27.04.2014

Dwie Informacje !!

Moi drodzy mam do was dwie sprawy...

1) Chciałabym nawiązać do sprawy odnośnie komentowania. Chcę bardzo mocno podziękować tym, którzy nie przechodzą obojętnie obok mojej prośby i komentują każdy rozdział czy nawet jakiś inny post. Dziękowałam już za ten komentarz odpisując komentarzem, ale teraz jeszcze raz podziękuje. Wielkie podziękowania dla Magdy. Dodałaś niesamowity komentarz. Wielkość jest nie mała, ale tu nie o to chodzi. Bo jest jeszcze jedna dziewczyna, która komentuje co któryś rozdział i też zostawia dość długi komentarz, ale nie chodzi o to. Może najpierw do Magdy. Jeszcze raz Ci bardzo mocno dziękuje za tak wspaniały komentarz. Sprawiłaś, że znowu poczułam się potrzebna i doceniona. Dziękuje ;*
              Moi drodzy. Nie chodzi o to kto jaki długi komentarz zostawi. Na prawdę. Wystarczą dwa słowa. Wam to zajmie chwilę, a ja będę miała motywację do działania ponieważ będę wiedziała, że ktoś czyta to co piszę i nad czym staram się bardzo dokładnie pracować. W tym roku w lipcu będą już dwa lata jak wkroczyłam do świata blogów i stałam się blogerkom. To coś niesamowitego, ale nie byłoby tego bez was. Moich czytelników. Dlatego mała prośba. Jeśli możecie to komentujcie. Wiele to dla mnie znaczy, uwierzcie. A czytam wszystkie komentarze. Dziękuje za te, które już zostały opublikowane i dziękuje również z góry za przyszłe :)

2) To raczej sprawa nie związana z blogiem i opowiadaniem. Moja, że tak powiem czysta ciekawość. Wczoraj w Poznaniu odbył się Young Stars Festiwal, na którym był także Zlot Polskich Fanów One  Direction. Był ktoś z was? Jeśli tak co sądzicie? Jakie są wasze wrażenia i opinie? Podobało się? Sama byłam z przyjaciółką. Jestem pozytywnie nakręcona po tym wszystkim i niesamowicie się bawiłam. Podobało mi się. Było na prawdę super. Czekam na wasze zdanie jeśli byliście :)



PS. Kolejny rozdział postaram się dodać w wolnej chwili gdyż został mi ostatni tydzień na jakieś dodatkowe jeszcze powtórki przed maturą. Do usłyszenia, pozdrawiam. Buziaki, Klaudia :)

22.04.2014

Trzydziesty trzeci rozdział


Minęły kolejne dni aż nadszedł dzień, w którym miała odbyć się rozprawa w sądzie odnośnie Logana. Zeznawać miała oczywiście Van, ale również Niall i Louis. Policja kilka dni przed rozprawą dzwoniła do brata Van aby również wstawił się jako świadek. W końcu znał Logana nie od dziś i mógł troche o nim powiedzieć.
Piątek, rano. Vanessa wstała przed 8:00 i udała się od razu do łazienki aby przygotować się do nowego dnia i od razu do rozprawy. Ubrała czarną spódniczkę i białą bluzkę. Czarne baleriny i włosy rozpuszczone. Przerzuciła małą torebkę przez ramię i gotowa zeszła na dół. Razem ze świadkami do sądu miała jechać jeszcze El i Liam. Mieli siedzieć oni na widowni. Chcieli być po prostu wsparciem dla swoich przyjaciół, a zwłaszcza dla Van. Mieli nadzieję, że po tej rozprawie cały koszmar się skończy. Zależało na tym najbardziej Vanessie. Chciała już raz na zawsze odciąć się od przeszłości i tego wszystkiego. W kuchni zastała swoich przyjaciół. Przytuliła Liam'a na przywitanie, a w zamian dostała od niego całusa w policzek. Była mu wdzięczna za wsparcie. Nie byli jeszcze tak blisko jak przed tym zdarzeniem, ale było już o wiele lepiej. Vanessa z dnia na dzień wracała do starej siebie co cieszyło wszystkich jej przyjaciół jak i ją samą. Po zjedzeniu śniadaniu wszyscy się uszykowali i wyszli na dwór wsiadając do samochodu. Drugim mieli jechać ochroniarze chłopaków. Kilka dni przed rozprawą o całej sytuacji dowiedziały się media przez co nie dawali spokoju chłopakom oraz ich dziewczynom. Nie wiedzieli o celu rozprawy, ale wiedzieli, że chłopacy mają zeznawać. Coś takiego to przecież sensacja, prawda? Moim zdaniem głupota. Dojechali pod budynek sądu i bez zatrzymania się udali się prosto pod salę, w której miała odbyć się rozprawa. Menager chłopaków zadbał aby ochrona sądu i ich ochroniarze nie wpuścili żadnego reportera do środka. Kiedy nasi bohaterowie czekali na początek rozprawy do sądu z więzienia przywieziono Logana.
- Hehe, sąd mi nic nie udowodni. Powiem, że sama tego chciałaś. - zaśmiał się prosto w twarz Vanessy. Ona szybko się cofnęła łapiąc Liam'a za rękę. Policjanci wprowadzili chłopaka na salę, a po chwili wyszła młoda kobieta.
- Rozprawa o rozpatrzenie winy Logana Wilstona. Strony zapraszam na sale, a świadków proszę o pozostanie na korytarzu i czekanie na swoją kolej. Pokrzywdzona może wejść. - powiedziała kobiet i weszła. Louis i Niall zostali na korytarzu, Vanessa zajęła miejsce na ławce dla świadków, a Eleanor i Liam usiedli na widowni. Po chwili rozpoczęła się rozprawa i na salę wszedł sąd.
- Otwieram sprawę w sądzie okręgowym zostanie rozpoznana sprawa Logana Wilstona. Oskarżony został doprowadzony z aresztu sądowego. Panie prokuratorze, proszę. - odezwała się sędzina. Po lewej stronie miejsce miał prokurator, który po chwili wstał.
- Oskarżam Logana Wilstona o to, że: dnia 24 października ubiegłego roku w parku Królewskim zaciągnął za krzaki Vanessę Tomlinson, która wracała z pracy i ją zgwałcił. Oskarżonemu za ten czyn grozi kara do 15 lat więzienia. Zarzuca się mu również sutenerstwo i handel narkotykami za co grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Trzecia sprawa do nakłaniania brania narkotyków przez Niall'a Horana w celu zaszkodzenia jemu oraz jego bliskim. Grozi mu za to kara 2 lat więzienia. Kara łączna za popełnienie tych czynów wynosi nawet do 25 lat pozbawienia wolności oraz zakaz zbliżania się do Vanessy Tomlinson, jej bliskich i przyjaciół po opuszczeniu zakładu karnego. - zakończył prokurator.
- Panie Wilston, proszę wstać. - zwróciła się sędzina. Logan wstał. - Zrozumiał pan treść wyroku?
- Tak. - odpowiedział.
- Przyznaje się pan? - zapytała ponownie.
- Nie. Ta laska sama tego chciała, a teraz udaje przed sądem pokrzywdzoną. Do reszty też się nie przyznaje. - powiedział. Nie chciał skorzystać z możliwości wyjaśnień więc sąd poprosił do barierki Vanesse. Dziewczyna stanęły przy barierce i się przedstawiła.
- W takim razie słuchamy, co wydarzyło się tego feralnego dnia. - powiedziała kobieta.
- Wracałam akurat z pracy. Tego dnia szłam do pracy pieszo więc wracać też w taki sposób musiałam. Robiło się ciemno, ale stwierdziłam, że nie będę dzwoniła po brata czy chłopaka. Często wracałam tamta drogą więc nie myślałam, że coś mnie strasznego spotka. Kiedy wkroczyłam na ścieżkę parku po chwili usłyszałam szelest za krzakami. - zacięła się. - Przyspieszyłam więc kroku. Po chwili jednak poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Zamachnęłam się aby uderzyć tego kogoś torebkę, ale ta osoba mnie powstrzymała i obróciła w swoją stronę. To był Logan... - łzy zaczęły spływać po jej policzkach. - Powiedział, że przyszedł po to co mu się należy i zaciągnął mnie w krzaki. - rozpłakała się. - Szarpałam się, ale to nic nie dało. Rzucił mnie na ziemię i usiadł na mnie okrakiem. Zaczął się do mnie dobierać. Próbowałam coś zrobić, ale był silniejszy. Kiedy krzyknęłam uderzył mnie w twarz. - płakała. Znowu przechodziła ten koszmar. - Liczyłam na jakiś cud, ale się nie wydarzył... On mnie zgwałcił. - rozpłakała się już całkowicie.
- Kłamiesz. Sama tego chciałaś, a teraz udajesz! - krzyknął Logan.
- Nie udaje. Zgwałciłeś mnie. Wszystko przez to, że pomogłam Niallowi uwolnić się od ciebie? - krzyknęła.
- Chyba śnisz. On jest cieniasem. Nic nie wartym idiotą z boysbandu.
- Nie prawda! - krzyknęła i poczuła skurcz. - Aaa.. - złapała się za brzuch.
- Pani Vanesso, wszystko w porządku? - zapytała sędzia.
- Tak. - powiedziała podnosząc się jednak po chwili upadła mdlejąc. Liam od razu do niej podbiegł próbując ocucić.
- Dzwońcie po pogotowie, ona jest w ciąży! - krzyknęła Eleanor. Wszyscy zamarli. Sędzina wykonała polecenie. Liam spojrzał na El, która zdążyła podbiec do niego i nieprzytomnej brunetki.
- Co? - zapytał.
- Nie ważne. Trzeba jej pomóc. - powiedziała. Po chwili zjawili się sanitariusze, wzięli Vanesse na nosze i wywieźli na nich z sali. Sąd odroczył rozprawę. Przyjaciele Van pojechali prosto do szpitala. W międzyczasie El zadzwoniła do Perrie informując ją o tym co się stało. Dziewczyna miała przyjechać z resztą do szpitala. Vanesse zabrali od razu na salę zabiegową. Liam chodził w tą i z powrotem nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Po chwili zjawili się pozostali przyjaciele.
- Co z ciążą Van? - zapytała Perrie.
-  Ciąża? Perrie, ty też wiedziałaś? - zapytał Liam blondynki, a ona spojrzała na El.
- Ta-ak... Wiedziałam. - odparła spokojnie.
- Czemu nie powiedziałyście? Dlaczego? Dlaczego ona mi nie powiedziała? - pytał wściekły Liam.
- Liam, uspokój się. Vanessa nie chciała Cie bardziej dołować. Dosyć, że oddaliliście się od siebie przez ten gwałt to nie chciała cię jeszcze obarczać myślą, że nosi w sobie dziecko tego potwora. - powiedziała El. Liam spojrzał na nią, a potem usiadł na krześle załamany i zaczął cicho płakać. Pierwszy raz jego przyjaciele widzieli go w takim stanie. Reszta stała nie wiedząc co mają zrobić. Minęła godzina i wtedy pielęgniarki przewiozły przytomną Vanessę na salę. Po chwili wyszedł lekarz.
- Panie doktorze. Co z nią? - zapytał Louis.
- Pan jest..?
- Bratem.
- No niestety, ale pańska siostra poroniła ciążę. Nic nie mogliśmy zrobić. Jej zdrowiu nic nie zagraża. Zostanie pod obserwając do jutra i wtedy będzie mogła wyjść. - powiedział i poszedł. Przyjaciele postanowili wejść do dziewczyny. Kiedy ich zobaczyła to uśmiechnęła się delikatnie.
- Czemu nie powiedziałaś... - zaczął Liam.
- Nie potrafiłam. Co z dzieckiem? - zapytała zmieniając temat.
- Niestety siostra, poroniłaś. - powiedział Louis. Rozpłakała się. Pomimo, że zostało poczęte podczas gwałtu to pokochała je i to bardzo. W końcu przez 8 tygodni nosiła je pod sercem. Eleanor przytuliła ją do siebie. - Jutro będziesz mogła wracać do domu. - dodał po chwili Louis. Siedzieli z nią dłuższy czas kiedy do sali weszła zmartwiona Alice.
- Van, jak się czujesz? - zapytała przestraszona podchodząc do przyjaciółki.
- Dobrze, ale dziecko nie przeżyło. - powiedziała Vanessa.
- Przykro mi, ale najważniejsze, że tobie nic nie jest. - powiedziała i przytuliła ją. Posiedziała chwile i chciała wracać. Jeszcze nie była gotowa aby siedzieć dłuższy czas z Niallem w tym samym pomieszczeniu. Nadal bolało ją to jak się zachował. Pożegnała się i wyszła z sali kierując się do wyjścia. Po chwili usłyszała głos Niall'a, który ją woła. Przyspieszyła kroku, ale tym razem chłopak nie dał za wygraną.

-------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba ten rozdział? Jeśli są jakieś błędy, których nie zauważyłam to przepraszam was bardzo.

Proszę, zostawcie po sobie ślad w formie komentarza. Dla was to tylko chwila, a mi sprawia do radość i dodaje motywacje do działania. Po za tym jeśli coś jest nie tak to piszcie też. Lepiej żebym poprawiła niż pisała dalej nie potrzebnie źle. Czekam na wasze zdanie. Dacie radę znowu dobić 7 komentarzy? Albo troszkę więcej? Myślę, że tak także działajcie :)

W następnym rozdziale: Niall nie daje za wygraną. Rozmowa blondyna z Alice. Co z tego wyniknie? Ukrywana ciąża Van przez dziewczyny powodem kłótni w domu. Wyjście Van ze szpitala. Kłótnia Van z Li. I to bardzo poważna. Jak się ona skończy? Wszystko w następnym rozdziale :)

19.04.2014

Życzenia Wielkanocne :)

                 
                     Moi drodzy. Chciałabym wam złożyć najszczersze życzenia z okazji Świąt Wielkiej Nocy. To szczególny czas dla nas wszystkich. Dlatego życzę wam wszystkiego co najlepsze. Spełnienia marzeń, dużo zdrowia, dobrych wyników w szkole, sukcesów w życiu prywatnym, dużo miłości w życiu sercowym i wszystkiego co sobie zapragniecie abyście mogli to osiągnąć. Byście nigdy nie wątpili w siebie, walczyli o marzenia bo zawsze się spełniają i żyli patrząc na przód, nigdy wstecz. Cieszyli się dniem i chwilą obecną, nie zamartwiali się niepotrzebnymi rzeczami. A także aby szczery uśmiech widniał na waszych twarzach o każdej porze dnia czy nocy.
                       No, a teraz jak to bywa zawsze, bogatego zająca i mokrego Dyngusa kochani. Buziaki i pozdrowienia, Klaudia <33
 
-----------------------------------------------------------------------
 
Przy okazji mam do was dwie sprawy moi drodzy :)
 
1) Jesteście wspaniałymi i kochanymi czytelnikami. Bardzo wam dziękuje za wszelkie wsparcie i mam nadzieję, że będzie tak dalej.
 
2) Czy ktoś z was jedzie na Young Stars Festiwal do Poznania za tydzień w sobotę? Bo ja tam będę z przyjaciółką i jakby ktoś chciał się spotkać, poznać to dajcie znać. Może jakoś się zgadamy :) Pozdrawiam i do usłyszenia wkrótce <33

12.04.2014

Trzydziesty drugi rozdział


Spojrzałam na dziewczyny, a potem w ziemie.
- My jeszcze... My jeszcze nie spaliśmy ze sobą. - powiedziałam.
- Skurwi..... - powiedziała Perrie. Wiedziała już kto jest ojcem.
- To znaczy, że to Logan jest ojcem twojego dziecka? - zapytała Eleanor. Rozpłakałam się i pokiwałam tylko głową.
- Van, nie płacz. Co się dzieje? - zapytała Alice przytulając mnie do siebie. Spojrzałam na Perrie i Eleanor uspokajając się trochę.
- Ona nie wie. - powiedziałam patrząc na nie i wyjaśniając całą sprawę. Następnie spojrzałam na Alice.
- O czym? - zapytała blondynka. Podniosłam się z łóżka i stanęłam koło okna patrząc przez nie.
- To był październik. Wracałam po pracy do domu przez park bo tak było szybciej. - zaczęłam mówić i odwróciłam się przodem do dziewczyn. Spojrzałam na Alice, a w moich oczach pojawiły się łzy. - Mój były zarówno przyjaciel jak i chłopak... On mnie zgwałcił. - powiedziałam i się rozpłakałam. Dziewczyna podeszła do mnie przytulając do siebie. - I to właśnie on jest ojcem dziecka. - dodałam szlochając. Dziewczyny próbowały uspokoić, ale ja sama nie mogłam się opamiętać. Minęły trzy miesiące od tego czasu, pomału wracałam do siebie i teraz ta ciąża. To jest jakiś koszmar. Kiedy już się uspokoiłam poszłam wyrzuciś ten test ciążowy do kosza. Potem zeszłyśmy na dół na herbatę. Usiadłyśmy przy stole w kuchni, a Pezz przygotowała ciepły napój. Po chwili każda miała już kubek z herbatą.
- Mam do was prośbe. Nie mówcie na razie nic Liam'owi i reszcie chłopaków też nie. - powiedziałam i upiłam łyk z kubka.
- Van, ale on musi wiedzieć. Chłopacy nie koniecznie, ale on tak. - powiedziała El.
- Wiem, ale nie chcę aby na razie wiedział. I tak już przez ten cały gwałt zbyt mocno go zraniłam odtrącając od siebie. Nadal tak jest i nie chcę aby jeszcze bardziej się załamał. Proszę, obiecajcie mi to. - powiedziałam ze łzami w oczach. Widziałam współczucie w oczach dziewczyn.
- Dobrze, będzie jak chcesz. Jednak ty obiecaj, że powiesz mu o tym w odpowiednim momencie. W końcu tak czy siak się o tym dowie. - powiedziała Perrie, a ja pokiwałam głową na znak zgody. Wypiłyśmy herbatę i Alice musiała się zbierac. Pożegnałyśmy się i umówiłyśmy się na następny dzień. Miała po mnie przyjechać abyśmy razem pojechały do pracy. Kiedy poszła przeszłam z dziewczynami do salonu. Postanowiłyśmy, że pójdę do ginekologa aby się upewnić. Perrie od razu wykonała telefon. Wizytę u ginekoloda miałam już za dwa dni. Chciałam być pewna. Choć w duchu modliłam się aby ten test był popsuty i źle pokazał to jednak w praktyce wiedziałam, że ta wizyta będzie tylko formalnością.
Minęły dwa dni i przyszła pora na wizytę u ginekologa. Miała mi towarzyszyć Alice i Eleanor. Perrie nie mogła bo musiała być w wytwórni z resztą Little Mix. Rozumiałam ją. Obiecałam, że jak będę po to zadzwonię. Wizytę miałam na 10:00 więc wstałam tego dnia już o 8:30. Chłopacy tego dnia mieli wolne więc smacznie spali, a ja razem z El wstałyśmy po cichu aby ich nie obudzić. Nie miałyśmy zamiaru im się tłumaczyć dlaczego tak wcześnie wstajemy. Uszykowane spotkałyśmy się w kuchni i zjadłyśmy wspólnie śniadanie składające się z kanapek i ciepłej herbaty. Następnie wyszłyśmy przed dom gdzie czekała na nas już Alice w swoim czarnym Volvo. Wsiadłyśmy do samochodu witając się z dziewczyną, a potem odjechała z pod domu w kierunku przychodni. Na miejscu wysiadłyśmy kierując się od razu do środka. Usiadłyśmy przed gabinetem czekając na to kiedy wywołane zostanie moje nazwisko. Kiedy je usłyszałam wstałam niepewnie i weszłam do środka. Przywitałam się z lekarzem siadając na przeciwko niego. Wyjaśniłam mu dlaczego przyszłam na wizytę. Zbadał mnie odpowiednio i zapisał coś w mojej karcie. Spojrzał na mnie, a potem się uśmiechnął.
- Gratuluje, jest pani w 6 tygodniu ciąży. - powiedział. Świat mi się załamał. Usmiechnęłam się blado, podziękowałam i wyszłam. Na korytarzu dałam upust swoim emocjom i poprostu się rozpłakałam. Dziewczyny od razu mnie przytuliły domyślając się co powiedział lekarz.
- 6 tydzień. - powiedziałam jedynie przez łzy. Starałam się uspokoić, ale nie mogłam. Wyszłyśmy przed budynek wsiadając od razu do samochodu blondynki. Pojechałyśmy spowrotem do domu. Wysiadłyśmy i poszłyśmy prosto do mojego pokoju na korytarzu mijając chłopaków.
- Van? Co się stało? - zapytał przerażony Liam podchodząc do mnie. Spojrzałam mu w oczy, rozpłakałam się i pobiegłam do pokoju. Co mu miałam powiedzieć? "Liam jestem w ciąży, ale ojcem nie jesteś ty bo przecież ze sobą nie spaliśmy jeszcze. Ojcem jest Logan?" Przecież nie wytrzymałby tego. Zbyt duży nacisk na niego i tak już jest przez to, że oddaliłam się od niego. To wystarczy. Położyłam się na łóżku. Po chwili zjawiły się dziewczyny próbując mnie pocieszyć. Siedziałyśmy w ciszy kiedy trochę się uspokoiłam. Byłam wdzięczna, że dostałam od losu tak wspaniałe przyjaciółki. Przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Pezz. Wybrałam jej numer i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrała już po pierwszym sygnale. Wyjaśniłam jej wszystko. Próbowała mnie pocieszyć za co byłam jej wdzięczna. Obiecała, że jak tylko będzie mogła przyjechać to od razu się pojawi.


3-osobowa
 
Dziewczyny siedziały w pokoju, a w tym czasie w salonie byli chłopacy.
- Co się stało? Wiecie w ogóle gdzie one były? - zapytał Liam załamany. Spojrzał na przyjaciół, ale oni sami nie mieli o niczym pojęcia.
- Stary, musisz się trzymać. Van jest trudno po tym wszystkim, musisz dać jej czasu. - powiedział Zayn klepiąc bruneta po plecach.
- Rozumiem, ale mnie to niszczy od środka jak widze jej cierpienie. Nie odpuszcze i jej nie zostawie, ale jest mi źle gdy nie mogę nic zrobić. Chciałbym ją przytulić do siebie i powiedzieć, że będzie dobrze, ale ona mnie odpycha. Wiem, że to może nic wielkiego, ale na pewno lepsze niż to, że siedzi sama, zamartwia się i dołuje. - powiedział Liam patrząc w podłoge. Usłyszeli nagle otwierane drzwi, a po chwili w salonie stanęła Perrie.
- Gdzie jest Van? - zapytała.
- Nawet się nie przywitasz? - zapytał Zayn.
- Cześć wam wszystkim, ale teraz muszę iść do Van. Jest u siebie? - zapytała ponownie.
- Tak. - powiedział smutny Zayn. Blondynka podeszła do niego, pocałowała go i pobiegła na góre.
- A to co? - zapytał Harry.
- Widocznie Van do niej dzwoniła. Pewnie dziewczyny wiedzą więcej niż nam mówią. - stwierdził Niall.
- Myślisz? - zapytał Louis.
- Pewnie. W końcu wiele jest takich rzeczy, o których rozmawiają tylko między sobą. - powiedział blondyn. W tym samym czasie Perrie zdążyła wejść do pokoju swojej przyjaciółki i przywitać ze wszystkimi. Następnie usiadła obok Van i ją przytuliła do siebie. Przegadały całe popołudnie aż do wieczora. Nie rozmawiały na temat ciąży i tego wszystkiego co z tym związane. Chciały poprostu aby Van poczuła się lepiej i im się to udało. Na kolacje każda wróciła do siebie do domu. W sumie tylko Perrie i Alice poszły bo El w końcu mieszkała już z Van i chłopakami. Dziewczyny zeszły na dół do kuchni aby zjeść jakąś kolację. Okazało się, że chłopcy przygotowali specjalny posiłek. Usiedli razem w siódemkę przy stole w jadalni i zaczęli konsumować posiłek. Liam usiadł obok Van. Chciał aby dziewczyna czuła, że może na nim polegać i mieć w nim wsparcie. Przez cały posiłek nikt się nie odzywał. Po kolacji Van zaproponowała, że posprząta. Liam zaoferował, że jej pomoże. Reszta poszła do salonu, a para zabrała się za sprzątanie. Nie odzywali się do siebie. Zabrali wszystko i poszli do kuchni chowając brudne rzeczy do zmywarki. Van włączyła zmywanie i oparła się o blat. Liam chował akurat podstawki pod kubki do szafki. Zamknął drzwiczki i odwrócił się w kierunku brunetki.
- Jak się czujesz? - zapytał nie pewnie podchodząc do dziewczyny. Spojrzała na niego nie wiedząc co ma powiedzieć.
- Dobrze. - skłamała po chwili się odzywając. No bo co mu miała powiedzieć?
- Kłamiesz, widze to po twoich oczach. Po za tym za dobrze cię znam. - powiedział stając na przeciwko niej, a ona spuściła głowe. - Co się dzieje? - zapytał podnosząc jej głowę za podbrudek aby spojrzała na niego.
- Nic, poprostu nadal nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć. - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Przytulił ją nie zważając na to czy go odepchnie czy nie. Chciał poprostu znowu poczuć ją w swoich ramionach. Dać jej poczucie bezpieczeństwa i miłości. Na początku była zaskoczona, ale potem dała się przytulić. Wzmocnił swój uścisk, a ona się w niego mocno wtuliła. Kilka łez spłynęło jej po policzkach. Strasznie jej tego brakowało.
- Pomogę ci, chcę ci pomóc, ale proszę... - zaczął mówić delikatnie się od niej odsuwając. Wziął jej twarz w ręce i patrzył jej w oczy. - Nie odtrącaj mnie. Nie moge patrzeć jak cierpisz bo wtedy i ja cierpię, a gdy nie mogę być przy tobie to jeszcze bardziej cierpię. - wyszeptał patrząc jej w oczy. Pocałował ją w czoło, a ona w tym momencie przymknęła oczy. Rozluźniła się niesamowicie. Uspokoiła się i poczuła tak jakby coś z niej zeszło. Jednym słowem poczuła straszną ulgę. Ponownie i to już sama wtuliła się w niego. Był lekko zaskoczony, ale również się cieszył. Przytulił ją do siebie przymykając oczy. Stali tak dość długi czas. W tym momencie oboje tego potrzebowali.

-----------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział za nami.  Za wszelkie błędy przepraszam

Proszę was o komentarze. Ostatnio kręci się liczba komentarzy wokół 4 lub 5. Zmotywujecie się i pod tym pojawi się więcej? Co wy na to na 6 lub nawet 7 komentarzy? Czekam na waszą aktywność.  Każdy komentarz motywuje mnie do działania więc nie bądźcie obojętni bo wam to zajmie tylko chwile. Liczę, że mnie nie rozczarujecie ;)

W następnym rozdziale: Rozprawa sądowa w sprawie Logana. Jak to wpłynie na Van i ciąże?  Dlaczego wyląduje w szpitalu? Czy Liam dowie się o ciąży? A reszta chłopaków? Wszystko w następnym rozdziale :)

1.04.2014

Trzydziesty pierwszy rozdział

WAŻNE!!! Troszkę was przetrzymałam, ale to nie było specjalnie. Został mi miesiąc do matury i ostatnie dni do wystawienia ocen przez co nauczyciele mocniej cisną chcąc abyśmy zdobyli jeszcze jakieś oceny. Dlatego mała informacja moi drodzy. Chcę was uprzedzić, że przez najbliższy miesiąc lub nawet półtora bo właśnie do tego czasu będę miała maturę mogę być mniej aktywna przez co rozdział może się pojawić nawet po dwóch tygodniach od ostatniego. Nie zawieszam bloga bo nie chcę was zostawać. Proszę jedynie o cierpliwość i zrozumienie.

A teraz zapraszam do przeczytania nowego rozdziału i proszę o pozostawienie po sobie śladu w formie komentarza ;)

****************************************************************************

 

Niall

Wszedłem do salonu i kiedy zauważyłem Van przypomniał mi się poprzedni dzień. Przecież mogła zginąć gdyby nie ja. Potem spojrzałem na Liam'a i poczułem jak narasta we mnie złość. Czemu? Bo jej nie uratował? Bo stał jak ten głupi kołek i się patrzył czekając na zbawienie? Tak, to było to.
- Czemu wczoraj nie zareagowałeś? - zapytałem podchodząc do bruneta. Nie wiem co w tym momencie we mnie wstąpiło. Liam spojrzał na mnie zdziwiony. - Zadałem ci pytanie. - powiedziałem ostrzej.
- Niall, odpuść. - usłyszałem za sobą głos brunetki. Nawet na nią nie spojrzałem.
- Gdyby nie ja to nie byłoby cię tutaj teraz z nami. - powiedziałem patrząc na Payne'a.
- Przecież nie chciałem aby zginęła. - w końcu się odezwał.
- To czemu nic nie zrobiłeś? - zapytałem podnosząc go. Odepchnął mnie od siebie.
- Nie wiem. Poprostu sparaliżował mnie strach. Gdybyś był na moim miejscu też byś nie wiedział dlaczego tak sie stało. - powiedział pewniej.
- Wiedziałbym. Nigdy bym nie pozwolił aby Van coś się stało, a ty? Pewnie nawet byś za nią nie płakał gdyby zginęła. - odparłem głośno.
- Nie prawda. Zależy mi na niej. Nawet nie wiesz jak jest. Nie jesteś jej chłopakiem, ja jestem. Ja ją kocham, a ona kocha mnie! - krzyknął Liam.
- Tak, ale mogło być inaczej. Ja mogłem być jej chłopakiem. - powiedziałem popychając go. Odepchnął mnie ponownie.
- Chłopaki, przestańcie. - powiedziała Van stając obok nas.
- Odejdź. To przez niego cierpiałem, to przez niego nie jesteś ze mną, to przez niego miałem problemy z narkotykami. Gdyby nie on byłabyś moja, rozumiesz? Van ja cie nadal kocham! - krzyknąłem patrząc na brunetkę.
- Co?! - spojrzałem w kierunku wejścia do salonu. Alice. - Myślałam, że coś między nami jest. Widocznie się myliłam. - powiedziała ze łzami w oczach i wybiegła z domu.
- Alice! - krzyknąłem. - Cholera. - powiedziałem pod nosem i wybiegłem za nią.



Alice
Jak mogłam być tak głupia i tego nie zauważyć? Przecież to widać na kilometr, że on coś czuje do Van, ale nie. Wolałam się łudzić i mieć nadzieję, żę jednak coś miedzy nami będzie. Idiotka. Mówiłam sobie w myślach uciekajac jak najdalej z tamtego miejsca.
- Alice! - usłyszałam głos blondyna. Przyspieszyłam kroku. - Czekaj! - ponowny krzyk. Zatrzymał mnie i obrócił w swoim kierunku.
- Co? Chcesz mi opowiedzieć jak bardzo kochasz Van, ale przez Liam'a nie możecie być razem? Daruj sobie. Nie mam zamiaru tego słuchać. - powiedziałam wyrywając się mu. Uciekłam i nie dałam sie ponownie złapać. Wbiegłam do domu zapłakana, wpadłam do pokoju, rzuciłam sie na łóżko i rozpłakałam. Zależało mi na nim i to na prawdę. Te wspólne wyjścia na spacer czy do kina. Jak mnie zapraszał, prawił komplementy. Zakochiwałam się w nim myśląc, że on czuje to samo, ale to było tylko złudzenie. Nieszczęśliwa miłość. Dlaczego mnie to spotkało?




Niall
 
Idiota ze mnie, idiota. Jak mogłem coś takiego palnąć. Przecież już dawno odpuściłem sobie Van wiedząc, że i tak nic z tego nie wyjdzie. Byłem zdenerwowany, że Liam jej nie uratował, ale przecież mogłobyć tak jak powiedział. Mógł go sparaliżować strach. Kurde, zaprzepaściłem wszystko. Przez moją nieszczęśliwą miłość zniszczyłem drogę do prawdziwej miłości. Alice. Zakochałem sie w tej blondynce. Nie miałem jeszcze odwagi żeby jej to powiedzieć, a teraz tym bardziej mi nie uwierzy. Jestem do niczego. Wróciłem załamany do domu i poszedłem od razu do pokoju.



Vanessa
 
Mijały kolejne dni. Niall nie wychodził ze swojego pokoju od momentu tego co stało się z Alice. Wychodził tylko gdy musiał np. zjeść coś lub jechać z chłopakami do wytwórni, ale i to robił niechętnie. Blondynka nie odbierała ode mnie telefonu. Byłam nawet u niej, ale mi nie otworzyła. Cierpiała, wiem o tym. Było mi z tego powodu bardzo smutno. Chciałam pomóc jakoś tej dwójce, ale nie wiedziałam jak. Po za tym mój kontakt z Liam'em się zmniejszył, a to wszystko przeze mnie. Sama go odpycham, ale co mogę poradzić. Nie umiem sobie radzić z tym całym gwałtem, ale czy to takie dziwne? Żadna dziewczyna na moim miejscu by nie wytrzymała więc się nie dziwcie. Liam próbuje, to fakt, ale ja mam obawy. Strasznie się boję zaufać chociaz wiem, że on mi nic nie zrobi. Jednak lęk jest. Plusem jest to, że odeszły mi myśli samobójcze. Nie wiem jak w ogóle mogłam myśleć o czymś takim jak wtargnięcie na własne życie. To nie logiczne.
---------------------STYCZEŃ----------------------------------------------------------------
- Tak, słucham? - odebrałam telefon stojąc w kuchni oparta o blat.
- Z tej strony starszy aspirant Nathan Wotson. Dzwonie w sprawie terminu rozprawy na której Logan będzie osądzony za dopuszczenie się gwałtu na pani. Sąd wydał termin na za dwa tygodnie w piatek. Będzie pani oraz pani przyjaciel? - zapytał.
- Oczywiście. Na którą to jest i jaka sala?
- Godzina 12:00, sala 25. 
- Dziękuje
- Nie ma za co. Do usłyszenia. - powiedział i się rozłączył. Schowałam telefon do kieszeni spodni i przeszłam do salonu, w którym siedziała Perrie i El oraz chłopacy.
- Dzwonili z policji. Rozprawa odbędzie się za dwa tygodnie w piątek o godzinie 12:00 w sali 25. - oznajmiłam siadając koło blondynki. - Niall, mamy się pojawić jako świadkowie. - dodałam zwracając się do blondyna.
- Ok. Przekaże Simonowi aby wiedział. - odparł chłopak. Po chwili wstali i pojechali do wytwórni na próby. Zadzwoniłam do Alice aby zaprosić ją do nas by nie siedziała sama w domu. Zrezygnowała ze szkoły po pierwszym półroczu bo otrzymała propozycję stania się profesjonalnym fotografem. Od zawsze się tym pasjonowała, a teraz została doceniona. W ogóle muszę wam się pochwalić, że pracujemy razem. Tak, Alice została fotografem w mojej agencji gdzie pracuję. Max'a przeniesiono gdzie indziej więc ona została moim fotografem. Nawet się cieszę bo możemy spędzić razem trochę czasu. Jeśli chodzi o nią i Irlandczyka to dziewczyna go unika od tamtego incydentu. Nie ma siły na razie z nim rozmawiać więc spotykamy się na mieście lub u niej. U mnie jedynie tylko wtedy kiedy nie ma chłopaków w domu. Wtedy był też taki czas. Powiedziała, że zjawi się 15 minut później i tak też było. Przywitałyśmy się i przeszłyśmy do salonu. El zrobiła popcorn i postanowiłyśmy obejrzeć jakiś film. Kiedy zjadłam trochę trzaskającej kukurydzy od razu pobiegłam do łazienki żeby zwymiotować. Nic takiego nie zjadłam, a popcorn mi zaszkodził? To dziwne. Po chwili w pomieszczeniu zjawiły się dziewczyny.
- Van, co jest? - zapytała przerażona Alice.
- Nie wiem. Nagle źle się poczułam. Od kilku dni początek dnia często zaczynam wizytą w toalecie z powodu mdłości. - powiedziałam załamana. Spojrzałam na Perrie i znałam to spojrzenie. - Chyba nie myślisz? - zapytałam.
- Nie mówię, że na pewno. Ale takie są często objawy. Jak długo nie masz okresu? - zapytała. Wyszłam z łazienki i pobiegłam do swojego pokoju sprawdzić kalendarzyk. Przeraziłam się i spojrzałam na dziewczyny, które przyszły zaraz za mną.
- Trzy miesiące. - wydukałam i usiadłam załamana na łóżku.
- Poczekaj, upewnimy się zaraz. - powiedziała Eleanor i poszła do pokoju mojego brata, w którym od jakiegoś czasu z nim mieszkała. Wróciła i podała mi test ciążowy.
- Skąd go masz? - zapytałam.
- Nie pytaj tylko idź i zrób. - powiedziała, a ja wzięłam i weszłam do łazienki. Zrobiłam i wróciłam do pokoju. Poczekałam 15 minut i podałam Perrie.
- Jesteś w ciąży. Pozytywny. - powiedziała blondynka, a ja się rozpłakałam.
- Co teraz zrobię? - zapytałam.
- Spokojnie, Liam ci pomoże. My z resztą też.
- Właśnie, Liam.... Czekajcie.... - powiedziałam przerażona siadając na łóżku.

----------------------------------------------------------------------------------------
Co sądzicie o rozdziale 31? Za wszelkie błędy przepraszam.

Zachęcam do komentowania. Wam zajmie to chwilę, a mnie motywuje do dalszej pracy. Na prawdę dlatego komentujcie ;)

W następnym rozdziale: Ciąża? Tego Van nie spodziewała się, ale o co jej chodzi z tym zachwianiem? Ojciec dziecka? Kim jest tak na prawdę? Czego dowie się Alice? Wizyta u ginekologa i Vanessa ma potwierdzenie, że jest w ciąży. Rozmowa chłopaków w salonie. To wszystko w następnym rozdziale :)