18.05.2014

Trzydziesty szósty rozdział

 
WAŻNE - PRZECZYTAJCIE POD ROZDZIAŁEM !!!
 
 
 
**********************************************************
 
 
Kolejne dni mijały i nadeszła połowa lutego, a co się z tym wiązało? Początek światowej trasy koncertowej chłopaków. Pierwszy koncert miał się odbyć w Londynie 24 lutego. Do tej pory chłopcy mieli mnóstwo prób więc rzadko bywali w domu. Ja chodziłam do Agencji razem z Alice i co chwilę dostawałyśmy kolejne propozycje na sesję więc było co robić. Eleanor często nas odwiedzała bo na uczelni mieli więcej wolnego niż zajęć. Niall i Alice? Nie są parą choć widać, że to nie potrwa długo. Strasznie ich do nich ciągnie. Podejrzewam nawet, że wyznali sobie miłość, ale na razie nie chcą się przyznać przed światem. Chłopcy jako One Direction są coraz bardziej popularni. Pobyli rekord w sprzedaży biletów na koncerty na całym świecie z czego jestem bardzo zadowolona. Z resztą pozostałe dziewczyny także. Liam i ja? Nie jesteśmy razem. Przyjaciele - może? W sumie to nasze relacje się zmieniły przez ten czas. Nadal coś do niego czuję, ale jakoś boję się zadziałać. Po za tym Liam traktuje mnie ostatnio na dystans. Mam wrażenie, że już go nie obchodzę. Boli mnie to, ale w końcu to ja z nim zerwałam i chciałam aby sobie ułożył życie na nowo więc nie mogę mieć mu tego za złe.
Dzień przed koncertem chłopcy mieli wolne, a ja musiałam iść do pracy. Szkoda bo chciałam ostatni czas spędzić z nimi zwłaszcza z moim bratem. Moja mama ostatnio wyleciała do Stanów i na razie tam zostaje więc mam tylko jego tak blisko, ale miało się to zmienić. Tego dnia przyjechała po mnie Alice jak zawsze tyle, że później niż zawsze bo o 10:30. Miałyśmy na 11:00 więc to dlatego. Zajechałyśmy na miejsce kierując się od razu do środka. Na korytarzu zatrzymał mnie Max, który został moim menagerem.
- Cześć dziewczyny. - powiedział i przywitał się z nami całusem w policzek.
- Hej. - przywitałyśmy się.
- Jest sprawa, o której musimy porozmawiać, ale to może nie na korytarzu. Chodźcie do mojego biura. - powiedział i ruszyłyśmy za nim. No, dorobił się dzięki mnie. Nie no, żartuje. Tak na poważnie z fotografa, którym nadal jest stał się moim menagerem przez co oczywiście musi mieć swoje biuro. Jego tata jest ewidentnie zadowolony z sukcesu syna i pewnie czuje się bezpieczny o przyszłość swojej Agencji Modelek. Weszłyśmy do pomieszczenia tuż za Max'em. Usiadł za biurkiem, a my na krzesłach na przeciwko niego.
- Więc? O co chodzi? - zapytałam ciekawa o czym chce rozmawiać.
- Dostałem dzisiaj telefon od pewnej Agencji Modelek zza granicy i złożyli mi pewną ofertę, a właściwie tobie. - powiedział patrząc na mnie uważnie.
- Mi? Jaką ofertę?
- Widzieli kilka twoich sesji i są tobą oczarowani. Chcą abyś była nową twarzą kolekcji dla dziewczyn w twoim wieku na wiosnę i lato tego roku. Wiąże się jednak to z tym, że będziesz musiała się tam przeprowadzić na pół roku. - powiedział.
- Ale gdzie? Co i jak? Chce znać szczegóły.
- Spokojnie, już tłumaczę. Są to najlepsi projektanci z Włoch, a mają swoją siedzibę w Mediolanie. - powiedział, a mnie wmurowało.
- Słucham? Chyba sobie żartujesz? - zapytałam.
- Oczywiście, że nie. Nie mógłbym. Wszystko wyjaśnili. Chcą podpisać z tobą kontrakt jak już wspomniałem na pół roku. Nie masz się czym martwić bo wyjeżdżam razem z tobą i Alice również. Stwierdzili, że byłoby dobrze jakbyś przyjechała ze swoim prywatnym fotografem, który na prawdę dobrze spisuje się w swojej roli. - powiedział przenosząc wzrok na blondynkę. Również spojrzałam na nią.
- To nie możliwe. Czy ja śnię? - zapytała, a ja się zaśmiałam. Uściskałyśmy się szczęśliwe i zaczęłyśmy skakać z radości.
- Czyli rozumiem, że się zgadzacie? - zapytał.
- Oczywiście. Kiedy wyjazd? - zapytałam.
- Jutro rano dlatego dzisiaj macie wolne bo musicie się spakować. Na miejscu wszystko jeszcze raz zostanie wyjaśnione i wtedy podpisany zostanie kontrakt. Samolot jutro mamy o 9:30 więc się nie spóźnijcie. - powiedział szczęśliwy. Uśmiechnęłam się, podziękowałam mu i wyszłyśmy z jego biura. Wróciłyśmy do samochodu i ruszyłyśmy w stronę mojego domu. Na miejscu zaparkowałyśmy i wtedy mnie olśniło.
- Zostawimy wszystkich. Co prawda chłopacy jutro zaczynają trasę, ale dziewczyny? - posmutniałam. Spojrzałam na Alice.
- Wiem, że to będzie trudne, ale taka okazja zdarza się raz. Też będę tęskniła za nimi, ale na pewno w między czasie się zobaczymy.
- Masz rację, a teraz chodź. Trzeba im o tym powiedzieć. - powiedziała. Wysiadłyśmy z samochodu kierując się w stronę drzwi wejściowych do domu. Od razu przeszłyśmy do salonu, w którym siedziała cała nasza paczka przyjaciół z moim bratem na czele. Spojrzeli na nas zdziwieni bo w końcu niedawno pojechałyśmy do pracy, a już byłyśmy z powrotem.
- Coś się stało? - zapytał wystraszony Louis.
- Nie, to znaczy tak. - powiedziałam nie pewnie.
- No... to mów. - powiedział Niall.
- Wraz z Alice i Max'em dostaliśmy propozycje. W sumie to ja ją dostałam, ale że Alice jest moim fotografem, a Mac menagerem to ich to również dotyczy. Jutro o 9:30 mamy samolot do Mediolanu. - powiedziałam.
- Dlaczego? - zapytał Liam.
- Wylatuje na półroczny kontrakt jaki podpisze jutro na miejscu. Dostałam propozycje abym została twarzą nowej serii ciuchów na wiosnę i lato właśnie w Mediolanie. Tamtejsi projektanci widzieli kilka moich sesji i chcą abym się zgodziła na ich propozycje. - powiedziałam uśmiechnięta.
- To fantastycznie. - powiedziała Perrie i mnie przytuliła. - Powodzenia ci od razu życzę. - uśmiechnęła się.
- Dziękuje. Mam nadzieję, że w między czasie będę miała możliwość aby się z wami zobaczyć. Teraz wybaczcie, ale muszę się spakować. - powiedziałam wychodząc do przedpokoju. Spojrzałam na Alice i umówiłam się z nią następnego dnia, że spotkamy się na lotnisku. Ona chciała jeszcze pogadać chwilę z przyjaciółmi więc zostawiłam ją i poszłam do swojego pokoju. Wyciągnęłam walizkę i zaczęłam pakować potrzebne rzeczy. Nagle w moim pokoju pojawił się Louis. Usiadł na łóżku i przyglądał mi się co robię.
- Nie uważasz, że pochopnie podjęłaś decyzję? - zapytał.
- A co miałam zrobić jak już jutro mam być we Włoszech? - powiedziałam pakując kolejną bluzkę do walizki.
- Poczekaj. - powiedział chwytając mnie za rękę. Spojrzałam na niego. - Wiem, że to dla ciebie duża szansa na większe pieniądze. Po za tym nie będziesz siedziała sama jak wyjedziemy w trasę podczas, której z resztą będzie mi ciebie brakować, ale ja widzę, że tutaj nie o to chodzi. - dokończył, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- A o co twoim zdaniem niby chodzi? - zapytałam ciekawa jego przemyśleń.
- O Liam'a. Chcesz o nim zapomnieć, o tym co was kiedyś łączyło i z resztą nadal łączy. Po prostu chcesz zacząć żyć od nowa, nowy etap życia chcesz zacząć.
- Co? Nie, to nie prawda. - powiedziałam, a on spojrzał na mnie wzrokiem "Aha, akurat Ci wierze.". Opadłam bezradnie na łóżko obok niego. Westchnęłam głęboko i spojrzałam przed siebie.
- Być może masz racje. Tylko, że co to zmienia? Może nadal coś do niego czuje, ale on do mnie już nie. Widzę to. Trzyma mnie na dystans od dłuższego czasu więc dlaczego ja nie mam zmienić coś w swoim życiu? - powiedziałam i spojrzałam na Louis'a
- Wiesz siostra, że zawsze na mnie możesz liczyć. Nie będę cię zmuszał do jakiejkolwiek decyzji. Rób jak uważasz, ale proszę cię o jedno. Zawsze się zastanów zanim podejmiesz jakąś decyzję. Nie chcę abyś potem czegoś żałowała lub co gorsza cierpiała przez to co zdecydowałaś wcześniej. - powiedział i mnie przytulił.
- Dziękuje. Dziękuje za to, że jesteś i mi pomagasz. - powiedziałam odwzajemniając uścisk. Kocham Lou, jest wspaniałym bratem. Nigdy mnie nie zawiódł i myślę, że nie zawiedzie. Jestem z niego bardzo dumna, z tego co osiągnął i nadal osiąga. Tommo wyszedł, a ja powróciłam do pakowania się.
 
-------------------------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdział. I jak wam się podoba? Czekam na wasze komentarze.
 
A teraz ważna sprawa!!!
 
Szybko dość dodałam ten rozdział jak na ostatnie moje aktywności, ale wiecie. Matura, trochę mnie to czasu pochłonęło, ale jest już po. Mam za sobą tak zwany egzamin dojrzałości teraz tylko czekam do czerwca na wyniki pisemnych bo ustne od razu podają i muszę się wam pochwalić, że zdałam. Jednak nie o tym mowa.
Jutro wyjeżdżam z przyjaciółką na wakacje do Trójmiasta na dwa tygodnie, a co się z tym wiąże? Przez ten czas nie będę miała możliwości żeby dodać nowy rozdział także będziecie musieli przetrwać beze mnie dwa tygodnie. Mam nadzieję jednak, że wytrzymacie, a jak wrócę to od razu dodam kolejny rozdział. Jeśli chcecie mieć ze mną kontakt to zapraszam na mojego twittera. Macie go po prawej stronie ;) Piszcie śmiało :*
 
W następnym rozdziale: Mediolan. Podpisanie przez Van kontraktu. Poznanie modela, z którym będzie promować nową linię ciuchów oraz jego fotografa. Rozmowa Van z chłopakami przez telefon... Co wyczuje w głosie Van Niall?  O czym będą rozmawiać? A może o kim? To wszystko w następnym rozdziale. Pozdrawiam, Klaudia ;)


12.05.2014

Trzydziesty piąty rozdział

Podziękowania dla tych, którzy skomentowali ostatni rozdział :* Bardzo wam dziękuje i wierze, że kolejne rozdziały też będą przez was komentowane. Jeśli pojawi się jeszcze ktoś to również będę się cieszyła dlatego proszę o komentarze. Na prawdę czytam wszystkie dlatego zostawiajcie swoje opinie w komentarzach :) A teraz zapraszam was już do przeczytania kolejnego rozdziału. ;)

***************************************************************

Jak on mógł coś takiego powiedzieć. Psycholog? Niech mnie od razu wyśle do szpitala psychiatrycznego i w nim zostawi. Będzie miał przynajmniej spokój. Ułoży sobie na nowo życie i będzie mógł żyć pełnią życia zamiast się zamartwiać. Wtedy mnie poniosło, ale w tamtym momencie uważałam, że to było odpowiednie. Znalazłam w szafie średniej wielkości karton. Włożyłam do niego wszystko co dostałam od Liam'a, wszelkie nasze wspólne pamiątki i wyszłam z pokoju. Weszłam do niego bez pukania i postawiłam karton mu na łóżku.
- Co to jest? - zapytał podchodząc do łóżka.
- To są rzeczy, które od ciebie dostałam i wszystko co z nami związane. Zabierz to i zrób co chcesz. Zostaw albo spal. Mnie to nie obchodzi.
- Dlaczego? 
- Liam... Z nami koniec. Na zawsze. To moja ostateczna decyzja. - powiedziałam, a w oczach pojawiły się znowu łzy.
- Proszę cię, nie... Van, ja bez ciebie nie mogę żyć. Nie rób mi tego. - powiedział chwytając mnie za rękę.
- Przykro mi. - powiedziałam wychodząc z jego pokoju.

3-osobowa

Dziewczyna weszła szybko do swojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Osunęła się po nich na ziemię podkulając nogi.
- Van, proszę. - powiedział Liam przez drzwi, ale była nie ugięta. W końcu wkurzony uderzył w drzwi i wrócił do swojego pokoju wściekły rzucając się na łóżko. Dziewczyna się rozpłakała. Podniosła się z ziemi kładąc na łóżko i zasnęła. W tym czasie Liam się trochę uspokoił. Podniósł się do pozycji siedzącej i zaczął przeglądać zawartość kartonu, który przyniosła mu przed chwilą brunetka. Było tam pełno pamiątek z okresu kiedy byli razem. Pełno wspólnych zdjęć, na których byli razem uśmiechnięci i szczęśliwi. Jego oczy zrobiły się wilgotne. Zastanawiał się co takiego spowodowało, że to wszystko się zmieniło. Znikło? To nie było spowodowane tylko gwałtem, który przeżyła Van. To coś innego. Zastanawiał się tylko co. Nie mógł uwierzyć w to, że ją stracił. Kolejny raz ją stracił. Był temu winny? Nie, przecież chciał dla niej tylko jak najlepiej, a jednak okazało się, że pogorszył tylko swoją sytuację. Dalej przeglądał rzeczy. Był tam pluszowy miś, którego podarował swojej dziewczynie na walentynki. Był naszyjnik z wisiorkiem w kształcie jego pierwszej litery imienia, który otrzymała na początku ich związku. Wszystko było w tym kartonie. Po przeglądnięciu schował wszystko z powrotem do kartona i postawił obok biurka. Musiał coś zrobić aby ją odzyskać. Chciał coś zrobić, ale na razie nie wiedział co.
Koło 14:00 wszyscy spotkali się w jadalni na obiedzie. Van usiadła pomiędzy Niall'em i Lou. Nie chciała siedzieć koło Liam'a. Smutny chłopak usiadł obok Perrie i Harry'ego. Jedli w ciszy, ale tej atmosfery nie mogła przeboleć Eleanor.
- Czemu milczycie? - zapytała. Van spojrzała na swojego byłego chłopaka, a potem na El.
- Nie mam ochoty na rozmowę. - powiedziała i powróciła do konsumowania posiłku.
- Liam? Coś się stało? Słyszeliśmy krzyki. - powiedział Lou. Brunet spojrzał na swojego przyjaciela.
- Nie jesteśmy już razem. Van ze mną zerwała. - powiedział brunet patrząc na dziewczynę. Wszystkich wzrok pokierował się na Vanesse. Vanessa spojrzała na chłopaka, rozpłakała się i:
- Przepraszam. - tyle powiedziała i odeszła od stołu. Poszła do salonu siadając na kanapie. Podkuliła nogi obejmując rękami, oparła głowę o nie i patrzyła przed siebie. Łzy zaczęły powoli spływać po jej policzkach. Czemu płakała? Bo rozstała się z nim chodź nadal go kochała. Ktoś powie czemu beczysz. To ty z nim zerwałaś. Albo jesteś głupia bo skoro go kochasz to czemu cierpisz i z nim sama zrywasz? Co odpowie? Że w tamtym momencie czuła, że jest tylko jego kulą u nogi. I tu nawet już nie chodziło o jego propozycję aby poszła do psycholog. Chodziło ogólnie. Chciała aby znalazł sobie inną, lepszą dziewczynę od niej.

Vanessa
 

Kolejne dni minęły, a ja przesiadywałam je w pokoju kiedy nie wychodziłam do pracy czy na posiłki. Do nikogo się nie odzywałam. Po prostu odizolowałam się od całego świata na wszelkie możliwości. Nowy termin rozprawy został ustalony.

Dzień rozprawy. Miałam nadzieję, że ten koszmar w końcu się skończy. Jechałam do sądu trochę w innym składzie niż na początku. Nie jechał z nami Liam. Od momentu kiedy się rozstaliśmy w ogóle się do siebie nie odzywamy. Siedzi w swoim pokoju tak samo jak ja i wychodzi z niego kiedy tylko musi. Eleanor też tego dnia nie jechała z nami bo miała ważne zaliczenia na Uczelni więc jechałam tylko z Lou i Niall'em bo cała nasza trójka miała zeznawać. [...] Rozprawa się rozpoczęła i oczywiście musiałam ponownie zeznawać. Powiedziałam wszystko co było zgodne z prawdą. Sędzia zapytała o ciążę więc wyjaśniłam, że ojcem dziecka byłby Logan, ale poroniłam. Uroniłam kilka łez, ale byłam bardziej silniejsza. O dziwo Logan w ogóle się nie odzywał. Później zeznawała mama Logana. Oczywiście broniła swojego syna. Później zeznawał jeden z przyjaciół Logana. Jak się spodziewałam. Zeznawał również na korzyść Logana. Kolejnym świadkiem był Niall. No i jego zeznania pogrążyły Logana na maksa i później jeszcze kilka słów od Louis'a. Później przemowa prokuratora:
- Wysoki sądzie. Ten przewód sądowy udowodnił winę oskarżonego jeśli chodzi o gwałt, ale również jeśli chodzi o inne zarzuty jakie mu postawiła prokuratura. Od początku to było pewne na co wskazywały dowody, a zeznania świadków tylko potwierdziły to co zarzuca się panu Wilstonowi. Teraz chciałbym zwrócić się do oskarżonego bezpośrednio jeśli można. Powinien pan się wstydzić, na prawdę. Już nie chodzi o sutenerstwo czy handel narkotykami, ale o gwałt. - spojrzał na mnie. - O gwałt na tej niewinnej dziewczynie. Dlaczego pan to zrobił? Bo wcześniej gdy byliście parą nie chciała pójść z panem do łóżka? Czy dlatego, że teraz po dłuższym czasie gdy znowu się spotkaliście miała chłopaka oraz wspaniałych przyjaciół przy sobie? Nie rozumiem tego. W dodatku nie wykorzystał pan szansy jaką dostał wychodząc wcześniej na warunkowe zwolnienie. Wysoki sądzie, kończąc moją wypowiedź proszę aby sąd uznał Logana za winnego popełnienia czynów jakie mu się zarzuca i skazał go na 17 lat pozbawienia wolności oraz aby otrzymał zakaz zbliżania się do Vanessy Tomlinson oraz jej bliskich po wyjściu z aresztu. Dziękuje bardzo. - powiedział i usiadł. Przemowa obrońcy. Nie będę wam jej przedstawiała, ale była w sumie nie specjalna. Widać było po obrońcy, ze jest bezradny. Wszystkie dowody wskazywały na jego klienta, ale on musiał go bronić. Taka praca. Potem sąd spytał o co prosi Logan, ale on nic nie powiedział. Później zwrócił się do matki Logana, a na końcu do mnie.
- Proszę o sprawiedliwość. - wypowiedziałam to zdanie patrząc na Logana. W tym momencie był już bezsilny. Nie uśmiechał się cwaniacko, ani nie pokazywał swojej wielkości. Po prostu wiedział, że trafi do więzienia i to nie na dwa lata, a na więcej. Krótka przerwa by sąd mógł się naradzić i po chwili wrócił na salę. Chwila na którą czekałam od koszmarnych czterech miesięcy. Wiadomo, że trauma do końca życia, ale sprawiedliwość też musi być.
- Wyrok w imieniu Sądu Okręgowego w sprawie Logana Wilstona sąd uznaje oskarżonego za winnego zarzucanych mu czynów i skazuje go na karę łączną 16 lat pozbawienia wolności oraz zakaz zbliżania się do Vanessy Tomlinson i jej bliskich po opuszczeniu przez oskarżonego więzienia. Ponadto zabrania oskarżonemu o ubieganie się zwolnienia warunkowe przed upływem 11 lat odbycia kary. Proszę usiąść. - powiedziała sędzina. Uśmiechnęłam się i przytuliłam swojego brata oraz przyjaciela. - To o czym dzisiaj słyszeliśmy jest okropne. Ile nienawiści i złego może być w jednym człowieku. Panie Wilston. Został pan skazany bo pana wina nie budziła najmniejszych wątpliwości. To jak potraktował pan tą dziewczynę... swoją były dziewczynę i przyjaciółkę? To jest straszne co dzieje się w dzisiejszych czasach. Teraz zwrócę się do pani, pani Tomlinson. Wiem, że nawet najsurowsza kara dla oskarżonego nie złagodzi pani bólu jaki pani doznała. Trauma, która zostaje do końca życia. Jednak mam nadzieję, że z czasem zapomni pani o tym i zacznie na nowo żyć z pomocą swoich bliskich. Rozprawę uznaje za zakończoną, dziękuje. - powiedziała sędzia.
Podjechaliśmy pod dom. Byłam szczęśliwa takim wyrokiem. Czułam się bezpieczna. Weszliśmy do środka wchodząc od razu do salonu gdzie jak się okazało siedzieli nasi przyjaciele w komplecie. Resztę 1D, Perrie, Alice i Eleanor.
- No i jak? - zapytała Alice.
- Został skazany na 16 lat pozbawienia wolności i zakaz zbliżania się do mnie i moich bliskich po wyjściu z więzienia. - powiedziałam uśmiechnięta.
- To fantastycznie. Teraz wszystko się ułoży. Zobaczysz. - powiedziała blondynka mnie przytulając.
- Mam nadzieję. - powiedziałam i nie wiem czemu spojrzałam na Liam'a. Nadal go kochałam, a ten czas przez który nie byliśmy ponownie parą uświadomił mi, że bez niego nie potrafię żyć.

-------------------------------------------------------------------------------
No i mamy kolejny rozdział. Jeśli są jakieś błędy, których nie zauważyłam to przepraszam.

Co sądzicie o tym rozdziale? Chyba mi się nie udał... po za tym znowu Van i Liam osobno. Czekam niecierpliwie na wasze komentarze mam nadzieje, że mnie nie zawiedziecie. Nie proponuje dzisiaj ilości bo to nie ma sensu. Zobaczymy czy mnie zaskoczycie? Nic nie spekuluje tylko czekam cierpliwie ;)

W następnym rozdziale: Zbliża się trasa koncertowa chłopaków. Jak propozycje otrzyma Van? Jak na nią zareaguje i jaką decyzje podejmie? Rozmowa Louis'a z Vanessą. O czym będą rozmawiać? To wszystko w następnym rozdziale :)

Długo nie będziecie musieli czekać na kolejny rozdział, ale proszę was o komentarze.  Dlaczego pojawi się szybko? Dowiecie się gdy go dodam : D Pozdrawiam, Klaudia :*

10.05.2014

10 tysięcy wyświetleń

                    Zabijcie mnie i zakopcie lub zróbcie co chcecie. Przepraszam was bardzo, ale przez ostatni tydzień tyle się działo z powodu matur, że nie ogarnęłam. Nawet nie zauważyłam kiedy mój blog przekroczył 10 tyś. wyświetleń za, które wy jesteście odpowiedzialni. To wszystko dzięki wam dlatego może spóźnione podziękowania, ale mam nadzieję, że nie będziecie źli. Bardzo, bardzo mocno dziękuje wam za tą liczbę wyświetleń. Jest to jakieś osiągnięcie, prawda? W pewnym stopniu jest, a bynajmniej takie jest moje zdanie dlatego jeszcze raz dziękuje wam za odwiedziny mojego bloga, za czytanie opowiadania i wszelkie komentarze do tej pory.

                     PS. Wczoraj skończyłam pisemne matury, zostały mi jeszcze ustne 15 i 16 maja i jestem wolna ;) Myślę, że uda mi się dodać nowy rozdział jak nie jutro to może w tym tygodniu. Tylko proszę was jeszcze o kilka komentarzy pod ostatnim rozdziałem jeśli możecie;) Będę wdzięczna. Pozdrawiam, Klaudia :*

3.05.2014

Trzydziesty czwarty rozdział


Dogonił ją, chwycił za rękę i obrócił w swoim kierunku.
- Nie pozwolę ci drugi raz uciec. - powiedział patrząc na nią.
- Dlaczego? Co chcesz mi znowu wmawiać? Nie mam zamiaru słuchać twoich kolejnych kłamstw i tak już mocno mnie zraniłeś. - powiedziała ze łzami w oczach i chciała się odwrócić, ale jej nie pozwolił.
- Wiem, że sprawiłem ci ogromną przykrość. Żałuje tego, na prawdę. To prawda, że kiedyś kochałem Vanesse...
- Nadal ją kochasz. - przerwała mu.
- Kocham, ale jak siostre czy przyjaciółke. Ona jest z Liam'em. Była moją pierwszą miłością i niestety nieszczęśliwą. Żałuje, ze wtedy musiałaś tego słuchać. To był impuls, ale wiem, ze nie powinienem. Byłem zły na Liam'a, że nie uratował Vanessy, ale nie ważne. Nie chodzi teraz o nich tylko o NAS. - powiedział z naciskiem na ostatnie słowo.
- Nas? Nie ma nas. Nigdy nie było i nie będzie. - stwierdziła ze smutkiem. Opuściła głowę. Niall chwycił jej podbrudek i podniósł głowę aby na niego spojrzała.
- Czemu tak mówisz? Zrobiłem błąd, wiem i przepraszam. Będę to robił bez przerwy aż mi wybaczysz. Nie chcę stracić z tobą kontaktu.
- Dlaczego? Żebyś mógł mi opowiadać jak cierpisz z powodu nieodwzajemnionej miłości do Van? Daruj sobie, nie chce takiej przyjaźni z tobą.
- Nie, nie chodzi mi tutaj o przyjaźń z tobą tylko o coś więcej. Tym bardziej nie chodzi o użalanie się nad sobą z powodu Van. Już ci powiedziałem. Van jest moją przyjaciółką, traktuje ją jak siostrę, ale nic więcej.
- Być może tylko szkoda, że jakoś ci nie wierzę. - powiedziała. Nie wytrzymał już i ją pocałował. Poczuła jak w jej brzuchu ruszyło się stado motyli. Po pocałunku Niall się od niej odsunął patrząc na nią uważnie. Chwycił ją za ręce.
- Teraz mi wierzysz? Nie jesteś dla mnie tylko przyjaciółką, lecz kimś więcej. Jesteś inną dziewczyną niż pozostałe. Rozumiesz?
- A Vanessa? - zapytała.
- Przestaniesz?! - podniósł głos. - Nie chodzi teraz o Vanesse tylko o Ciebie. Daj mi szanse. - poprosił.
- Straciłam do ciebie zaufanie. - powiedziała.
- Pozwól mi je odbudować. Chce je odzyskać. - powiedział i ją ponownie pocałował. Potem oparł swoje czoło o jej patrząc jej w oczy. - Kocham Cię. - wypowiedział w końcu te dwa ważne słowa, a ją wmurowało. Zaskoczył ją całkowicie. Rozpłakała się.
- Niall, ja też cię kocham. - powiedziała przytulając się do niego. - Tylko daj mi trochę czasu.
- Dam ci ile będziesz potrzebowała bo zalezy mi na tobie, ale proszę daj mi szansę. - wyszeptał.
- Oczywiście, że dostaniesz ode mnie tą szansę. - powiedziała. Stali tak przez chwilę wtuleni w siebie, a później postanowili iść na jakiś spacer. Wróćmy się jednak do sali, w której leżała Van i byli z nią nadal jej przyjaciele. Rozmawiali trochę, ale pomijali temat ciąży i wszystko co z tym związane. Koło 18:00 postanowili wracać do domu. Kazali tylko Van zadzwonić następnego dnia kiedy będzie wiedziała, że już wychodzi. Zajechali do domu wchodząc prosto do salonu.
- El, skarbie... - zwrócił się do dziewczyny Lou. - Możesz mi łaskawie powiedzieć dlaczego nie powiedziałaś mi o ciąży mojej siostry? - zapytał patrząc na brunetkę.
- Poprosiła mnie o to już wam o tym mówiłamw szpitalu.
- Ale to moja siostra, martwiłem się o nią i cały czas tak jest. - powiedział troche wściekły.
- Skarbie, rozumiem to. Ale zrozum też mnie. To moja przyjaciółka i skoro mnie o to poprosiła to musiałam spełnić jej prośbę.
- Nie musiałaś! - uniósł się Louis i wyszedł z pokoju, a dziewczyn opadła bezradnie na fotel. Spojrzała na swoich przyjaciół.
- Wy też chcecie na mnie się wyrzyć? Proszę bardzo. - powiedziała bezradnie.
- Ej, kochanie. Nie martw się. Louis martwi się o Van bo to jego siostra. Przejdzie mu i się pogodzicie, zobaczysz. - powiedziała Perrie podchodząc do swojej przyjaciółki. Każdy przygotował sobie to co chciał na kolacje, a potem rozeszli się po pokojach. Perrie spała razem z Zaynem w jego pokoju. Następnego dnia rano wszyscy spotkali się w kuchni. El spała tej nocy w pokoju Van bo była smutna i zła na Louis. Kiedy jednak brunet zobaczył tylko swoją dziewczynę rano poprosił ją o rozmowę. Znaleźli się w salonie i wtedy brunet ją pocałował.
- Przepraszam. Nie powinienem był wczoraj na ciebie naskoczyć. Wspierasz mnie i Van, pomagasz nam, a ja na ciebie nakrzyczałem. Przepraszam jeszcze raz. - powiedział przytulając ją do siebie.
- Nie gniewam się. - powiedziała uśmiechnięta. Wrócili do kuchni. Po chwili w tym pomieszczeniu zjawił się również uśmiechnięty Niall z Alice.
- Cześć wam. - powiedzieli uśmiechnięci.
- Cześć, ale czekajcie. - zaczął Harry. - Jesteście razem w jednym pomieszczeniu i nic się nie wali? W dodatku uśmiechy na waszych twarzach? Co jest grane? - zapytal Loczek.
- Nic, poprostu się wczoraj pogodziliśmy. - powiedziała Alice patrząc na blondyna.
- Zgadza się. - odparł Irlandczyk. Nagle rozdzwonił się telefon Alice. Odebrała wychodząc na korytarz. Po chwili wróciła.
- Dzwoniła Van, można już po nią jechać. Ja pojade, a wy tu czekacjcie. - stwierdziła wychodząc z kuchni. Niall zaoferował, że pojedzie z nią na co blondynka się zgodziła.

Vanessa
Czekałam kiedy ktos po mnie przyjedzie. Chciałam aby to była Alice dlatego zadzwoniłam do niej. Po 20 minutach blondynka weszła do sali.
- Hej. Jest ktoś jeszcze z tobą? - spytałam pewna, że wzięła którąś z dziewczyn.
- Hej. Tak, Niall zaraz przyjdzie. Poszedł tylko po twój wypis. - powiedziała dziewczyna.
- Niall? - zapytałam i w tym momencie chłopak pojawił się koło nas. Przywitałam się z nim patrząc uważnie na obojga moich przyjaciół. - Już się dogadaliście?
- Tak, wczoraj. A teraz chodź, wracamy do domu. - powiedział Niall. Wstałam i poszłam razem z nimi do wyjścia. Wsiedliśmy do samochodu blondynki i pojechaliśmy do domu. Weszliśmy do środka wchodząc do salonu. Przywitałam się ze wszystkimi.
- Van, możemy pogadać? - zapytał Liam.
- Tak, chodź do mnie. - powiedziałam.
- Liam, tylko pamiętaj. - powiedziała Perrie.
- Tak, spokojnie. - odezwał się brunet. Poszliśmy razem do mojego pokoju. Poprosiłam aby chwilę poczekał bo chciałam sie przebrać. Weszłam do łazienki i przebrałam się w leginsy i ulubioną bluzę. Włosy spięła w lużną kitkę i gotowe. Wróciłam do pokoju. Usiadłam obok mojego chłopaka na łóżku. Spojrzał na mnie i chwycił za rękę.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś o ciąży? - zapytał. W moich oczach pojawiły się łzy.
- Nie chciałam cię jeszcze bardziej przytłaczać tą sprawą.
- Nie chciałaś mnie przytłaczać! Jestem twoim chłopakiem, powinnaś mi ufać. - podniósł głos. Cofnęłam rękę z jego uścisku.
- Tylko nie rozumiesz, że dla mnie to nie jest łatwe? Wszystko wiąże się z tym cholernym gwałtem. Chciałabym aby się to już skończyło i było jak dawniej, ale nie może tak być. - powiedziałam również podnosząc głos. Łzy spłynęł po moich policzkach.
- Może być.
- Może? Właśnie masz do mnie pretensje czemu nie powiedziałam ci o ciąży, a jak miałam to zrobić? - powiedziałam i wstałam z łóżka podchodząc do okna. Odwróciłam się do niego opierając o parapet. - Miałam stanąc przed tobą i powiedzieć, co? Słuchaj Liam jestem w ciąży, ale nie z tobą? Ojcem dziecka jest Logan bo oprócz, że mnie zgwałcił to dodatkowo mnie zapłodnił?! - krzyknęłam i się rozpłakałam. Zsunęłam się na dół podkulając nogi i chowając twarz w rękach. Poczułam jak siada obok mnie i mnie przytula.
- Przepraszam. Nie było to na miejscu, ale tęsknię za tobą. Za twoją bliskością, za tym jak rozmawialiśmy o wszystkim, jak razem spędzaliśmy czas. Wiem, że dla ciebie jest to ciężkie, ale staram się ci pomóc. Jednak chyba nie potrafię. Może w takim razie pomoże ci ktoś bardziej doświadczony. - powiedział, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Co masz na myśli?
- Może poszłabyś do psychologa? Jeśli chcesz mogę iść z tobą. Na pewno ci pomoże w takiej sytuacji. - powiedział, a mną coś potrząsło.
- Słucham? Uważasz, że jestem psychiczna?
- Nie, to nie tak. Ale w takich sytuacjach dobrze jest porozmawiać z jakimś specjalistą. - powiedział spokojnie.
- Specjalistą? To może od razu wyślij mnie do psychiatry albo nie, wiem. Do szpitala psychiatrycznego! - krzyknęłam podnosząc się.
- Van, nie o to mi chodziło.
- Właśnie, że o to. Daruj sobie i wyjdź. - powiedziałam wściekła. Wstał i chciał mnie przytulić. - Wyjdź! - krzyknęłam. Kiedy wyszedł rozpłakałam się. Nie wiedziałam co mam zrobić w takim momencie.

---------------------------------------------------------------------------
34 rozdział za nami. I co sądzicie o takim rozwoju wydarzeń? Czekam na komentarze. Kolejny mały rekordzik bijemy? Teraz może 8 komentarzy pod tym rozdziałem? Zobaczymy czy dacie rade, ale myślę, że dacie.


KILKA INFORMACJI !!!
              Przypominam wam, że jeśli chcecie możecie zostawiać pytania do mnie lub bezpośrednio do konkretnego bohatera tylko wtedy musicie zaznaczyć kogo tyczy się to pytanie. A możecie je zadać wchodzą na ASK'a , które założyłam już jakiś czas temu. Link do niego znajduje się cały czas na blogu po prawej jego stronie z nagłówkiem 'Pytania mile widziane;)'


               A także po prawej stronie pojawiła się nazwa do mojego twittera. Zapraszam do obserwowania. Jeśli chcecie być informowani o kolejnych rozdziałach to wystarczy po prostu mnie zaobserwować lub napisać w wiadomości prywatnej prośbę o informacje na temat nowego wpisu na blogu :)

               W poniedziałek zaczynam matury. Mała prośba do was jakbyście mogli to trzymajcie kciuki. Każde wsparcie się przyda i z góry za nie od razu dziękuje kochani ;-*


W następnym rozdziale: Co postanowi zrobić Van? Rozprawa sądowa ponownie i ostateczny wyrok dla Logana. Więcej dowiecie się czytając następny rozdział ;)