9.09.2014

Zakończenie!

Cześć wszystkim.
 
Niestety, ale stało się. Dodaje ostatni wpis i nie mogę w to uwierzyć, że już koniec tego opowiadania. <płacze> Chciałam wam wszystkim serdecznie podziękować za wsparcie, za czytanie, za komentowanie tego opowiadania. Byliście wspaniali. Bardzo zżyłam się z tym opowiadaniem, nie powiem, że nie. W końcu poświęcałam na to dość dużo czasu aby was nie zawieść. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy, prawda? Niestety :'(
 
Chciałabym was zaprosić na kolejnego bloga. Również będzie się na nim pojawiało opowiadanie. Prolog planuje dodać dzisiaj wieczorem. Zobaczymy jak to wyjdzie. Jest pewna nowość na tym blogu, ale wszystkiego dowiecie się wchodząc na niego także bez zbędnych komentarzy serdecznie zapraszam: http://long-way-home-ff.blogspot.com/ ;) Mam nadzieję, że się spodoba.
 
A na koniec chciałabym wam jeszcze raz podziękować i życzyć jednej rzeczy. Spełnienia marzeń. Bo warto mieć marzenia i do nich dążyć. Jedno spełni się szybciej, drugie później, ale się spełni. Warto po prostu w nie wierzyć i walczyć.  Nie poddawajcie się i idźcie do przodu nie patrząc w tył. Buziaki i pozdrowienia, Klaudia <33

8.09.2014

Epilog

DWA LATA PÓŹNIEJ

 
Nasza mała księżniczka we wrześniu skończy 2 latka. Jak ten czas szybko minął. Muszę wam się jednak czymś pochwalić. Jednak może od początku. W zeszłym roku kiedy małej nie musiałam już karmić piersią Liam zabrał mnie na tydzień na Hawaje na wakacje. W tym czasie opiekę nad małą sprawował Louis. Pewnego wieczoru tam na wakacjach Liam zabrał mnie kolację do restauracji, a później poszliśmy się przejść w świetle księżyca po plaży. Przenieśmy się tam to może lepiej się wczujecie.


Idziemy brzegiem trzymając się za ręce. Czuje jak woda muska delikatnie moje nogi i jego za pewne także. Nagle Liam się zatrzymuje i spogląda mi głęboko w oczy. Chwyta mnie za obie ręce i zabiera głos.
- Czekałem na ten moment od początku kiedy Cię poznałem. Nie żartuje. Mam nadzieję, że jest on teraz odpowiedni. - mówi i wyciąga coś z kieszeni swoich czarnych spodni. Czerwone pudełeczko. Klęka i otwiera je nadal trzymają moją jedną rękę. Patrzy mi prosto w oczy, w których pomału zbierają się łzy szczęścia i niedowierzania. - Vanesso Tomlinson czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - pyta nie pewnie, a ja bez żadnych wątpliwości odpowiadam szybko.
- Tak! Tak, tak, tak. - krzycze i rzucam się mu na szyje. Wstaje i zakłada pierścionek na mój palec. Następnie dotyka dłonią mojego policzka i całuje czule. Odwzajemniam go i trwamy tak przed dłuższy czas.
No kochani. Od dwóch miesięcy jestem szczęśliwą żoną Liam'a. To jest coś niesamowitego jak życie może się ułożyć.



PIĘĆ LAT PÓŹNIEJ

 
Ja, Liam i Lily jesteśmy szczęśliwi. No i mamy również synka, który ma już dwa latka. Nadal mieszkamy w naszym mieszkaniu i jesteśmy bardzo szczęśliwi. Ja zajmuje się domem, a Liam prowadzi zajęcia muzyczne w jednym z przedszkoli. Niestety, zespół się rozpadł. Chłopcy zdecydowali się rozejść. W zeszłym roku odbyła się ich ostatnia trasa koncertowa. A w Sylwestra dali największy koncert, ostatni pożegnalny dla fanów, który był emitowany na całym świecie. Trwał dość długo ponieważ chłopcy chcieli zaśpiewać ten ostatni raz wszystkie ich piosenki. Jak również obiecali z dniem nowego roku, tego roku ukazał się ich ostatni teledysk do ForeVer Young. Osobiście się popłakałam oglądając go. Zawarte w nim były najważniejsze momenty w całej ich karierze. Fani nie mogli w to uwierzyć, że to koniec, ale uszanowali. Doskonale też się z nimi pożegnali ustanawiając tym też teledyskiem nowy rekord, którego do tej pory nikt nie może pobić ponieważ jest tak wysoki.

Pozostali chłopcy? Każdy kupił sobie mieszkanie, a wspólny dom sprzedali. Pieniądze ze sprzedaży przekazali na cel charytatywny. Louis i Eleanor mieszkają w Londynie i na tej samej dzielnicy co my. Także mamy do siebie blisko. Są małżeństwem od dwóch lat, a El jest w ciąży. Mój brat pracuje w sklepie muzycznym, a Eleanor jest nauczycielką w szkole. Zayn wraz z Perrie zamieszkali w mieście rodzinnym chłopaka. Dziewczyna nadal podróżuje ze swoim zespołem, a Zayn prowadzi prywatną szkołę muzyczną. Moja kuzynka. Wolny ptak. Próbowała razem z Harrym. Chcieli być razem, ale im się nie udało. Nadal utrzymują ze sobą kontakt, ale tylko jako przyjaciele. Harry pracuje w wytwórni muzycznej jako menager, a Miley jest prawniczką. Nie szukają na razie drugiej połówki. Niall i Alice. Wyprowadzili się do Irlandii i tam też mieszkają. Wzięli ślub krótko po nas. Niall jest prywatnym nauczycielem gry na gitarze i śpiewu, a Alice jest zawodowym fotografem w jednej z Irlandzkich Agencji Mody. Więc każdy z nas ma teraz swoje życie. Żyjemy spokojnie widując się oczywiście tak często jak to tylko możliwe. W końcu jest tak jak być powinno i nic ani nikt nie zagłusza nam naszego szczęścia.
 
---------------------------------------------------------------
Płacze.... bo to już koniec. Nie będę się rozpisywać za dużo gdyż zrobię to w ostatniej notce. Teraz proszę was jedynie o komentarze ;)

6.09.2014

Pięćdziesiąty szósty rozdział


Liam spojrzał na mnie prostując się. Chwycił mnie za rękę splatając nasze palce razem i położył na swoim kolanie. Uśmiechnęłam się na ten gest i spojrzałam na prowadzącą.
- W zasadzie jest jedna rzecz, o której chcielibyśmy powiedzieć. Zdecydowaliśmy się zrobić to osobiście aby fani nie dowiedzieli się przez media tylko od nas osobiście. - zaczął Liam.
- I chciałabym aby nikt nie myślał, że Liam się zmienił w ten sposób czy przez mnie. Jest cały czas taki sam. Więc chciałabym aby fani przez to co się zaraz dowiedzą nie patrzyli na mnie jakoś inaczej. - dodałam. Poczułam jak Liam mnie ściska mocniej za rękę.
- Razem z Vanessą spodziewamy się dziecka. - powiedział szybko chłopak. W sali zapanowała cisza. Kobieta na przeciwko nas zaniemówiła. Spojrzałam na swojego chłopaka. Na widowni było mnóstwo jego fanek. Jego i zespołu. Na ich reakcji najbardziej mi zależało i nagle...
- Aaa... Viam, Viam, Viam... -zaczęło się skandowanie naszych połączonych imion. Spojrzałam na widownie. Wszyscy fani, którzy tam byli uśmiechali się i machali do nas. Odmachałam im uśmiechnięta tak samo jak mój chłopak.
- Jak widać akceptacja jest. - zasmiała się kobieta. - Nie pozostaje mi nic innego w tej sytuacji jak wam pogratulować więc gratulacje. - dodała i nas przytuliła.
- Dziękujemy. - powiedzieliśmy równo. Wywiad się zakończył, a wraz z Li podeszliśmy do widowni na, której znajdowali się fani zespołu. Liam rozdawał autografy i pozował do zdjęć. Obserwowałam to wszystko z boku zadowolona. Nagle obok mnie pojawiły się dwie brunetki.
- Van, możemy zrobić sobie z Tobą zdjęcie? - spytały.
- Jasne. - uśmiechnęłam się i zrobiłam sobie z nimi zdjęcia.
- I w ogóle gratulacje. Na pewno wychowacie to dziecko dobrze. - dodała jedna z nich na co się uśmiechnęłam, podziękowałam i je przytuliłam. Po chwili zaczęli podchodzić inni fani. Było mi bardzo miło.



Obecnie jestem już w szóstym miesiącu ciąży i czuje się świetnie. Przyjaciele bardzo mi pomagają, ale najwięcej to zajmuje się mną Liam. Kiedy nie musi iść z chłopakami do studia czy na wywiad lub jakiś występ to siedzi ze mną. Pod jego nieobecność są ze mną oczywiście dziewczyny. Właśnie, musze wam się pochwalić. W końcu pisałam mature no i zdałam wszystko tak jak chciałam. Najniżej poszła mi matematyka na 85%, a tak reszta powyżej 90%. Jestem bardzo szczęśliwa.
Siedziałam akurat w swoim pokoju i przeglądałam twittera. Chłopcy pojechali do studia, a dziewczyny postanowiły iśc na zakupy. Nie chciałam z nimi iść, ale przekonałąm je, że dam sobie świetnie rade sama. Od momentu oznajmienia w telewizji, że jestem w ciąży dostaje wiele miłych tweetów od fanek chłopaków. Wiadomo są też tacy, którzy najchętniej by mnie zabili, ale ignoruje to. Więkzość jest bardzo miła i powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że również będą się o mnie martwić. Spojrzałam na kolejne tweety i postanowiłam odpisać na kilka.

@Vanessa_Tom Jak się kochana czujesz? Całusy dla Ciebie i dzidziusia xx

Uśmiechnęłam się na ten wpis. Podałam go dalej, zaobserwowałam dziewczynę, która to napisała i odpisałam jej.

@1DGirl Dziękuje, że pytasz. Jest dobrze chociaż pomału mój kręgosłup odczuwa efekt ciąży, ale to normalne. Całuski xx

Po chwili zauważyłam jak ta dziewczyna dziękuje mi za zaobserwowanie i cieszy się, że wszystko w porządku. Kolejne tweety, które podałam dalej:

@Vanessa_Tom Wiecie już czy to chłopiec czy dziewczynka? :)
@Vanessa_Tom i @Real_Liam_Payne jak nazwiecie waszą kruszynke? Może imie, któregoś wujka z 1D? ;) XX
@Vanessa_Tom moge być chrzestną waszego wspaniałego dziecka? ;) PS. Mówie powaznie :D

Usmiechnęłam się na ostatni tweet. Po chwili w pokoju pojawił się Liam. Spojrzałam na niego uśmiechnięta.
- Widziałeś co twoje fanki wypisują na twitterze? - spytałam pokazując mu ekran swojego telefonu. Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Widze, że są bardzo aktywne, ale spójrz co dzisiaj dostałem od fanki przed studiem nagraniowym jak wychodziliśmy. - powiedział i pokazał różowe śpioszki i karteczkę.
- Co na niej pisze? - spytałam.
- Mam nadzieję, że to będzie dziewczynka bo będzie mogła wtedy odziedziczyć wspaniałą urode po swojej mamie. PS. Podała swój twiiter. - powiedział szeroko się uśmiechając.
- Podaj. Zrobie zdjęcie wstawiając na twittera i ją oznacze. - uśmiechnęłam się i zrobiłam jak mówiłam. Wstawiłam zdjęcie śpioszkow opisują w nim podziękowania dla tej dziewczyny i ją oznaczyłam wcześniej oczywiście najpierw zaobserwowałam. Odłożyłam telefon na szfkę nocną i spojrzałam na swojego chłopaka, który w tym momencie zdażył położyć się obok mnie umieszczając swoją głowe na moim brzuchu. Położyłam rękę na jego głowe czesząc jego włosy. Odwrócił się głowa do mnie.
- Kocham Cię. Kocham Cie i naszą małą kruszynkę. - wyszeptał. Podniósł się i ucałował mnie krótko w usta. Później wspadł na pomysł. Zawołał tylko Lou, który po chwili stał już w drzwiach. - Zrób nam zdjęcie. - zakomunikował podając mojemu bratu swój telefon. Położył głowe na mój brzuch tak jak wcześniej, a ja ręke na jego głowie. Louis zrobił zdjęcie z uśmiechem na twarzy.
- Jesteście tacy wspaniali. - powiedział oddając telefon mojemu chłopakowi. - Jak sie czujesz siostra? - spytał kiedy Liam robił coś na telefonie.
- W porządku. Jest dobrze chociaż kręgosłup mnie troszke zaczyna pobolewać bo brzuch robi się większy no i nasza kruszynka też. - uśmiechnęłam się.
- Dasz rade. Zapisaliście się już do szkoły rodzenia? - spytał.
- Jeszcze nie, ale mamy to zamiar niedługo zrobić. - uśmiechnęłam się. Louis wyszedł, a mój chłopak pokazał, że dodał nasze zdjęcia na twittera z opisem:
 
Dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Kocham was moje księżniczki xx

Uśmiechnęłam się. No to teraz fanki znowu będą wariować bo dowiedziały się, że będziemy mieli córeczke. Na twitterze zaczęło pojawiać się ponownie gratulacje oraz komentarze, że dobrze wyglądam i, że widać jaki szczęśliwy jest Liam. No i pytania, który to miesiąc. Postanowiłam oznajmić o tym ja. Weszłam na twittera dodając wpis:
 
 
To już 5 miesiąc. We wrześniu na świecie pojawi się nasza mała kruszynka xx


Sierpień. Do narodzin naszej córeczki pozostał miesiąc. Termin mam na 18 września jednak wszystko może potoczyć się inaczej. To jest termin ustalony mniej więcej. Lekarz powiedział, że może się urodzić tydzień wcześniej lub nawet tydzień później.
Od jakiegoś czasu Liam często wychodzi z domu kiedy ma wolne. Jednak jeszcze nie udało mi się z niego wyciągnąć gdzie on tak na prawde wybywa. Próbowałam sie dowiedzieć czegoś od chłopaków, ale na marne. Mówią tylko tyle, że dowiem sie w odpowiednim czasie. Zaczyna mnie to denerwować. To trwa już dobry miesiąc jak nie półtora. Nie wiem co się dzieje i chyba szybko się nie dowiem.
Końcówka sierpnia. Poszłam z Eleanor na lody. Moje zachcianki nie raz mnie przerażają. Miewam je nawet w nocy. Wyobrażacie sobie jeść masło orzechowe z ogórkami kiszonymi? O zdrowych zmysłach bym tego nie zjadła, ale podczas ciąży organizm się domaga. Pamiętam jak kilak dni temu Liam w nocy jechał do TESCO bo tylko ono jest otwarte 24h żeby kupić mi orzeszki i arbuza. Chore, ale prawdziwe. Po spacerze na lody wróciłyśmy do domu koło 17:30. W domu był juz mój chłopak.
- Kochanie, jedziemy w pewno miejsce. Chodź. - powiedział i pociągnął mnie za sobą. Dobrze, że nie ściągnęłam butów. Wsiedliśmy do jego samochodu i ruszył wyjeżdżając z podjazdu na ulice. Jechaliśmy w ciszy. W końcu ją przerwałam.
- Możesz mi powiedzieć gdzie jedziemy? - zapytałam patrząc na niego.
- To jest niespodzianka. - powiedział nie odrywając wzroku od drogi. Przez reszte drogi już się nie odzywałam. Dojechaliśmy na jakieś osiedle na, którym znajdowały się luksusowe domy 3 piętrowe bodajże z mieszkaniami. Stanęliśmy obok jednego z nich na podjeździe. Liam wysiadł więc zrobiłam to samo.
- Co my tutaj robimy? - spytałam. Chłopak jedynie się uśmiechnął i pociągnął mnie za sobą. Ruszyłam chociaż nie wiedziałam co się dzieje. Weszliśmy na pierwsze piętro stając przed drzwiami do mieszkania. Liam otworzył je kluczami i wpuścił mnie pierwsza do środka. Moim oczom ukazał się przedpokój. Krótko później zobaczyłam duży salon. Kremowe ściany komponowały się z brązowymi meblami. Pod ścianą stała kanapa, a przy niej stolik i po obu stronach dwa fotele. Na przeciwko kanapy znajdował się pod drugą ścianą telewizor plazmowy i kono domowe. Po lewej stronie było okno z widokiem na przepiękny park niedaleko. Z salonem połączona była niewielka kuchnia odgrodzona tak zwaną wysepką przy, której można było zjeść śniadanie czy kolacje. Natomiast większy stół stał w salonie, ale w części bliżej kuchni. Taka jakby jadalnia. Stół i 6 krzeseł. Spojrzałam w prawo i ujrzałam mały korytarz. Poszłam sprawdzić resztę mieszkania sama nie wiem dlaczego. W końcu nie wiedziałam dlaczego Liam mnie tutaj przywiózł, ale byłam ciekawa. Sam on szedł za mną bez żadnego słowa. Wkraczając do korytarza ujrzałam 4 pary drzwi. Dwie po lewej i dwie po prawej. otworzyłam najpierw pierwsze po lewej. Ujrzałam wielką garderobe na ciuchy, których jeszcze nie było. Odwróciłam się wychodzą i otworzyłam drzwi na przeciwko garderoby. Przestronna łazienka. Przysznic, ale obok niej także wanna, zmywalka z wielki lustrem no i oczywiście kibelek. Kafelki na podłodze i ściana komponowały się idelanie. Na podłodze były koloru czarnego, natomiast ściany były białe z czerwonym wzorkiem. Wszystkie meble odpowiedni dopasowane. Wyszłam z powrotem na korytarz i ruszyłam dalej. Otworzyłam drugie drzwi po prawej i zamarłam. Sypialnia. Na przeciwko drzwi ogromne łóżko. Mała przerwa i po prawej stronie ogromne łóżko, a obok po dwóch stronach szafki nocne z lampkami. Obok łóżka po prawej stronie toaletka przy, której kobieta moze się malować nie utrudniając innym korzystania z łazienki. Ale wiecie dlaczego zamarłam? Nie? To słuchajcie dalej. Po lewej stronie na przeciwko łóżka stała komoda, a na niej były ustawione zdjęcia. Nasze zdjęcia. Moje i Liam'a. Z przyjaciółmi, rodziną. Po prostu te najważniejsze i wtedy zrozumiałam. W moich oczach pojawiły się łzy, zakryłam usta dłonią odwracając się do Li.
- Czy... czy to jest...? - nie dokończyłam. Podszedł przytulając mnie mocno.
- To nasze mieszkanie skarbie. To, które kupili moi rodzice. Pomyślałem, że skoro na świecie pojawi się nasze dziecko dobrze by było mieć również swój własny kąt i dlatego przez ostatni czas jeździłem tutaj żeby to wszystko wyremontować, a raczej pokierowac ekipą. A później pokazać gdzie co ma zostać postawione. - spojrzałam na niego.
- Dziękuje. - wyszeptałam i go pocałowałam krótko w usta. Usmiechnął się.
- Dla Ciebie i naczego małego szkraba wszystko. - powiedział głaszcząc mój brzuch. Chwycił mnie za rękę i wyprowadził na korytarz. - Jeszcze jedno pomieszczenie. - powiedział wskazując na drzwi na przeciwko naszej sypialni. Otworzyłam je i ponownie zakryłam usta dłonią. Pokój dziecięcy. Pokój dla naszej małej księżniczki. Stało w nim łóżeczko po prawej stronie w kolorze brzoskwiniowym. Ściany było białe, ale miały wzorki w kształcie różnych postaci z bajek. Po lewej stronie stała szafa, a w niej wszystko co potrzebne dla dziecka. Liam pomyślał o wszystkim. A na przeciwko drzwi było oczywiście okno. Nie mogłam w to uwierzyć. Czułam się niesamowicie.
- Jesteś taki kochany. Ja... ja nie potrafie tego pojąć czym sobie zasłużyłam na to wszystko. - powiedziałam opierając się o ściane. Podszedł do mnie obejmując mnie w talii.
- To ja powinienem zapytać się czym sobie zasłużyłem na tak wspaniałą dziewczynę. - powiedział i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Całowaliśmy sie dłuższą chwilę. Później wtuliłam się w chłopaka. Na koniec zanim mieliśmy wracać Liam pokazał mi jeszcze balkon, na który mogliśmy wychodzić w salonie. Nie zauważyłam wcześniej tych drzwi. Balkon, a raczej taras był sporych wielkości. Spokojnie można było wstawić jakiś większy stół i zorganizować nawet jaką impreze rodzinną, że tak powiem gdy będzie ciepło.





Wrzesień. Dwa dni do terminu. Czuję się fantastycznie. Mała w ogóle nie daje znaku, że chciałaby już wyjść. Widzocznie dobrze jej u mamy.
Siedziałam ze wszystkimi w salonie obok mojego chłopaka. Chłopcy wkrótce zaczną promocje nowej płyty, ale przed tym najpierw premiera ich nowej piosenki promującej tą płyte. Jednak to dopiero pod koniec października. Na razie oczy wszystkich fanów sa zwrócone do nas. Wszyscy oczekują narodzin naszej córeczki. Rozmawialiśmy akurat o tym jakie imie wybierzemy. Nadal nie mogliśmy się zdecydować. Każdy z naszych przyjaciół proponował coś innego. Miałam mętlik w głowie.
- Aaaaaa... - nagle poczułam skurcz. Chwyciłam się za brzuch zaczynając powoli oddychać jak uczyli nas w szkole rodzenia. - aaa.. skurcz.... zaczęło się. - powiedziałam ledwo kiedy Liam delikatnie głaskała moje plecy. Alice podała mu torbę. Liam poszedł wyprowadzić samochód z garażu, a Lou i Zayn pomogli mi tymczasem wstać, ubrać się i wyjśc na dwór. Wsiadłam do samochodu razem z Lou i El, którzy mieli jechać razem z nami. Reszta miała czekać na telefon. Chcieliśmy jechać w ogóle zami, ale mój brat się oburzył i powiedział, ze musi być przy mnie. No, a wiadomo jak on to jego dziewczyny nie zostawimy w domu więc zostało na tym, ze oni we dwoje jadą z nam. Dojechaliśmy do szpitala. Liam szybko pobiegł po mojego lekarza prowadzacego ciąże, a Lou i El pomogli mi pomału dojśc do szpitala. Tam czekał już mój chłopak z lekarzem. Kazali mi usiąśc na wózku i zawieżli mnie na salę porodową. Krótko po tym jak położyłam sie na łóżku zaczęło się. Liam stał obok mnie i trzymał mnie za rękę wspierając. Akcja porodowa trwała dobre 10 godzin. Kiedy usłyszałam płacz naszej kruszynki nic mnie już nie bolało. Żaden ból nie był ważny. Pielęgniarki położyly mi ją na mojej piersi. Przyłożyłam ręce do jej małego ciałka żeby delikatnie przytulić. Liam stał obok mnie głaskając ją delikatnie po głowie.
- Zabierzemy ją na razie żeby zważyć, zmierzyć, umyjemy i ubraną przyniesiemy do pani już na sale. - powiedziała położna i zabrała naszą księżniczkę.
- Byłaś dzielna skarbie, jestem z Ciebie dumny. - powiedział Liam i ucałował mnie w czoło. Byłam strasznie zmęczona, ale to nic. Pielęgniarka przewiozła mnie na salę po porodową. Liam usiadł obok mnie. Po chwili do sali przyniesiono nam naszą kruszynkę. Wzięłam ją na ręce przytulając do siebie. Obok łóżka siostra położna postawiła nam szpitalne łóżeczko, w którym mała miała spać i wyszła. Liam był wniebowzięty tak samo jak ja. Do sali wszedł Louis z Eleanor. Kiedy ujżał nasze dziecko na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Jaka słodka. - powiedział przyglądając się jej.
- Taka drobna. - dodała dziewczyna na co się uśmiechnęłam.
- Jak jej dacie na imie? - spytał Louis. Spojrzałam na swojego chłopaka.
- Musimy jeszcze przemyśleć. Jutro na pewno już będziecie wiedzieć. - powiedział.
Długo nie mogli ze mną zostać bo dochodziła 23 więc pożegnali się i poszli. Odłożyłam moją małą kruszynkę do łóżeczka i patrzyłam jak słodko sobie śpi. W szpitalu zostałam jeszcze przez trzy kolejne dni, a ponieważ wszystko było w porządku to wraz z małym aniołkiem opuściłam go. Już od wyjścia ze szpitala mieliśmy razem z Liam'em zamieszkać w naszym mieszkaniu. Wcześniej oczywiście zaprosiliśmy wszystkich bliskich na parapetówe. Kiedy zajechałam do domu razem z małą i Li od razu pokierowałam się do jej pokoju. Położyłam ją do łóżeczka. Spała przez większość dnia i nocy. Dużo też jadła. Siostra miała przychodzić do na do domu aby z początku pomóc nam w zajmowaniu si małą aż się nie nauczymy. No i imie. Zdecydowaliśmy się dać jej na imie Lily Victoria Payne. Tak, zdecydowaliśmy, że będzie nosiła nazwisko Liam'a. po cichu mam nadzieję, że również i ja wkrótce będę mogła je nosić.
 
----------------------------------------------------------------------------
No i dotrwaliśmy do końca, ale nie zupełnie. Pojawi się jeszcze epilog.
 
Jednak najpierw ten rozdział. Co sądzicie o nim? Czekam na wasze komentarze. Do środy planuje dodać epilog, ale jeszcze zobaczę. Pojawi się też osobna notatka, która będzie oficjalnie kończyć moją działalność na tym blogu także bądźcie czujni. ;)
 
Pozdrawiam i jeszcze do usłyszenia. Klaudia<3

5.09.2014

Pytanko!!!

Hej. Małe pytanko. Chcecie dowiedzieć się zakończenia tego opowiadania czy jak to wygląda z waszej strony? Możemy pominąć tą regułę, którą napisałam pod ostatnim rozdziałem, że 10 komentarzy. Ale proszę skomentujcie wtedy ten post.
 
I teraz mogę wam powiedzieć, że planuje rozpocząć kolejne opowiadanie jeśli oczywiście tego chcecie. Mam już pomysł. Bohaterowie również wybrani i prolog oraz połowa pierwszego rozdziału jest napisana. Więc?  Czekam teraz na waszą aktywność i opinie.
 
PS. Jak czujecie się po pierwszym tygodniu w szkole? Wiem, że jak publikuje ten rozdział to jeszcze jesteście w niej, ale pytam. Ja czekam na październik i studia. Troszkę się denerwuje. Kto z was w tym roku szedł do nowej szkoły? Też się denerwowaliście? Całusy, Klaudia <3

1.09.2014

Pięćdziesiąty piąty rozdział

3-osobowa
Pogotwie zabrało Vanesse do szpitala, a tym czasem przed klubem koło Liam'a pojawili się ich przyjaciele.
- Liam? Co się stało? - zapytała Alice widząc, że chłopak płacze. Nie starał sie nawet tego ukryć.
- Van, ona... - zaciął się i skrył twarz w dłoniach.
- Co z nią? Liam, co z moją siostrą? - spytał zdenerwowany Louis podchodząc do przyjaciela. Brunetk spojrzał na niego z żalem.
- Ją tak cholernie bolało. Nie wiem co jest. Pogotowie ją zabrało, tak strasznie cierpi... Musimy jechać za nimi - powiedział zrozpaczony Liam. Zamówili dwie taksówki i po chwili jechali już do szpitala.
 
 
 
 
 
W tym czasie karetka z Vanessą zdążyła zajechać do szpitala i zabrano dziewczynę do odpowiedniej sali aby sprawdzić co się dzieje. Sprowadzono od razu ginekolog gdyż dziewczyna dała radę przekazać, że jest w ciąży. Leżała skulona na łóżku kiedy do sali weszła pani ginekolog z pielęgniarkami.
- Pani Vanesso, co się dzieje? - zapytała podchodząc.
- Boli.. Brzuch, tak strasznie boli, prosze coś zrobić... Ja.. aaaaa... Ja nie moge stracić tego dziecka.. Prosze. - mówiła przez łzy.
- Spokojnie. Zrobimy wszystko aby nic sie nie stało dziecku, ale również pani. Prosze pokazać gdzie boli i powoli, głęboko oddychać. - zaleciła kobieta, a Vanessa powoli wykonała jej prośbe. - Porosze jeszcze powiedziec, który to miesiąc? - spytała doktor po chwili badając jej brzuch, ale nic nie wyczuła.
- Prawie czwarty. - dopowiedziała ledwo dziewczyna. Lekarka pokiwała głowa, że zrozumiała. Następnie zaleciła podanie dziewczynie bezpiecznych środków przeciw bólowych i przygotowanie jej do badania USG.
Przyjaciele dziewczyny zajechali do szpitala. Liam ruszył biegiem do środka, a za nim reszta. Dowiedział się gdzie przebywa jego dziewczyna i udali się pod drzwi od sali. Liam chodził w tą i zpowrotem. Nie mógł sobie tego darować. Wiedział, że jeśli coś sie jej stanie lub dziecku to jego wina. Przez niego się zdenerwowała, a nie powinna. Próbował się czegoś dowiedzieć, ale nie mógł bo nikt nie wychodził z sali, w której zajmowali się jego dziewczyną. Pozostali równiez nie mogli znaleźć sobie miejsca. Louis przeżywał to chyba najbardziej. To była jego siostra. Jego mała, młodsza siostrzyczka. Martwił sie o nią. Nie mógł dopuścić myśli, że coś sie jej może stać. Jest jego jedyną najbliższą rodziną.
Po 15 minutach ból lekko zelżył więc Vanessa mogła położyć sie spokojnie na plecach, a ginekolog mogła wykonać badanie USG. Doktor uważnie obserwowała monitor, a dziewczyna się nie cierpliwiła gdyż nie uzyskiwąła od lekarki żadnej informacji.
- Co się dzieje? - zapytała brunetka.
- Wszystko w porządku. Zabardzo się pani zdenerwowała co spowodowało, że dziecko również się zdenerwowało. Teraz już jest spokojne więc ból powinien niedługo przejść. Mimo to chciałabym aby została pani u mnie na oddziale do jutra. Jeśli wszystko będzie dobrze to panią wypuścimy. - powiedziała uśmiechając się. Vanessa odwzajemniła uśmiech czując ulgę gdy usłyszała, że jej dziecku nic nie jest. Pani doktor musiała na razie iść więc zostawiła dziewczynę wynochodząc z sali.
Przed salą do lekarki podszedł od razu Liam.
- Pani doktor co z Vanessa? - zapytał.
- A pan jest...?
- Jej chłopakiem i ojcem dziecka. Czy z dzieckiem wszystko w porządku? A ona jak się czuje? - zapytał zdenerwowany.
- Spokojnie. Z pańską dziewczyną jest wszystko w porządku. Z powodu wielkie zdenerwowania dziecko nie wytrzymało nerwów swojej mamy i w ten sposób chciało ją uspokoić, ale już jest w porządku. I dziecko i jego matka są spokojni, ale zostawimy jeszcze panią Tomlinson do jutra na obserwacji na oddziale ginekologicznym. - powiedziała i odeszła. Po chwili z sali wyszła pielęgniarka, która pchała Vanessę na wózku. Dziewczyna nie zareagowała wgl tylko chciała być jak najszybciej w swojej sali. Znalazła się w niej kilka minut później. Leżała akurat w sali jednoosobowej z czego się cieszyła poniewaz przyda się jej spokój.


Vanessa

Kamień spadł mi z serca kiedy pani doktor powiedziała, że z dzieckiem wszystko w porządku. Leżałam na łóżku myśląc nad ta moją rozmową z Liam'em. Nie chciałam się z nim więcej kłócić. Wiedziałam jednak, że troche minie zanim mu wybacze jego oskarżenie. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Moim oczom ukazała się postać mojego brata. Reszcie pewnie kazał na razie zostać na korytarzu. Usmiechnęłam się na jego widok. Odwzajemnił gest i usiadł na moim łóżku obok mnie całując mnie w czoło.
- Jak się czujesz? - spytał.
- Lepiej. Dziecko się uspokoiło i jest z nim wszystko dobrze, a to najważniejsze. Brzuch też już nie boli. - odpowiedziałam spokojnie.
- Martwiliśmy się o Ciebie, zwłaszcza Liam. Nnawet sobie nie wyobrażasz jaki był załamany kiedy pogotowie Cię zabrało do szpitala. Cały roztrzęsiony. Ledwo zdołał nam przekazać co się stało. Pierwszy raz go takiego widziałem. - powiedział Louis patrząc na mnie uważnie.
- Jest jeszcze na korytarzu? - zapytałam cicho, ale na tyle aby mój brat mógł to usłyszeć.
- Tak. No chyba nie myślisz żeby Cię zostawił w takiej syturacji? Czeka z resztą na korytarzu. Zawołać go? - zapytał.
- Jakbyś mógł to poproś go do środka, a resztę przeproś ode mnie i powiedz żeby poszli. Chcę na spokojnie porozmawiać z Li, a z nimi zobacze się jutro dobrze? - zapytałam.
- Nie ma sprawy siostra. W takim razie do zobaczenia jutro. Kocham Cię. - powiedział i ucałował mnie w policzek przytulając na pożegnanie.
- Ja Ciebie też. Jesteś świetnym bratem. - powiedziałam uśmiechając się delikatnie. Louis wyszedł. Jakoś 2 lub 3 minuty później w sali pojawił się Liam. Zamknął za sobą drzwi i spojrzał na mnie podchodząc do łóżka. Nie pewnie to zrobił. Usiadł na krześle, które stało przy łóżku. Ponownie jego wzrok skierował się na mnie. Widziałam ból i strach w jego oczach. Było coś jeszcze... Cierpienie? Tak, to było to i wiedziałam dlaczego. Cierpiał tak samo jak ja. Wyciągnęłam do niego ręke. Nie wiedział o co chodzi.
- Chwyć mnie za nią. - wyszeptałam. Zrobił jak kazałam mocno ją ściskając w swoich dłoniach i przyciągnął do swojego policzka. Nastepnie pocałował zewnętrzną częśc mojej dłoni i spojrzał mi w oczy.
- Van... ja przepraszam. To, że trafiłaś do tego szpitala.. Znowu wszystko spieprzyłem. Jestem do bani... - zaczął mówić załamanym głosem.
- Liam...
 
- Wiem, nie chcesz mnie już znac. Z nami koniec, ale ja nie odpuszcze. Nie możesz mi tego zrobić, ja..
- Liam! - powiedziałam ostrzej. Spojrzał na mnie. - Nie chce zrywać... - dodałam spokojnie. W moich oczach pojawiły się łzy. - Zraniłeś mnie.. Na prawde mocno o czym doskonale wiesz, ale skończmy już to. Męczą mnie te ciągłe kłótnie. Spróbujmy jeszcze raz... Postarajmy się to wszystko naprawić... - wyszeptałam.
- Zrobie wszystko co zechcesz. Zobaczysz, po prawie się. Będę robił wszystko abys ponownie mi zaufała i wybaczyła. Kocham Cię. - wyszeptał ostatnie słowa. Po moim policzku spłynęła łza. Otarł ją, a później pogładził mój policzek swoją dłonią.
- Wybaczyłam Ci. Tylko obiecaj, że nigdy więcej czegoś takiego nie zrobisz. Obiecaj. - powiedziałam patrząc na niego.
- Obiecuje... Obiecuje i nie mogę się wywinąć bo mamy świadka na moje słowa. - powiedział, a ja się zdziwiłam.
- Co? O kim ty mówisz? - spytałam.
- Jak to o kim? O naszej małej kruszynce. - powiedział uśmiechając się i pogłaskał moj brzuch na co się uśmiechnęłam i nagle?
- Liam... Chyba Cię usłyszało nasze dziecko bo je właśnie poczułam. - uśmiechnęłam się. Liam przyłożył swój policzek do brzuszka kładąc głowe tak, że patrzył na mnie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Wiedziałam, że poczuł. Pogładziłam go ręką po głowie. Byłam szczęśliwa. Nie mogłam zrobić nic innego jak mu po prostu wybaczyć. Nie dałabym rady żyć bez niego. Jest moim całym światem. Bez niego moje życie nie ma sensu.
- Nie będę Cię już męczył. Odpoczywaj, a ja już pójde. Przepraszam, odpoczywajcie. - zaśmiał się. - Przyjade jutro jak Cię wypiszą. - odpowiedział całując mnie w czoło, a następnie w usta. Ponownie pogładził mój brzuch i wyszedł uśmiechnięty z sali. Momentalnie zasnęłam z uśmiechem na twarzy.
 

Liam

Nie moge w to uwierzyć. Wybaczyła mi. Kiedy wyszedłem z jej sali miałem ochote skakać i śpiewać. Co ta dziewczyna potrafi ze mną zrobić. Gdy troszke emocje opadły obiecałem sobie, że już nigdy jej nie skrzywdze i będę tego pilnował. Włoże tyle pracy w swoje zachowanie aby nigdy się to nie powtórzyło. Do domu wróciłem na piechote. Moi przyjaciele oczywiście nie spali czekając na mój powrót. Tylko przekroczyłem próg salonu, a ju zasypywali mnie pytania. Powiedziałem im, że wszystko sobie wyjasniliśmy, a także to, że pojade po nią jutro odebrać ze szpitala. Nie mieli nic przeciwko. Po tej krótkiej rozmowie każdy z nas udał się do swojego pokoju aby położyć się spać. Z powodu wielu wrażeń od razu zasnąłem. Nie minęło nawet kilka sekund, a ja już smacznie spałem.
 
Minął tydzień, a przez ten czas moje życie się unormowało. Porozmawiałem z Simonem, a ten przeprowadził rozmowe z naszym menagerem i teraz wszystko jest w porządku. Jasne, że nie planowaliśmy tej ciąży, ale skoro już tak wyszło jestem szczęśliwy. Chcę być z Van do końca mojego życia i wychować razem z nią nasze dziecko. Ustaliliśmy też z Simonem i Vanessą. Wiadome jest, że niedługo u dziewczyny będzie widoczny brzuch dlatego chcemy za kilka dni ogłosić oficjalnie, że spodziewamy się dziecka. Nie chcemy by fani i inni dowiedzieli się przez spekulacje mediów czy kogoś innego. Moi rodzice już wiedzą. Zadzwoniłem do nich, byli w lekkim szoku, ale zaakceptowali to. Moja mama juz nie moze się doczekać kiedy zobaczy wnuczka lub wnuczke. Przyszedł piątek więc też kolejna wizyta Vanessy u ginekologa. Na tą wizyte idę razem z nią. Siedzieliśmy akurat przed gabinetem kidy moja dziewczyna została poproszona do gabinetu lekarza więc wszedłem z nią do środka. Przywitaliśmy się z lekarzem.
- Dzisiaj USG. Chcą państwo poznać płeć dziecka? - spytał lekarz patrząc na nas. Spojrzałem na swoją dziewczynę.
- Tak jeśli to możliwe. - powiedziała moja dziewczyna. Położyła się na plecach odsłaniając brzuch. Usiadłem obok niej po jej lewej stronie, a lekarz zajął miejsce po jej drugiej stronie obok urządzenia. Nałożył na jej brzuch żel i zaczął jeździć po jej brzuchu no wiecie tym czymś od uSG. Nie wiem jak to się nazywa. Po chwili na ekranie pokazał się obraz. Lekarz zaczął nam wszystko tłumaczyć.
- Widzą tutaj państwo. Tutaj jest główka, a tutaj nóżki i rączki. - mówił, a ja nie mogłem opanowac uśmiechu na twarzy. Tak samo reagowała Van. - No i gratuluje państwu, to będzie dziewczynka. - dodał patrząc na nas. Mój uśmiech się powiększył i ucałowałem moją dziewczynę w czoło.



 

Vanessa
Liam i ja czekamy kiedy zostaniemy poproszeni do studia. Ustaliliśmy wszystko chcemy powiedzieć o ciąży. Jestem przygotowana na wszystko. Wiem, że wiele fanek może być wściekłych, ale nigdy nie będzie tak, że wszyscy będą zadowoleni. Dla mnie liczy się to, że mam u boku swojego ukochanego chłopaka, brata i przyjaciół. Nic więcej do szczęścia mi nie potrzeba.
- Denerwuje się. - powiedziałam stojąc na przeciwko mojego chłopaka. Spojrzał na mnie i delikatnie pogładził mój policzek.
- Spokojnie, nie masz czym. Jestem obok Ciebie, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. - uśmiechnął się i ucałował mnie krótko w usta. Po tym usłyszeliśmy jak zapowiada nas prowadząca program.
- On bożyszcza nastolatek, ona zwyczajna dziewczyna. Połączyło ich głębokie uczucie jakim jest miłość. Są ze sobą już długo i jak widać nie mają zamiaru się rozstawać. Uznawani jedną z najbardziej słodkich par ostatniego roku. Przed wami Liam Payne i Vanessa Tomlinso. - powiedziała kobieta, a my weszliśmy do studia trzymajc się za ręce. Przywitaliśmy się z nią i zajęliśmy miejsce na kanapie na przeciwko prowadzącej. Liam objął mnie ramieniem. - Witajcie kochani. Jak sie macie? - zapytała.
- Witaj. Cieszymy się, że możemy tutaj być. A jeśli chodzi o samopoczucie to bardzo dobrze. - powiedział Liam na mnie spojrzał na co się uśmiechnęłam.
- Od dawna chciałam przeprowadzić z wami wywiad i cieszę się, że w końcu to się udało.
- W takim razie bardzo nam miło z tego powodu i dziękujemy za zaproszenie. - odpowiedziałam.
- Moi drodzy. Powiedzcie nam. Ile to już jesteście ze sobą? - zapytała. Spojrzałam na Liam.
- Wiesz, to będzie już.. - zaczął Liam.
- Już 3 lata w tym roku. - dokończyłam za swojego chłopaka uśmiechnięta.
- Ale była przerwa. - wcięła się kobieta.
- Tak, ale nie zbyt ważna dla nas. Nie warto o tym pamiętać. - powiedział Liam.
- Rozumiem. Ma jednak wrażenie, że coś się jeszcze wydarzyło w waszym życiu. Nie chcielibyście się czymś z nami podzielić? - spytała uważnie nam się przyglądając.
 
-----------------------------------------------------------------------------------------
55 rozdział. Przed ostatni. Jak wam się podoba?
 
Pamiętajcie o regule:
Czytasz = Komentuj ;)
 
Dacie radę powtórzyć i opublikować 10 komentarzy? Czekam na wasze działanie :)
 
Jeśli chodzi o wasze pytanie czy będzie nowe opowiadanie. Zastanawiam się nad tym i nie mówię, że nie. Na pewno poinformuje was jak dodam epilog ;)
 
W następnym rozdziale: Jak potoczy się dalej rozdział? Para poinformuje o ciąży Vanessy. Jak zareaguje prowadząca i publiczność w studiu, a w nim fani One Direction? Liam zabiera Vanessę w pewne miejsce.  Niespodzianka. Co to za niespodzianka? Jak zareaguje na to dziewczyna? Wrzesień i narodziny małej kruszynki. Jak będzie miała na imię? Wszystkiego dowiecie się w następnym i ostatnim rozdziale ;) Pozdrawiam, Klaudia <3

26.08.2014

Pięćdziesiąty czwarty rozdział

WAŻNE POD ROZDZIAŁEM!!! - PRZECZYTAJCIE !!!
 
*********************************************

Mijały kolejne dni. Miley i Eleanor nie odzywały się do Liam'a. Po prostu starały się go unikać. Mówiły jedynie krótkie cześć i tyle. Jednym słowem w domu panowała napięta atmosfera. Chłopcy w ogóle się nie wypowiadali na ten temat. Wierzyli Van. Liam z czasem też zrozumiał swój błąd, ale nie miał pojęcia jak go naprawić. Brunetka nie odbierała od niego telefonów, nie odpisywała, a kiedy jeździł pod dom Alice nie chciała go widzieć. Nie dziwił się. Zachował się jak skończony idiota, dupek. Sam do siebie miał żal. Vanessa razem z Alice uczyły się do matury. Dzięki temu Tomlinson mogła zapomnieć o tym co ją trapi. Odwiedzały ją dziewczyny. Perrie dowiedziała się o wszystkim, ale nie wypowiedziała sie na ten temat. Z resztą tak jak reszta. Uważały, że Van musi zdecydować sama co chce dalej robić. Alice nie miała nic przeciwko aby nocowała u niej. Przynajmniej nie nudziła się jak jej rodzice gdzies wyjeżdżali służbowo.
Przyszedł piątek. Było krótko po 15:00 kiedy w mieszkaniu Alice pojawiła się Miley z El. Przywitały się z dziewczynami udając się od razu do pokoju blondynki. Usiadły na łóżku lub na kanapie.
- Słuchajcie. Jutro idziemy na impreze i zero marudzenia. Jutro mam urodziny i chcę je spędzić razem z wami. - powiedziała Miley.
- A kto jeszcze będzie? - spytała Van.
- Nasza czwórka, Perrie i chłopacy. Nasza paczka jednym słowem mówiąc. - odpowiedziała Miley.
- Miley, ja... ja...
- Wiem, że nie chcesz widzieć Liam'a, ale chyba nie odmówisz swojej kuzynce. - powiedziała Miley.
- Po za tym chyba musisz z nim porozmawiać. Co chwile do Ciebie wydzwania albo tu przyjeżdża. Chociaż porozmawiajcie. - powiedziała Alice.
 
Vanessa

Może Alice miała racje? W końcu to też dziecko Liam'a i najlepiej by było jakbyśmy doszli do porozumienia. Po za tym nie chciałam zawieść Miley i świętować z nią jej urodziny.
- Dobra, niech wam będzie. - powiedziałam na co one się uśmiechnęły. Później już nie rozmawiałyśmy na temat sobotniego wyjścia po tym jak ustaliłyśmy, o której się spotkamy przed klubem, który wybrała moja kuzynka. Byłam im za to wdzięczna.
Przyszła sobota po południu. Z Alice zaczęłyśmy się szykować. Zajęło nam to tyle czasu ile założyłyśmy. Alice ubrała na siebie czarną obcisłą spódniczkę do połowy uda i czerwony top, czarne szpilki, mocny makijaż, włosy prostując i zostawiając rozpuszczone. Ja natomiast na włosy nałożyłam piankę, która idelanie wchłonęła się w moje loki ukazując ich piękno. Do tego delikatny makijaż. Ubrałam się w sukienkę na grubych ramiączkach, troszkę luźniejszą aby nie uciskała mi na brzuch. Jej długość sięgała mi przed kolano. Do tego baleriny i mała torebka przez ramię do której wrzuciłam potrzebne rzeczy. Uszykowane zeszłyśmy na dół, pożegnałyśmy się z rodzicami Alice i wyszłyśmy z domu wsiadając do jej auta. Z pozostałymi miałyśmy spotkać się przed klubem, w którym mieliśmy świętować urodziny Miley dlatego też Alice pokierowała się od razu w stronę klubu.
Pod klubem nie było problemu ze znalezieniem miejsca do parkowania. Wysiadłyśmy z auta kierując się bliżej wejścia gdzie już czekali nasi przyjaciele. Przywitałam się ze wszystkimi krótkim "Cześć". Następnie podeszłam do Miley aby złożyć jej życzenia.
- No kuzynka, wszystkiego najlepszego. Dużo zdrowia, spełnienia marzeń, abyś dostała się na studia, a także szczęścia w miłości. - uśmiechnęłam się. Kończąc życzenia zerknęłam na Styles'a. Wiedziałam, że coś ich do siebie ciągnie, ale zawzięcie próbują to ukryć przed całym światem, a w szczególności przed sobą.
- Dziękuje. - przytuliła mnie. Potem życzenia złożyła jej Alice i mogliśmy wejść do środka. Okazało się, że mieliśmy zarezerwowaną lożę przez naszą jubilatkę. Usiadłam od prawej strony pierwsza z brzegu. Nie byłam pewna jak zareaguję na mieszankę zapachów, którą już można było wyczuć. W moim stanie to bywa różnie chociaż skończyły mi sie już mdłości, a bynajmniej nie mam ich już od tygonia. Chłopacy zaoferowali, że pójdą do baru po coś do picia. Spytali się każdego po kolei co chce, do mnie zwracając się na końcu.
- Vanessa, a ty co chcesz? - spytał Zayn.
- Poprosze zwykłą wode mineralną niegazowaną. - powiedziałam patrząc na mulata. Delikatnie się uśmiechnął i odszedł z Hazzą oraz Niallerem. Zostałam przy stoliku razem z dziewczynami, a także Liam'em, który chyba specjalnie usiadł na przeciwko mnie i Louisem, który siedział obok niego.
- Siostra, jak się w ogóle czujesz? - zapytał mnie mój brat.
- Dobrze. Nie jest źle. Przez ostatni tydzień już nie miałam mdłości. W przyszły piątek mam wizytye kontrolną u ginekologa. - oznajmiłam patrząc na bruneta. Czułam na sobie wzrok mojego chłopaka. Fakt, pokłóciliśmy się, ale nadal jesteśmy parą. Żadne z nas nie powiedziało, że to koniec. Po chwili wrócili chłopcy z zamówionym przez każdego napojem. Dostałam od Horana szklankę wody mineralnej, upiłam kilka małych łyków i odstawiłam na stół. Reszta też napiła się swoich napoi. Po jakiejś godzinie towarzystwo przy stoliku się rozproszyło. El i Louis oraz Alice i Niall poszli tanczyć. Nasza jubilatka wyszła gdzieś, a po chwili znikł także Harry. Nie musze wam mówić co podejrzewam prawda? Przy stoliku zostałam ja, Zayn z Perrie i Liam. Kilka minut później mulat z blondynką również zniknęli w tańczącym tłumie. Patrzyłam jak ludzie się bawią i popijałam wodę. Czułam, że Liam bez przerwy mi się przygląda.
 
 
Miley
 

Zostawiłam moich przyjaciół z zamiarem pójścia do toalety. Tak też zrobiłam. Weszłam do środka i załatwiłam swoją potrzebe. Następnie umyłam ręce i poprawiłam makijaż. Cieszyłam sie tymi urodzinami. Brakowało mi jednak czegoś, a raczej kogoś. Bardzo chciałabym mieć chłopaka. Moi przyjaciele są tacy szczęśliwi będąc ze sobą. No może moja kuzynka przechodzi teraz troszke gorszy okres z Li, ale znając ich na pewno się pogodzą. W końcu są dla siebie stworzeni. Po kilku minutach wyszłam z łazienki. Poczułam jak ktoś nagle przypiera mnie do ściany i wpija się w moje usta zachłannie. Odepchnęłam chłopaka na tyle ile mi sił starczyło i zamarłam. Harry.
- Harry? Co ty robisz? - zapytałam niedowierzając. Byłam oparta o ściane, a on stał jakoś trzy kroki ode mnie uważnie mi się przyglądając.
- Ja, przepraszam. Przepraszam Cię Miley, ale już nie moge. - powiedział i zrobił krok w moją strone. Obserwowałam go uważnie.
- Nie możesz czego? - zapytałam zdziwiona. Podszedł jeszcze bliżej opierając swoją prawą rękę na wysokości moje głowy i delikatnie się pochylając tak, że nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Spojrzał najpierw na moje usta, a później w moje oczy. Utonęłam w jego spojrzeniu. Poczułam od niego lekką woń alkoholu, ale przecież to nic dziwnego. Jesteśmy w klubie, po za tym sama też piłam. Harry nachylił się aby szepnąć mi do ucha.
- Nie mogę dłużej się pilnować. Pragne Cię - wyszeptał, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Na jego twarzy pojawił się uśmiech. Odsunął się delikatnie ponownie patrząc w moje oczy. - Nie mogę traktować Cię tylko jak przyjaciółkę. Wtedy się spotkaliśmy, było miło. Jednak potem coś się popsuło chciaż nie wiem dlaczego. Zrobiłem coś nie tak? - spytał.
- Harry.. ja... to znaczy. Nie zrobiłeś nic takiego. Po prostu. Nie mieści mi się to w głowie jakim cudem taki chłopak jak ty zainteresowany może być taką dziewczyną jak ja? To jest niemożliwe. - dokończyłam spuszczając wzrok na dół. Szybko jednak go podniosłam kiedy chłopak chwycił mój podbrudek podnosząc za niego moją głowę abym spojrzała mu w oczy.
- Dlaczego niemożliwe? Bo jestem piosenkarzem? To nic specjalnego. Jestem przede wszystkim zwyczajnym chłopakiem, który też ma uczucia i, który również pragnie miłość. - wyszeptał patrząc mi w oczy. Widziałam w nich lekkie zniecierpliwienie i strach? Tylko przed czym. - Miley ja chce Ci powiedzieć, że...
- Nie, prosze. To nie wyjdzie. Jesteśmy z dwóch różnych światów i na... - oczywiście nie dane mi było skończyć ponieważ chłopak przywarł do mnie całym ciałem łącząc nasze usta w pocałunku. Zamknęłam oczy czując jego bliskość i niesamowity smak jego ust na moich. Odwzajemniłam jego pocałunek. Nie mogłam dalej sie opierać. Po prostu uległam.
- Uwielbiam kiedy w taki sposób moge uciszyć dziewczyne. - zaśmiał się Harry na co na mojej twarzy pojawił sie lekki rumieniec. - A teraz odpowiedz mi na jedno pytanie. - spojrzałam na niego uważnie czekając aż zada mi pytanie. - Czy jest szansa abym mógł stać się dla Ciebie kimś więcej, a nie tylko przyjacielem? - wyszeptał jakby sie bał, że ktoś go jeszcze usłyszy. Zaskoczył mnie tym pytaniem. Czy oznaczało ono również potwierdzenie, że stałam się dla niego kimś więcej niż przyjaciółką? Czy chciał abym została jego dziewczyną? Czy podchodził do naszej znajomości bardzo poważnie? Pytania zajmowały moje myśli, a Harry stał i wyczekiwał co odpowiem uważnie mi się przyglądając. Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam mu w oczy. Zauważyłam, że tym ruchem przykułam jego uwagę, a mianowicie jego oczy teraz spoczywały na moich ustach. Uśmiechnęłam się promiennie.
- Harry. Myślę, że jest to możliwe jeśli już to się nie stało. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Od jakiegoś czasu czułam, że coś mnie do niego ciągnie. Im bardziej go poznawałam i więcej czasu spędzałam w jego towarzystwie tym częściej pojawiał się w moich myślach, a nawet snach. Coraz bardziej czułam coś dziwnie przyjemnego w moim brzuchu kiedy się do mnie uśmiechał lub mówił. A jego oczy, które nawet w tym momencie mi się przyglądały powodowały, że traciłam grunt pod nogi. Tak mnie onieśmielał. I to zwykły chłopak z czupryną loków, dołeczkami w policzkach o niesamowicie przyciągających wzrok zielonych oczach. Z zamyśleń wyrwał mnie właśnie on. Uśmiechał się bo zauważył, że chyba o nim myśle gdyż również się uśmiechałam. - Harry, ja...
- Ciii, nic nie mów. Wystarczyła mi ta odpowiedź. Dajmy sobie szanse dobrze? - zapytał, a ja pokiwałam głową na potwierdzenie. Uśmiechnął się i ponownie zatopił swoje usta w moich. Nie mogłam się od niego oderwać tak niesamowicie całuje. Poczułam jak uśmiecha się podczas pocałunku.
 
Niall

Tańczyłem ze swoją dziewczyną dłuższy czas. Byliśmy w siebie w tuleni bo akurat leciała ballada. Tak ślicznie pachnie. Przymknąłem oczy bardziej ją do siebie przytulając. Po chwili dziewczyna delikatnie sie ode mnie odsunęła patrząc mi w oczy.
- Nawet nie wiesz jak bardzo mnie uszczęśliwiasz. - wyszeptała patrząc mi w oczy. Uśmiechnąłem się na te słowa.
- Ty robisz więcej dla mnie i nie moge pojąć czym sobie na to zasłużyłem aby mieć tak wspaniałą dziewczynę jak ty. Kocham Cię. - powiedziałem i pocałowałem ją krótko w usta.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałam również mnie całując. Spojrzała w bok na nasz stolik. Podążyłem za jej wzrokiem. Zauważyłem, że przy stoliku została sama Van z Li. Siedzieli i się do siebie nie odzywali. Alice wróciła wzrokiem na moją twarz.
- Tak chciałabym aby znowu się pogodzili. Przecież oni się nie potrzebnie męczą i ranią nawzajem. - powiedziała. Widziałem ból w jej oczach. Rozumiałem ją dobrze. W końcu byli to nasi przyjaciele, ale niestety nic nie mogliśmy zrobić. Sami musieli dojśc do porozumienia i wszystko sobie wyjaśnić. Odwróciłem uwage mojej dziewczyny od naszego stolika i pocałowałem ją namiętnie w usta co odwzajemniła. Mmmm, uwielbiam jej usta.
 
 
Liam
 

Spojrzałem na Vanesse. Siedziałam na przeciwko mnie przy stoliku i patrzyła się na tańczących ludzi. Zauważyła, że się jej przyglądam gdyż poprawiła się na siedzeniu i ukradkiem zerknęła na mnie. Jak ja nie nawidze się z nią kłócić. A teraz nie odzywa się do mnie i to przez moją własną głupote. Chciałem zacząć jakoś ten temat. Porozmawiać i na spokojnie wszystko wyjaśnić, ale nie wiedziałem jak. W dodatku muzyka i ten zapach w klubie w ogóle mi nie ułatwiał. Postanowiłem wyjść na chwile na świeże powietrze, ale żeby nie zostawić jej samej stanąłem obok niej zmuszając ją tym samym aby na mnie spojrzała.
- Idę się przewietrzyć. Pójdziesz ze mną? - zapytałem spokojnie. Widziałem zmieszanie i niepewność w jej oczach. Nie wiedziała co zrobić. W końcu podniosła się z miejsca dając mi tym samym znak, że pójdzie. Chwyciłem ją za rękę aby w tłumie się nie zgubiła. Zawsze się o nią martwiłem nawet gdy byliśmy pokłóceni. Nie uwolniła się z uścisku, a kiedy czuła, że się troche zluźnił wzmocniła go. Po chwili znaleźliśmy się przed klubem na świeżym powietrzu. Od razu puściła moją dłoń stając niedaleko mnie. Staliśmy dłuższą chwile w ciszy. Nagle dziewczyna zaczęła pocierać sobie ramiona co oznaczało, że jest jej zimno. Ściągnąłem swoją bluzę i okryłem ją patrząc jej w oczy.
- Liam, nie musisz.- powiedziała szybko.
- Ale chcę. Po za tym nie możesz być chora jak nosisz w sobie nasze dziecko. - powiedziałem gładząc delikatnie jej brzuch, który delikatnie już tak jakby był widoczny. Zauważyłem kątem oka, że się uśmiecha. Spojrzałem na nią. - Van, skarbie... ja... ja chciałbym Cię przeprosić. Byłem idiotą, totalnym idiotą. Nie wiem jak w ogóle mogłem pomyśleć o tym, że mnie zdradzasz czy zdradziłaś... Wybacz mi, prosze. Ukaż mnie jakoś, każ coś zrobić, ale wróć do domu i daj mi być przy Tobie tak blisko jak to tylko możliwe. Prosze cie. Błagam. - mówiłem patrząc jej w oczy. W moich po chwili pojawiły się łzy. Żałowałem tego strasznie. Nie mieściło mi się to w głowie dlaczego w ogóle podejrzewałem ją o zdradzę. Stanąłem blisko niej chwytając za ręce. Patrzyła na mnie uważnie. Zauważyłem jak jedna łza spływa po jej policzku. Szybko ją otarłem i delikatnie pogładziłem jej policzek. Przykmnęła oczy na ten gest. Po chwili jednak je otworzyła.
- Liam... Ja.. wiesz jak ja się czułam? Jak szmata, dziwka... Jak nic nie warta zdzira... Nie powiedziałeś tego, ale kontekst wystarczył. Aluzja, którą łatwo było usłyszeć w słowach kiedy mnie obwiniałeś, że zdradziłam Cię z Natem. Jak mogłeś... - powiedziała i się rozpłakała. Odeszła kilka kroków ode mnie. Zabolało... zabolało mnie to, że tak ją skrzywdziłem. Nie miałem jednak zamiaru teraz odpuścić. Teraz kiedy zacząłem musiałem skończyć tą rozmowe. Podszedłem do niej i chciałem przytulić się do jej pleców jednak się odsunęła. - Nie próbuj. To za bardzo boli żebym Ci od razu wybaczyła. Nawet nie wiesz jak to jest gdy ukochana osoba, którą kochasz nad życie, wiążesz z nią przyszłość i poświęcasz dla niej wszystko pewnego dnia oskarża Cię o zdradę i miesza z błotem przez wyzwiska... To boli, tak cholernie boli... - mówiła przez łzy patrząc na mnie. Czułem ten ból, ale wiedziałem, że mój to nic w porównaniu z jej. Po moich policzkach zaczeły spływać łzy tak jak już dawno robily to na twarzy mojej dziewczyny. - Ten cholerny ból codziennie wzmaga się we mnie na nowo, rozumiesz? Codziennie zadaje sobie pytanie dlaczego? Dlaczego zostałam tak pokarana przez los, że co jakiś czas cierpie. Dlacze.. Aaaaa - jęknęła i zwinęła się w kłębek przykucając. Od razu znalazłem się przy niej.
- Van... kochanie, co Ci jest? - spytałem trzymając ją blisko siebie.
- Skurcz... aaa boli... - mówiła przez łzy. Byłem spanikowany. Nagle przy nas pojawiła się Miley.
- Miley, dzwoń na pogotowie. Z Van jest coś nie tak. - powiedziałem nie puszczając moje dziewczyny ani na chwile. - Oddychaj, powoli. - poradziłem. Tylko to przyszło mi do głowy. Po chwili Miley zakomunikowała, że pogotowie już jedzie. Udała się po naszych przyjaciół spowrotem do klubu, a ja zostałem z Van. Tak strasznie cierpiała. I nie tylko psychicznie przeze mnie, ale teraz także fizycznie. To jak ją bolało nie mogła ukryć. Płakałem. Bałem się, że to coś z dzieckiem. Pogotowie przyjęchało zabierając ją od razu do karetki i wiąząc do szpitala.
 
-----------------------------------------------------------
54 rozdział za nami. Co sądzicie?
 
BARDZO WAŻNA WIADOMOŚĆ!!!
Kochani. Nie mieści mi się to w głowie, ale zbliżamy się do końca tego opowiadania. Zostały jeszcze 2 rozdziały i epilog. To niewiarygodne jak ten czas szybko leci. Mam nadzieję, że zaciekawiłam was jakoś tym opowiadaniem, ale może jeszcze się nie będę żegnała. Zrobię to po epilogu ;) Tylko piszę abyście wiedzieli, że pomału zbliża się koniec.
 
Pamiętacie o regule mam nadzieje:
Czytasz = Komentuj
 
Proszę was na te ostatnie rozdziały. Nie bądźcie obojętni. Zostawcie po sobie ślad w postaci komentarza. Chociaż jedno słowa, a znaczy dla mnie wiele. I nie patrzcie ile potrzeba komentarzy. Jeśli pojawi się więcej będę przeszczęśliwa dlatego napisze dzisiaj inaczej. Chce zobaczyć:
 
10 komentarzy :)
 
Pod tym rozdziałem. Ale to tylko taka moja propozycja. Postaracie się aby było więcej? Nie zdradzę kiedy pojawi się nowy rozdział i nie sugerujcie się, że 10 komentarzy to nowy rozdział jak wcześniej pisałam taką regułę. Chcę zobaczyć ile możecie dać z siebie do pewnego dnia. Już wiem kiedy dodam rozdział, ale proszę. Nie bądźcie obojętni i zostawcie komentarze ;)
 
W następnym rozdziale: Vanessa w szpitalu. Uratują jej dziecko? Nie będę taka okrutna i zdradzę, że tak. Rozmowa z Vanessy z bratem.  Później rozmowa z Li i dojdą do porozumienia. Para pójdzie razem na badanie USG i pozna płeć swojego dziecka. Przeprowadzona rozmowa pary z Simonem. Dojdą do wniosku, że chcą aby fani chłopaków dowiedzieli się od pary o ciąży dziewczyny, a nie przez spekulacje i domysły mediów. Para udzieli wywiadu w jednym z programów. Jak on się potoczy? Wszystko w następnym rozdziale. Pozdrawiam, Klaudia <3