuł delikatny lęk. Wszedł po schodach, otworzył drzwi i w oczy rzuciła mu się od razu kartka na łóżku. Podszedł do niego, ale zanim przeczytał spojrzał w stronę drzwi do łazienki. Były uchylone. Otworzył je szybko i zamarł.
- Van... nie. - powiedział i wyrwał swojej dziewczynie żyletkę z rąk. Odłożył ją na zlew i usiadł koło brunetki.
- Oddaj. Muszę to zrobić. - szlochała.
- Nie pozwole ci na to. Nie możesz sobie odebrać życia, rozumiesz? Jesteś potrzebna na tym świecie. - powiedział delikatnie ją do siebie przytulając.
- Nie jestem. Niby komu? Wszystkim będzie lepiej beze mnie. - krzyknęła odpychając chłopaka. Wstała i wybiegła z pokoju. Zbiegła na dół, a potem wybiegła z domu. Liam pobiegł szybko za nią. Wbiegła na ulicę odwracając się do Liam. Otworzył przestraszony oczy tym co mogło sie stać, ale się nie stało.
- Mam cie. - powiedział Niall przyciągając brunetkę do siebie. Liam stał sparaliżowany i patrzył na to co przed chwilą się stało. Gdyby nie blondyn brunetkę potrąciłby rozpędzony samochód i wtedy na pewno by zginęła. Brunetka osunęła się na ziemię i zaczęła rozpaczliwie płakać. Liam stał bezradnie nie wiedząc co się dzieje, a po jego policzkach spływały łzy. Niall kucnął koło dziewczyny i mocno ją do siebie przytulił. Przed domem stali pozostali chłopacy, którzy również byli w szoku przez to co zobaczyli. Vanessa nie miała siły. Chciała tylko zniknąć z tego świata. Po chwili jednak podniosła się uwalniając z objęć Horana, poszła do swojego pokoju i zasnęła na łóżku. Niall przytulił Liam'a próbując go doprowadzić do życia i wrócili razem do domu. Brunet od razu poszedł do swojego pokoju spać. Reszta też nie miała już ochoty na nic tylko poprostu poszli do swoich pokoi spać.
Następnego dnia czuła się lekko otępiała. Nie wiedziała czemu. Spojrzała na zegarek, który wskazywał 9:30. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała na wyświetlacz telefonu. Ujrzała jedno nieodebrane połączenia. Alice. Postanowiła od razu oddzwonić. Wybrała numer przyjaciółki i przyłożyła do ucha czekając aż odbierze. Okazało się, że blondynka chciała się z nią spotkać. Umówiły się, że dziewczyna przyjdzie do Vanessy o 12:00. Pożegnały się i rozłączyły. Van wzięła czyste ciuchy i udała się do łazienki. Po przygotowaniu się do kolejnego dnia zeszła na dół na śniadanie. Weszła do kuchni, w której siedział tylko jej brat. Uśmiechnęła się do niego blado i podeszła do szafki. Wyciągnęła miskę, łyżkę oraz płatki, a z lodówki mleko. Wsypała płatki, zalała mlekiem i usiadła przy stole zaczynając konsumować posiłek. Po śniadaniu wraz z Lou przeszła do salonu gdzie siedział Liam w fotelu oraz Zayn na kanapie. Zajęła miejsce koło Malika, a jej brat miejsce w drugim fotelu. Po dość dłuższym czasie ciszy w salonie zawitał Niall wraz z Harrym.
-------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 30. Jak wam się podoba? Za wszelkie błędy przepraszam ;)
Czekam na wasze komentarze. Liczę na to, że będzie ich trochę.
Wielkie podziękowania dla tych, którzy skomentowali ostatni rozdział. Bardzo miło mi się zrobiło. Nie myślałam, że tak na to patrzycie dlatego jestem wam bardzo wdzięczna. I dlatego też proszę was o komentarze bo chcę wiedzieć co sądzicie o opowiadaniu oraz o mojej roli jako blogerki i pisarki. Czekam na kolejne komentarze ;)
W następnym rozdziale: Zdenerwowanie Niall'a. Kłótnia jego z Liam'em. Rozczarowanie Alice. Styczeń i informacja, która załamie trochę po raz kolejny Van. Co się stanie? To wszystko w następnym rozdziale. Zapraszam i pozdrawiam ;)