12.04.2014

Trzydziesty drugi rozdział


Spojrzałam na dziewczyny, a potem w ziemie.
- My jeszcze... My jeszcze nie spaliśmy ze sobą. - powiedziałam.
- Skurwi..... - powiedziała Perrie. Wiedziała już kto jest ojcem.
- To znaczy, że to Logan jest ojcem twojego dziecka? - zapytała Eleanor. Rozpłakałam się i pokiwałam tylko głową.
- Van, nie płacz. Co się dzieje? - zapytała Alice przytulając mnie do siebie. Spojrzałam na Perrie i Eleanor uspokajając się trochę.
- Ona nie wie. - powiedziałam patrząc na nie i wyjaśniając całą sprawę. Następnie spojrzałam na Alice.
- O czym? - zapytała blondynka. Podniosłam się z łóżka i stanęłam koło okna patrząc przez nie.
- To był październik. Wracałam po pracy do domu przez park bo tak było szybciej. - zaczęłam mówić i odwróciłam się przodem do dziewczyn. Spojrzałam na Alice, a w moich oczach pojawiły się łzy. - Mój były zarówno przyjaciel jak i chłopak... On mnie zgwałcił. - powiedziałam i się rozpłakałam. Dziewczyna podeszła do mnie przytulając do siebie. - I to właśnie on jest ojcem dziecka. - dodałam szlochając. Dziewczyny próbowały uspokoić, ale ja sama nie mogłam się opamiętać. Minęły trzy miesiące od tego czasu, pomału wracałam do siebie i teraz ta ciąża. To jest jakiś koszmar. Kiedy już się uspokoiłam poszłam wyrzuciś ten test ciążowy do kosza. Potem zeszłyśmy na dół na herbatę. Usiadłyśmy przy stole w kuchni, a Pezz przygotowała ciepły napój. Po chwili każda miała już kubek z herbatą.
- Mam do was prośbe. Nie mówcie na razie nic Liam'owi i reszcie chłopaków też nie. - powiedziałam i upiłam łyk z kubka.
- Van, ale on musi wiedzieć. Chłopacy nie koniecznie, ale on tak. - powiedziała El.
- Wiem, ale nie chcę aby na razie wiedział. I tak już przez ten cały gwałt zbyt mocno go zraniłam odtrącając od siebie. Nadal tak jest i nie chcę aby jeszcze bardziej się załamał. Proszę, obiecajcie mi to. - powiedziałam ze łzami w oczach. Widziałam współczucie w oczach dziewczyn.
- Dobrze, będzie jak chcesz. Jednak ty obiecaj, że powiesz mu o tym w odpowiednim momencie. W końcu tak czy siak się o tym dowie. - powiedziała Perrie, a ja pokiwałam głową na znak zgody. Wypiłyśmy herbatę i Alice musiała się zbierac. Pożegnałyśmy się i umówiłyśmy się na następny dzień. Miała po mnie przyjechać abyśmy razem pojechały do pracy. Kiedy poszła przeszłam z dziewczynami do salonu. Postanowiłyśmy, że pójdę do ginekologa aby się upewnić. Perrie od razu wykonała telefon. Wizytę u ginekoloda miałam już za dwa dni. Chciałam być pewna. Choć w duchu modliłam się aby ten test był popsuty i źle pokazał to jednak w praktyce wiedziałam, że ta wizyta będzie tylko formalnością.
Minęły dwa dni i przyszła pora na wizytę u ginekologa. Miała mi towarzyszyć Alice i Eleanor. Perrie nie mogła bo musiała być w wytwórni z resztą Little Mix. Rozumiałam ją. Obiecałam, że jak będę po to zadzwonię. Wizytę miałam na 10:00 więc wstałam tego dnia już o 8:30. Chłopacy tego dnia mieli wolne więc smacznie spali, a ja razem z El wstałyśmy po cichu aby ich nie obudzić. Nie miałyśmy zamiaru im się tłumaczyć dlaczego tak wcześnie wstajemy. Uszykowane spotkałyśmy się w kuchni i zjadłyśmy wspólnie śniadanie składające się z kanapek i ciepłej herbaty. Następnie wyszłyśmy przed dom gdzie czekała na nas już Alice w swoim czarnym Volvo. Wsiadłyśmy do samochodu witając się z dziewczyną, a potem odjechała z pod domu w kierunku przychodni. Na miejscu wysiadłyśmy kierując się od razu do środka. Usiadłyśmy przed gabinetem czekając na to kiedy wywołane zostanie moje nazwisko. Kiedy je usłyszałam wstałam niepewnie i weszłam do środka. Przywitałam się z lekarzem siadając na przeciwko niego. Wyjaśniłam mu dlaczego przyszłam na wizytę. Zbadał mnie odpowiednio i zapisał coś w mojej karcie. Spojrzał na mnie, a potem się uśmiechnął.
- Gratuluje, jest pani w 6 tygodniu ciąży. - powiedział. Świat mi się załamał. Usmiechnęłam się blado, podziękowałam i wyszłam. Na korytarzu dałam upust swoim emocjom i poprostu się rozpłakałam. Dziewczyny od razu mnie przytuliły domyślając się co powiedział lekarz.
- 6 tydzień. - powiedziałam jedynie przez łzy. Starałam się uspokoić, ale nie mogłam. Wyszłyśmy przed budynek wsiadając od razu do samochodu blondynki. Pojechałyśmy spowrotem do domu. Wysiadłyśmy i poszłyśmy prosto do mojego pokoju na korytarzu mijając chłopaków.
- Van? Co się stało? - zapytał przerażony Liam podchodząc do mnie. Spojrzałam mu w oczy, rozpłakałam się i pobiegłam do pokoju. Co mu miałam powiedzieć? "Liam jestem w ciąży, ale ojcem nie jesteś ty bo przecież ze sobą nie spaliśmy jeszcze. Ojcem jest Logan?" Przecież nie wytrzymałby tego. Zbyt duży nacisk na niego i tak już jest przez to, że oddaliłam się od niego. To wystarczy. Położyłam się na łóżku. Po chwili zjawiły się dziewczyny próbując mnie pocieszyć. Siedziałyśmy w ciszy kiedy trochę się uspokoiłam. Byłam wdzięczna, że dostałam od losu tak wspaniałe przyjaciółki. Przypomniało mi się, że miałam zadzwonić do Pezz. Wybrałam jej numer i przyłożyłam telefon do ucha. Odebrała już po pierwszym sygnale. Wyjaśniłam jej wszystko. Próbowała mnie pocieszyć za co byłam jej wdzięczna. Obiecała, że jak tylko będzie mogła przyjechać to od razu się pojawi.


3-osobowa
 
Dziewczyny siedziały w pokoju, a w tym czasie w salonie byli chłopacy.
- Co się stało? Wiecie w ogóle gdzie one były? - zapytał Liam załamany. Spojrzał na przyjaciół, ale oni sami nie mieli o niczym pojęcia.
- Stary, musisz się trzymać. Van jest trudno po tym wszystkim, musisz dać jej czasu. - powiedział Zayn klepiąc bruneta po plecach.
- Rozumiem, ale mnie to niszczy od środka jak widze jej cierpienie. Nie odpuszcze i jej nie zostawie, ale jest mi źle gdy nie mogę nic zrobić. Chciałbym ją przytulić do siebie i powiedzieć, że będzie dobrze, ale ona mnie odpycha. Wiem, że to może nic wielkiego, ale na pewno lepsze niż to, że siedzi sama, zamartwia się i dołuje. - powiedział Liam patrząc w podłoge. Usłyszeli nagle otwierane drzwi, a po chwili w salonie stanęła Perrie.
- Gdzie jest Van? - zapytała.
- Nawet się nie przywitasz? - zapytał Zayn.
- Cześć wam wszystkim, ale teraz muszę iść do Van. Jest u siebie? - zapytała ponownie.
- Tak. - powiedział smutny Zayn. Blondynka podeszła do niego, pocałowała go i pobiegła na góre.
- A to co? - zapytał Harry.
- Widocznie Van do niej dzwoniła. Pewnie dziewczyny wiedzą więcej niż nam mówią. - stwierdził Niall.
- Myślisz? - zapytał Louis.
- Pewnie. W końcu wiele jest takich rzeczy, o których rozmawiają tylko między sobą. - powiedział blondyn. W tym samym czasie Perrie zdążyła wejść do pokoju swojej przyjaciółki i przywitać ze wszystkimi. Następnie usiadła obok Van i ją przytuliła do siebie. Przegadały całe popołudnie aż do wieczora. Nie rozmawiały na temat ciąży i tego wszystkiego co z tym związane. Chciały poprostu aby Van poczuła się lepiej i im się to udało. Na kolacje każda wróciła do siebie do domu. W sumie tylko Perrie i Alice poszły bo El w końcu mieszkała już z Van i chłopakami. Dziewczyny zeszły na dół do kuchni aby zjeść jakąś kolację. Okazało się, że chłopcy przygotowali specjalny posiłek. Usiedli razem w siódemkę przy stole w jadalni i zaczęli konsumować posiłek. Liam usiadł obok Van. Chciał aby dziewczyna czuła, że może na nim polegać i mieć w nim wsparcie. Przez cały posiłek nikt się nie odzywał. Po kolacji Van zaproponowała, że posprząta. Liam zaoferował, że jej pomoże. Reszta poszła do salonu, a para zabrała się za sprzątanie. Nie odzywali się do siebie. Zabrali wszystko i poszli do kuchni chowając brudne rzeczy do zmywarki. Van włączyła zmywanie i oparła się o blat. Liam chował akurat podstawki pod kubki do szafki. Zamknął drzwiczki i odwrócił się w kierunku brunetki.
- Jak się czujesz? - zapytał nie pewnie podchodząc do dziewczyny. Spojrzała na niego nie wiedząc co ma powiedzieć.
- Dobrze. - skłamała po chwili się odzywając. No bo co mu miała powiedzieć?
- Kłamiesz, widze to po twoich oczach. Po za tym za dobrze cię znam. - powiedział stając na przeciwko niej, a ona spuściła głowe. - Co się dzieje? - zapytał podnosząc jej głowę za podbrudek aby spojrzała na niego.
- Nic, poprostu nadal nie potrafię się w tym wszystkim odnaleźć. - powiedziała, a w jej oczach pojawiły się łzy. Przytulił ją nie zważając na to czy go odepchnie czy nie. Chciał poprostu znowu poczuć ją w swoich ramionach. Dać jej poczucie bezpieczeństwa i miłości. Na początku była zaskoczona, ale potem dała się przytulić. Wzmocnił swój uścisk, a ona się w niego mocno wtuliła. Kilka łez spłynęło jej po policzkach. Strasznie jej tego brakowało.
- Pomogę ci, chcę ci pomóc, ale proszę... - zaczął mówić delikatnie się od niej odsuwając. Wziął jej twarz w ręce i patrzył jej w oczy. - Nie odtrącaj mnie. Nie moge patrzeć jak cierpisz bo wtedy i ja cierpię, a gdy nie mogę być przy tobie to jeszcze bardziej cierpię. - wyszeptał patrząc jej w oczy. Pocałował ją w czoło, a ona w tym momencie przymknęła oczy. Rozluźniła się niesamowicie. Uspokoiła się i poczuła tak jakby coś z niej zeszło. Jednym słowem poczuła straszną ulgę. Ponownie i to już sama wtuliła się w niego. Był lekko zaskoczony, ale również się cieszył. Przytulił ją do siebie przymykając oczy. Stali tak dość długi czas. W tym momencie oboje tego potrzebowali.

-----------------------------------------------------------------
Kolejny rozdział za nami.  Za wszelkie błędy przepraszam

Proszę was o komentarze. Ostatnio kręci się liczba komentarzy wokół 4 lub 5. Zmotywujecie się i pod tym pojawi się więcej? Co wy na to na 6 lub nawet 7 komentarzy? Czekam na waszą aktywność.  Każdy komentarz motywuje mnie do działania więc nie bądźcie obojętni bo wam to zajmie tylko chwile. Liczę, że mnie nie rozczarujecie ;)

W następnym rozdziale: Rozprawa sądowa w sprawie Logana. Jak to wpłynie na Van i ciąże?  Dlaczego wyląduje w szpitalu? Czy Liam dowie się o ciąży? A reszta chłopaków? Wszystko w następnym rozdziale :)

7 komentarzy:

  1. Ojojoj, biedna Vanessa. Podejżewam nie małe zamieszanie w związku z ciążą. Kochana,świetnie piszesz, a nawet jeśli mało osób komentuje, to się nie przejmuj. Po prostu są głupi, że nie doceniają takiej wspaniałej osoby jak Ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Boski. ! :D współczuję Van . tak bardzo jej ciężko. mam nadzieje , że wszystko będzie w porządku. Piszesz jak zwykle cudownie. nie mogę doczekać się następnego. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdy czytałam ten rozdział to tak strasznie zrobiło mi się przykro...
    Logan tak spieprzył życie Van że po prostu chcę mi się płakać :'(
    Nie wiem jak ale proszę ja nie chcę Żeby ona miała nim dziecko!!
    Proszę, proszę, PROSZĘ!!!!!!!!
    Już nie mogę się doczekać kolejnego:*
    Błagam ZRÓB COŚ!!
    Buziaki - Nat <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Prosze zlituj sie :( jak dalej tak źle będzie szło to mi psychika siądzie, no dalej :) niech Van pokaże znowu że potrofi żyć :° ~@EllieEllie#

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna Van... wyobrażam sobie co musi czuc...

    OdpowiedzUsuń
  6. Heeej. Jejku, takie miałam zaległości, że aż wstyd. Ale na szczęście udało mi się wszystko nadrobić. PRZEPRASZAM, że nie komentowałam :(
    Od nadmiaru emocji zatkało mnie i nie wiem czy dużo napiszę. Ale postaram się.
    Po prostu jestem w szkou. Nigdy bym się nie spodziewała, że Logan posunie się do czegoś tak okropnego. Brzydzę się takimi ludźmi. Brzydzę się nim. Mam nadzieję, że zgnije w tym więzieniu, a chłopcy z celi się nim odpowiednio zajmą. Musi zapłacić za wszystko co zrobił. Psychopata normalnie i tyle.
    Jest mi bardzo żal Van. Gwałt to najgorsza z możliwych rzeczy dla kobiety. Pozostawia ogromny ślad w psychice i sercu. Po prostu niszczy. Mam nadzieję, że nasza główna bohaterka otrząśnie się z tego. Dobrze, że ma tylu przyjaciół, którzy wspierają ją w tych, trudnych chwilach.
    I jeszcze ta ciąża, jeju to już wogóle okropne. To dziecko będzie jej o wszystkim przypominało. To przykre. Jestem ciekawa co z nim zrobi Van i jak Liam przyjmie wiadomość o tym.
    Ale myślę, że będzie dobrze, bo oni bardzo się kochają.
    Co do Alice i Nialla, to dobrze im życzę. Chociaż przyznam, że chciałam, żeby nasz blondasek był z Van. Ale teraz to mi obojętne. Njaważniejsze, żeby wszyscy byli szczęśliwi. Więc mam nadzieję, że uda im się być razem. Przecież oboje coś do siebie czują. Ładna byłaby z nich para. Blondynka i blondyn :)
    Chłopcy nieźle zabalowali w klubie. A to pijaki no :D A śmiać mi się chciało, jak dziewczyny im rano pokazały co o tym myślą. Hahaha. Brzęczenie talerzami i garnkami. To było dobre :D
    Mam wielką nadzieję, że wszystko wyjdzie na prostą, że wszystko się ułoży. Zasługują na szczęście i spokój.
    Nie mogę się doczekać następnego rozdizału.
    Życzę Ci duużo weny i wesołych świąt.
    Aaaa, i powodzenia na maturach. Trzymam kciuki ;)
    Buziaki, Maarit :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski rozdział :) Bardzo współczuje Van :(
    czekam na nn <33

    OdpowiedzUsuń