20.02.2014

Dwudziesty szósty rozdział

Vanessa

Próbowałam zasnąć po wyjściu Liam'a, ale nie mogłam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Ledwo powiedziałam proszę, a w moim pokoju zjawił się Niall.
- Masz gościa. - powiedział, a moim oczom ukazała się postać mojej dobrej i jedynej koleżanki ze szkoły. Uśmiechnęła się do mnie, a ja do niej. Usiadła obok mnie na łóżku.
- To ja zostawie panie same. - powiedział uśmiechnięty Niall i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam na rozpromienioną dziewczynę.
- Coś ty mu zrobiła? - zapytałam zdziwiona.
- Nic. - odparła i opowiedziała całe zdarzenie na dole w korytarzu. Uśmiechnęłam się nic nie mówiąc. Byłam wdzięczna Alice, że do mnie przyszła bo w końcu nasze spotkanie w poprzednim tygodniu nie wypaliło. Miałam tylko nadzieję, że nie zarazi się ode mnie. Posiedziała trochę ze mną. Koło 14:30 postanowiła wracać do domu. Pożegnałyśmy się i wyszła z mojego pokoju.

3-osobowa
 
Blondynka wyszła z pokoju swojej koleżanki i pokierowała się na dół. Na korytarzu spotkała Liam'a. Poinformowała chłopaka, że już będzie szła. Pożegnali się i poszła. Czuła, że w końcu ma prawdziwą przyjaciółkę, z którą będzie z chęcią spędzała swój wolny czas. Po cichu miała też nadzieję, że i chłopacy się do niej przekonają. No może nie wszyscy będą musieli bo z tego co zauważyła to Niall bardzo ją polubił i to od razu. Z resztą nie ukrywała, że z wzajemnością. Wróciła do swojego domu z bardzo dobrym humorem.
Vanessa w tym czasie myślała nad tym co opowiedziała jej Alice. Zobaczyła jak w jej pokoju pojawia się jej chłopak. Usiadł obok niej i chwycił za rękę.
- Jak się czujesz? - zapytał patrząc na nią uważnie.
- Lepiej. - powiedziała uśmiechając się.
- To dobrze, zaraz będzie obiad. - powiedział chłopak odwzajemniając uśmiech.
- Powiedz mi coś. Dobrze zauważyłam i wywnioskowałam, że chyba coś zaiskrzyło pomiędzy naszym blondaskiem, a Alice? - zapytałam.
- Tak, bardzo dobrze zauważyłaś i wywnioskowałaś. Byś widziała jak zareagował jak ją zobaczył, a potem jak się zachował. - powiedział Liam. Uśmiechnęłam się bo przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Spojrzałam na swojego chłopaka, a on chyba odczytał z moich oczu o co mi chodzi. - Myślisz o tym samym, prawda? - zapytał.
- Zgadza się. Musimy im troszkę pomóc. W sumie to zrobimy nie wiele. - powiedziałam. - Będę często zapraszała Alice do nas i zobaczymy co z tego wyjdzie. Reszta będzie należeć do nich. - dodałam. Liam mnie poparł.
- Przynieść ci obiad czy zejdziesz na dół? - zapytał mnie brunet.
- Zejdę, tylko wezme szlafrok. - powiedziałam podnosząc się z łóżka. Weszłam do łazienki aby zabrać szlafrok, ubrałam go na siebie i zeszłam na dół z chłopakiem. Weszłam do jadalni, w której siedziała już reszta. Usiadłam z Liam'em na wolnych miejscach. Oczywiście nie pominęły mnie pytania od moich przyjaciół i brata jak się czuje. To było bardzo miłe, że się o mnie martwią. Po zjedzonym obiedzie udałam się z powrotem do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku momentalnie zasypiając.
Dwa dni minęły i byłam zdrowa. Wróciłam oczywiście do pracy. Nadszedł czas aby również i chłopcy zaczęli pracować. Nasze kontakty były jeszcze lepsze niż kiedyś. Bardzo dużo starał się Niall. Jak to on twierdził, chciał nam po prostu wynagrodzić ten czas przez, który nie był sobą. Alice? Starałam się z nią spotykać przez ten czas w każdej wolnej chwili i stwierdzam, że jest moją przyjaciółką. Zapoznałam ją z resztą zespołu oraz dziewczynami i bardzo się polubili co mnie osobiście ucieszyło. Może jednak wracając do całego naszego jakże troche specyficznego życia.
Trzeci tydzień października. Chłopacy kończą nagrywanie płyty, a ja spędzam czas na sesjach. Tego dnia wstałam o 8:00. W studio pojawiłam się punktualnie o 9:00. Tego dnia miałam mieć aż trzy sesje. Jedna była na specjalny pokaz, miałam w niej zaprezentować nowe ciuchy jednego ze słynnych Brytyjskich projektantów. Pozostałe dwie miałam w celu charytatywnym. Po tym wszystkim to szczerze mówiąc byłam zmęczona. Pożegnałam się z Max'em, który poinformował, że na razie mam wolne przez jakieś dwa tygodnie. Ucieszyło mnie to. Wyszłam z budynku i ruszyłam na pieszo do domu. Sama nie wiem czemu tego dnia nie pojechałam samochodem do pracy. Z rana potrzebowałam spaceru i świeżego powietrza to może dlatego. Chociaż pora, o której wracałam nie była już zbyt ciekawa. Było jakoś po 19:00 i w sumie to już praktycznie ciemno. Szłam w miarę równym tempem przed siebie. Wkroczyłam pomału na ścieżkę w parku gdyż właśnie przez park było najszybciej dojść do domu. Zrobiłam wtedy błąd chociaż w tamtym momencie o tym jeszcze nie wiedziałam. Chciałam być po prostu jak najszybciej w domu i to przeważyło. To był wielki błąd, ale nie zatrzymujmy się. Zaraz dowiecie się dlaczego. Szłam przez ten park gdy nagle usłyszałam jakiś szelest za krzakami. Trochę się przestraszyłam więc przyśpieszyłam kroku. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego parku. Może za dnia było tam wspaniale, ale wieczorem i w nocy to było przerażające miejsce jak dla mnie. Po chwili poczułam, że ktoś mnie chwyta za rękę. Zamachnęłam się aby uderzyć tą osobę, ale ona mnie obezwładniła i obróciła w swoją stronę. Ujrzałam Logana.
- Witaj skarbie. Przyszedłem po to co mi się należy. - zaśmiał się zaciągając mnie za krzaki. Szarpałam się, ale to nic nie dało. Był silniejszy. Rzucił mnie na ziemię i usiadł na mnie okrakiem. Zaczął całować i dotykać. To było okropne. Szarpałam się, a kiedy krzyknęłam to uderzył mnie po twarzy. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Byłam strasznie przestraszona. Czekałam na jakikolwiek cud, ale niestety przeliczyłam się. Zrobił to. Brutalnie mnie zgwałcił, a potem zaczął się śmiać. Chciał jeszcze raz, rozumiecie? Nie wystarczyło mu ten jeden raz. Jednak kiedy jego wzrok powędrował na chwilę gdzieś w dal udało mi się go odepchnął i uciec. Biegłam ile sił w nogach w porozdzieranym ubraniu i cała zapłakana. Słyszałam w uszach ten jego przerażający śmiech. Czułam się brudna. Kiedy tylko przekroczyłam próg drzwi upadłam od razu na ziemię rozpaczliwie płacząc. Wokół mnie pojawili się od razu przyjaciele, a w tym mój brat i chłopak.
- Van? Co się stało? - spytał przerażony Liam. Chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam. W tamtym momencie raził mnie każdy dotyk chłopaka. Spojrzałam na niego przepraszająco.
- Ja... To z-znaa-czy oooon... - łkałam próbując coś powiedzieć. - On mnie zgwałcił. - powiedziałam i mocniej się rozpłakałam. Eleanor uklękła przy mnie i mnie przytuliła próbując uspokoić.
- Kto? - zapytał Liam.
- Nie wierze, że to zrobił. - powiedział Lou patrząc w moje oczy. Liam już wiedział o kim mowa.
- Logan.... zabije go. - powiedział wściekły brunet i wybiegł z domu. Lou i Zayn pobiegli za nim, a Harry i Niall zostali ze mną i El. Dziewczyna pomogła mi wstać i poszła ze mną do mojego pokoju, a chłopacy wrócili do salonu. Weszłyśmy do mojego pokoju siadając na moim łóżku.
- Idź się umyj i przebierz, a ja tu poczekam. - powiedziała El delikatnie się uśmiechając. Chociaż nie miałam na nic ochoty ani siły to wykonałam jej prośbę. Wzięłam ulubioną bluzę, czarne leginsy i weszłam do łazienki. Wykompałam się, zmyłam makijaż i ubrałam sie w czyste ciuchy. Włosy spięłam w luźnego koka i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku opierając się o ścianę. El usiadła po turecku na przeciwko mnie chwytając za ręce. Spojrzała mi w oczy. Widziałam, że mi współczuje. Przysunęłam się do niej i przytuliłam się do niej, a ona do mnie. Następnie położyłam głowę na jej kolanach.
- Van... Musimy to zgłosić na policję. Musi odpowiedzieć za to przed sądem. - powiedziała brunetka.
- Nie. - powiedziałam przerażona. - Nie chce tego ponownie przeżywać opowiadając, a tym bardziej go widzieć. - powiedziałam, a łzy znowu zaczęły spływać po moich policzkach.
- Ale on nie może czuć się bezkarny. - powiedziała dziewczyna.
- El... Ja chcę o tym po prostu zapomnieć. - wyszeptałam. Zapadła cisza. Po chwili postanowiłyśmy zejść na dół. W sumie to zdecydowała tak ona, a ja jej uległam chociaż nie chciałam. Czułam się brudna, zeszmacona i nie wiadomo jak jeszcze źle można określić się w takim momencie. Czułam sie po prostu winna. Jednak przystałam jej namową. Weszłyśmy do salonu, w którym chłopcy oglądali jakiś film. Usiadłam w fotelu, a dziewczyna koło chłopaków na kanapie. Podkuliłam nogi pod brodę obejmując je rękami i patrzyłam tępo w telewizor. To co czułam w tamtym momencie i jak się czułam ciężko jest tak racjonalnie opisać. Naprawdę. To był po prostu koszmar. Nawet nie wiem ile tak siedziałam w bezruchu. Słyszałam coś w tle jak Niall próbuje nawiązać ze mną kontakt. Ja jednak nie reagowałam. Nie chciałam, bałam się... Bałam się jakiego kolwiek kontaktu w tamtym momencie z płcią przeciwną.

----------------------------------------
No i co powiecie na taki obród sprawy? Pewnie część z was w ogóle się tego nie spodziewała, co? Czekam na wasze opinie, które możecie i zachęcam abyście zostawili w komentarzach :)

W następnym rozdziale: Powrót Liam'a, Zayn'a i Louis'a do domu. Delikatne przełamanie Van w stosunku do kontaktów z Liam'em. Kolejny dzień i kolejne łzy Vanessy. Cierpienie i poczucie winy u Liam'a. Van zdecyduje się jechać na policję. Będzie jej towarzyszył Liam i Louis. To wszystko w następnym rozdziale :) Pozdrawiam :)

12.02.2014

Dwudziesty piąty rozdział


Szłam przez ulice mijając wielu ludzi. Z boku byli również fotoreporterzy, którzy śledzili nie tylko gwiazdy, ale także bliskie im osoby. W niektórych momentach było to strasznie męczące, a nawet wręcz wkurzając. Mimo to zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Doszłam do mojej ulubionej kawiarenki. Weszłam do środka siadając przy dwuosobowym stoliku przy oknie. Podeszła do mnie kelnerka, a ja złożyłam zamówienie i wtedy kelnerka krótko po 20-stce odeszła. Spojrzałam przez okno na miasto. Wszyscy ludzie przemieszczali się z jednego miejsca do drugiego spiesząc się by zdążyć na czas i nie zwracając uwagi, że życie ucieka im między palcami. Trochę to smutne, że w sumie są uzależnieni, a raczej jesteśmy uzależnieni od pracy i czasu, który strasznie szybko umyka. Nawet się człowiek nie obejrzy, a znowu święta, a potem wakacje i tak w kółku. Coś strasznego. Po chwili kelnerka przyniosła mi capuccinno i kawałek szarlotki, którą zamówiłam. Zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na ekran i ujrzałam zdjęcie mojego chłopaka co oznaczało, że to właśnie on dzwoni. Odebrałam.
- Słucham cię kochanie. - powiedziałam.
- Hej. Gdzie jesteś? Wszystko gra? - zapytał. Słyszałam po jego głosie, że się martwi. I na pewno w większości przez ten list od Logana.
- Jestem w tej kawiarence, w której często lubię przebywać. Niedaleko London Eye. I wszystko jest w porządku. Chcesz to możesz przyjechać. - powiedziałam. Nie chciało mi się już przebywać samej, ale nie chciałam mu tego wprost powiedzieć.
- Dobrze, będę za 15 minut.
- Okay, to do zobaczenia niedługo. - powiedziałam i się rozłączyłam. Zabrałam się do spożywania deseru popijając go przepysznym capuccino. Gdy skończyłam jeść to akurat w tym momencie w kawiarni pojawił się mój chłopak. Podszedł do stolika, przy którym siedziałam. Wstałam bo już nie chciałam w niej siedzieć. Zapłaciłam i wyszłam razem z chłopakiem na zewnątrz. Ruszyliśmy na spacer do pobliskiego parku. Liam chwycił mnie za rękę i zaczęliśmy spacerować ścieżkami parku, w którym doskonale było widać jesień. Usiedliśmy na jednej z ławek i zaczęliśmy rozmawiać. Oparłam głowę o jego ramię, a on mnie objął przytulając do siebie. Czułam się bezpiecznie przy nim i wiedziałam, że on nie pozwoli aby mi się coś stało. Zaczęliśmy wracać do domu gdy się rozpadało. Schowaliśmy się pod przystankiem autobusowym.
- Liam, chodź bo zmokniesz. - powiedziałam śmiejąc się kiedy Li wyszedł na deszcz.
- Nie, ty chodź do mnie. - powiedział uśmiechając się szczęśliwy.
- Chyba sobie żartujesz. - powiedziałam uparcie stojąc pod dachem. Liam pociągnął mnie do siebie. Zaśmiałam się.
- Pamiętasz jak pytałem się ciebie o twój wymarzony pocałunek? - zapytał.
- Pamiętam, ale co ma do tego ta sytuacja? Zmokniemy i się rozchorujemy przez ciebie, ty głuptasie. - powiedziałam trzymając go za ręce.
- To nic. Ale twoja odpowiedź brzmiała: pocałunek w deszczu, kochanie. - powiedział patrząc mi głęboko w oczy. Przypomniał mi się tamten moment. Było to jeszcze wtedy gdy się nie spotykaliśmy. Początki naszej przyjaźni gdy po prostu chcieliśmy się lepiej poznać. Zadawaliśmy sobie różne pytania i wtedy właśnie padło takie pytanie. Bez żadnego namysłu odpowiedziałam, że pocałunek w deszczu.
- Pamiętam to. Początek naszej znajomości. - powiedziałam patrząc mu w oczy. Zarzuciłam mu ręce na szyje, a on mnie objął w talii i zbliżył się do mnie. Pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku tak samo jak Liam.
- Kocham cię. - powiedział.
- Ja ciebie też. Dziękuje. - wyszeptałam i znowu go pocałowałam. Następnie chwyciliśmy się za ręce i pobiegliśmy do domu bo strasznie mocno padało. Śmialiśmy się podczas tego i zachowywaliśmy jak małe dzieci. Bardzo mi to pomogło w tym momencie. Wpadliśmy do domu cali mokrzy i rozbawieni. Na przywitanie wyszli nam nasi przyjaciele.
- A wy co? - zapytał rozbawiony naszym widokiem Niall.
- No tak wyszło, że wracaliśmy do domu i się rozpadało. - zaśmiał się Liam.
- I się rozpadało? - zapytał Zayn.
- Tak jakoś. - zaśmiałam się przytulając się do Liam'a.
- Wy już lepiej nic nie mówcie tylko idźcie się przebrać bo się rozchorujecie. - powiedział Lou wtulony w plecy swojej dziewczyny. Wyminęliśmy ich i udaliśmy się na górę. Liam poszedł do siebie, a ja do siebie. Chwyciłam czyste ciuchy i weszłam do łazienki. Zrzuciłam mokre ubranie, osuszyłam się i ubrałam suche ciuchy. Wysuszyłam włosy i wyszłam z pokoju kierując sie na dół do jadalni, w której była przygotowana kolacja. Siedzieli już moi przyjaciele, a po chwili pojawił się także mój chłopak. Usiedliśmy razem przy stole i zjedliśmy wieczorny posiłek. Po tym udałam się z powrotem do pokoju. Byłam strasznie zmęczona i zasnęłam w ciuchach nawet nie wiem kiedy podczas leżenia na łóżku i rozmyślając o moich sprawach.
Następnego dnia obudziłam się dość wcześnie, ale poczułam się jakoś dziwnie. Chciałam się podnieść, ale poczułam się strasznie słabo i opadłam na łóżko spowrotem. Poczułam jak dreszcze przeszły po moim ciele. Zamknęłam oczy i zasnęłam ponownie. Ostatecznie obudziłam się o 10:00. Niestety to nic i tak nie dało. Czułam się jeszcze bardziej osłabiona. Postanowiłam nie ruszać się z łóżka. Nagle w moim pokoju zawitał Liam. Spojrzał na mnie i podszedł bliżej. Usiadł na łóżu.
- Hej. Jak się czujesz? - zapytał widząc, że chyba coś jest nie tak.
- Hej. Fatalnie, chyba złapałam grype. - powiedziałam. Liam dotknął swoją ręką mojego czoła.
- Matko, jesteś rozpalona. Masz gorączkę. Zaraz przyniosę ci termometr i zmierzysz temperaturę. - powiedział i na chwilę wyszedł z mojego pokoju. Po chwili wrócił z wcześniej wspomnianą rzeczą. Podał mi, a ja zmierzyłam sobie gorączkę. Podałam mojemu chłopakowi termometr. Widziałam po jego minie, że nie jest dobrze. - Masz 39 stopni gorączki. - powiedział patrząc na mnie współczująco. - Coś jeszcze ci dolega? - powiedział siadając przy mnie i chwytając za rękę.
- Boli mnie gardło i czuje straszne osłabienie. - powiedziałam patrząc na niego słabym wzrokiem. Na prawdę bardzo się źle czułam.
- To na pewno grypa. Zaraz ci przyniosę leki. - powiedział i wyszedł z pokoju.


Liam


Wyszedłem z pokoju i pokierowałem się na dół po leki dla mojej dziewczyny. Wyglądała strasznie źle i czułem się winny, że to przeze zachorowała. Miałem nadzieję, że szybko wyzdrowieje. Wszedłem ponownie tego dnia do kuchni gdzie siedziała czwórka moich przyjaciół, a w tym brat Vanessy.
- Mamy jakieś leki na grypę? - zapytałem otwierając szafkę nad jednym z kuchennych blatów.
- Po co ci? I czemu Van jeszcze nie zeszła na dół? - zapytał Louis.
- Vanessa jest chora. Złapała ją grypa chyba po tych naszych wczorajszych wygłupach. - powiedziałem odwracając się do chłopaków. Widziałem, że Louis się zmarwił. Podszedł obok mnie i poszperał w szafce.
- Masz tutaj. Niech weźmie po jednej tabletce teraz, potem w obiad, a potem wieczorem i niech popije dużo. - powiedział Louis podając mi trzy opakowania tabletek. Wycisnąłem po jednej, nalałem wody do kubka i postawiłem to na tacy. Potem przygotowałem mojej dziewczynie śniadanie bo w końcu nie można brać leków na pusty żołądek. Ustawiłem talerz z kanapkami i herbatą na tacy obok tabletek i wody i poszełem na górę. Otworzyłem łokciem drzwi i wszedł do środka zamykając je noga. Podszedłem do mojej dziewczyny. Podniosła się do pozycji siedzącej i wtedy położyłem jej tacę na kolana. Usiadłem obok niej. Zjadła śniadanie chociaż w ogóle nie chciała. Brak apetytu podczas choroby to coś najgorszego. Potem wzięła tabletki i je popiła. Zabrałem tacę i odstawiłem na bok. Położyła się koło mnie. Było mi jej żal i to strasznie.
- Odpoczywaj. - szepnął nachylając się nad nią. Pocałowałem w czoło, podniosłem się i zabierając tacę udałem się do wyjścia.
- Liam? - usłyszałem za plecami słaby głos mojej dziewczyny. Od razu się odwróciłem.
- Tak? - zapytałem.
- Zadzwonisz do Max'a i poinformujesz go, że jestem chora? - poprosiła.
- Nie ma sprawy. Zrobię to za niedługo. - powiedziałem i wyszedłem z pokoju zostawiając ją samą aby odpoczęła. Odłożyłem tacę w kuchni i postanowiłem zadzwonić do Max'a. Wybrałem jego numer. Odebrał już po sugnale. Wyjaśniłem mu o co chodzi. Zmartwił się bo wyczułem to w jego głosie. Kazał życzyć Van szybkiego powrótu do zdrowia i przekazać aby się o nic nie martwiła. Była sobota więc nikt z nas nie miał planów. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Moi przyjaciele siedzieli w salonie, a ja stałem w korytarzu więc postanowiłem je otworzyć. Ujrzałem za nimi blondynkę z delikatnym uśmiechem.
- Zastałam Vanesse? - zapytała nie pewnie.
- Tak, ale Van jest chora. - powiedziałem wpuszczając ją do środka.
- A co się stało? - zapytała wystraszona.
- Ma grypę i to chyba po naszych wczorajszych wygłupach na deszczu. - zaśmiałem się. - Tak w ogóle jestem Liam, chłopak Van. - dodałem wyciągając rękę w kierunku dziewczyny.
- Alice, koleżanka Van ze szkoły. - powiedziała ściskając moją rękę. - Wiele mi Vanessa o tobie opowiadała jak jeszcze się widywałyśmy. A tak to przez telefon też dużo mówiła. - dodała czując się już chyba bardziej śmielej.
- Liam, z kim tam rozmawiasz? - zapytał Niall wchodząc na korytarz. Ujrzał blondynkę i zaniemówił.
- Jestem Niall, miło mi. - powiedział chwytając rękę dziewczyny i całując ją w nią delikatnie patrząc prosto w oczy blondynki.
- Alice, mi również. - delikatnie się zarumieniła. Już wiedziałem, że coś z tego będzie. Wystarczyło spojrzeć na ich pierwszą reakcję kiedy się zobaczyli. - Przepraszam, ale mogłabym pójść do Van? - zapytała po chwili.
- Nie ma sprawy, zaprowadzę cię. - odparł ochoczo blondyn i poszli na górę, a ja wszedłem do salonu siadając w fotelu.

-----------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 25. Jak wam się podoba? Czekam na wasze komentarze i mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie.
 
W następnym rozdziale: Próba zeswatania ze sobą Alice i Niall'a przez Van i Li. Vanessa wyzdrowieje i wróci do pracy. Alice stanie się częstym gościem w domu Vanessy i chłopaków. Jeden wieczorny powrót Van z pracy przez park zmieni wszystko w życiu jej, ale także bliskich jej osób. Trauma do końca życia. To wszystko w następnym rozdziale.

6.02.2014

Dwudziesty czwarty rozdział

Usiedliśmy na jego łóżku.
- Liam? Czemu udajesz przede mną? - zapytałam go wprost.
- O czym ty mówisz? - zapytał zdziwiony.
- Przestań kłamać. Widzę, że od dłuższego czasu coś się z Tobą dzieje. Jesteś jakiś nieobecny i smutny. A teraz jeszcze ta smutna piosenka, którą przed chwilą grałeś. Mnie nie oszukasz. Co się dzieje? - zapytałam. Spojrzał na mnie, wziął głęboki wdech i wydech, a potem chwycił za rękę i powiedział.
- Nie kochasz mnie, prawda? - zapytał, a mnie coś ukuło w serce. Czemy on to powiedział?
- Co takiego? Skąd ci to przyszło do głowy?
- Przecież widzę po Tobie, że czujesz coś do Niall'a. - powiedział i spuścił głowe.
- Liam, rozmawialiśmy o tym. Masz rację, czuje coś do Niall'a tak samo jak do ciebie. Z tym, że te dwa uczucia się różnią. Blondyna kocham jak brata, jest moim najlepszym przyjacielem i zależy mi na nim. Jednak bardziej zależy mi na tobie. Kocham ciebie i tylko ciebie tak jak powinno się kochać swoją drugą półówkę. Jesteś tym wyjątkowym chłopakiem, tym jedynym, który sprawia, że codziennie jestem uśmiechnięta. Dzięki któremu czuję, że komuś na mnie zależy i, że jestem przez kogoś kochana. Ty jesteś tym chłopakiem, z którym nadal chcę być i żyć do końca życia, rozumiesz? Nikt inny tylko ty. - powiedziałam. W moich oczach pojawiły się łzy. - Boli mnie to, że nie wierzysz w to jakimi uczuciami cię darzę. Myślałam, że związek opiera się na zaufaniu i miłości. Na wzajemnym rozumieniu siebie i byciu pewnym uczuć drugiej osoby. Chyba się pomyliłam. - powiedziałam wstając i chciałam odejść. Poczułam jednak rękę na moim nadgarstku. Odwróciłam się do niego przodem i ujrzałam w jego oczach tak samo łzy jak w moich. Przybliżył się do mnie jeszcze bliżej obejmując w talii.
- Przepraszam, jestem głupi. Jak mogłem w ogóle o tym pomyśleć. Kocham cię. - powiedział i dotknął mojego policzka.
- Ja ciebie też i to bardzo mocno. - wyszeptałam opierając swoje czoło na jego i zbliżyłam swoje usta do jego. Musnął je, a następnie pogłębił pocałunek. Momentalnie moje oczy wysuszyły się z łez. Odwzajemniłam pocałunek. Objęłam go za szyję, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. Zaczęliśmy się całować bardziej namiętnie. Już dawno nie czułam jego bliskości i tak wspaniałych pocałunków. Wszystko przez te ostatnie okropne zdarzenia, które się wydarzyły. Logana policja nadal nie złapała, ale się nie odezwał więc jestem dobrej myśli. Jego kumple zostali skazani na 5 lat więzienia, ale wracając do tamtej jakże miłej chwili. Liam'a ręce gładziły moje plecy przez koszulkę. Odwzajemnialiśmy każdy pocałunek. Nie chciałam aby to się tak szybko kończyło. Liam na chwilę odsunął się ode mnie i zamknął swoje drzwi od pokoju na klucz. Wrócił do mnie ponownie całując. Wziął mnie na ręce, podszedł do łóżka i delikatnie mnie na nim położył. Nie przerywał pocałunków. Znajdował się na de mną. Co jakiś czas uśmiechaliśmy się podczas pocałunków. Nagle Liam zszedł pocałunkami na moją szyję więc odchyliłam delikatnie głowę do tyłu aby mu było wygodniej. Gdy muskał ustami moją szyję i dekold po moim ciele przechodziły miłe dreszcze.
- Uwielbiam jak twoje ciało tak na mnie reaguje. - szepnął mi do ucha przygryzając jego płatek. Uśmiechnęłam się i chciałam znowu poczuć jego usta na swoich. Chyba odczytał moje myśli bo ponownie złączył nasze usta w pocałunku. Podczas niego delikatnie pogładził moje wargi swoim językiem aby zrobić sobie drogę do mojej buzi. Nasze języki złączyły się w tańcu i delikatnie gładziły podniebienie partnera. Toczyły rozkoszną walkę, która sprawiała nam wiele przyjemności. Ręce Liam'a powędrowały pod moją bluzkę łagodząc mój brzuch. Szybko się jej pozbył i zaczął składać na moim brzuchu pocałunki. Nie zostałam mu dłużna i pozbyłam się jego t-shirtu. Do niczego więcej nie doszło. Nie byłam jeszcze na to gotowa i Liam o tym doskonale wiedział. Chociaż nie ukrywam, że było bardzo romantycznie i namiętnie. Po tym wszystkim zeszliśmy na dół do salonu gdzie siedział mój brat z Eleanor. Harry i Zayn byli u Niall'a w szpitalu. Usiadłam obok mojego chłopaka na kanapie. Nagle Lou dostał telefon.
- Na prawdę? Okay, zaraz przyjedziemy. - powiedział Lou. Rozłączył się i spojrzał na nas. - Niall się obudził. - powiedział i przytulił swoją dziewczynę szczęśliwy. Również byłam szcześliwa. Pocałowałam Liam'a, a on to odwzajemniła. Wsiedliśmy do samochodu mojego chłopaka i pojechaliśmy do szpitala. Pod nim oczywiście było sporo fotoreporterów. Byli oni od początku września. Przeszliśmy przez ich tłum nieodpowiadając na żadne pytanie i weszliśmy do środka. Od razu udaliśmy się do sali gdzie leżał nasz przyjaciel. Weszliśmy do środka i ujrzeliśmy uśmiechniętego Irlandczyka rozmawiającego z pozostałą dwójką naszych przyjaciół. Lou i El od razu przywitali się z blondynem, później był Liam, a na końcu ja. Podeszłam do chłopaka i mocno go przytuliłam. Usłyszałam jego szept: To dzięki tobie się opamiętałem. Dziękuje. Pocałował mnie w policzek, a ja się uśmiechnęłąm do niego. Stanęłam obok mojego chłopaka, a Liam mnie objął w pasie.
- Jak się czujesz? - zapytałam patrząc na przyjaciela.
- Dobrze. Nie jest źle. - powiedział szczerze się uśmiechając. Widziałam w jego oczach radość. Były tak błękitne jak kiedyś. Wrócił ten prawdziwy Niall, mój kochany przyjaciel. Byłam bardzo szczęśliwa z tego powodu. Siedzieliśmy u niego do 19:00 gdy lekarz poinformował nas, że czas na odwiedziny się skończył. Pożegnaliśmy się i poszliśmy. Dowiedzielismy się także od lekarza, że Niall musi zostać jeszcze pod kontrolą lekarzy jakiś tydzień. Jeśli wszystko będzie dobrze to po tygodniu będzie mógł wrócić do domu. Gdy tylko podjechaliśmy na podjazd naszego domu od razu pokierowałam się do kuchni aby przygotować dla nas kolację. Eleanor zaoferowała, że mi pomoże. Całkiem sprawnie nam to poszło i już po 30 minutach siedzieliśmy w jadalni i jedliśmy kolacje. Po kolacji byłam zmęczona więc udałam się do swojego pokoju. Chłopcy zaoferowali, że posprzątają. Wzięłam piżamę i udałam się do łazienki. Wykompałam się, uszykowałam do spania i gotowa wróciłam do pokoju. Połóżyłam się do łóżka i zasnęłam momentalnie.
Minął tydzień i przyszedł dzień, w którym do domu miał wrócić Niall. Postanowiłam z Eleanor i Perrie, która wróciła już z USA wraz z LM, że zrobimy powitalny obiad dla blondyna. Chłopaków wysłałyśmy po potrzebne produkty. Miały zjawić się na nim również pozostałe dziewczyny z Little Mix. Obiad uszykowałyśmy na 15:00. O 14:30 Zayn pojechał po Niall'a do szpitala. Udekorowaliśmy trochę jadalnię. Nad oknem wisiała duża wstęga z napisem "Niall, witamy spowrotem". Stanęliśmy koło siebie gdy usłyszeliśmy, że na podjazd wjechał samochód. Czekaliśmy kiedy zawita Zayn wraz z Horanem. W końcu weszli do jadalni. Wszyscy po kolei zaczęli witać naszego kochanego blondaska. Postanowiłam się nie pchać tylko na końcu go przywitać. W końcu przyszła moja kolej. Niall spojrzał się nie pewnie na mnie. Podeszłam do niego i mocno go przytuliłam. Niall również mnie mocno przytulił podnosząc do góry na chwilę. Postawił mnie spowrotem na ziemi i jeszcze raz przytulił. Kocham cię - wyszeptał i pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił. Usiedliśmy wszyscy wspólnie przy stole i zaczęliśmy jeść obiad. Po zjedzeniu posiłku przeszliśmy wszyscy do salonu. A raczej poszli chłopacy, a ja z dziewczynami posprzatałam. Po obiedzie zostałam ja, Perrie, Eleanor i Jade bo pozostała dwójka z Little Mix poszła. Przeszłyśmy do salonu gdzie siedzieli chłopcy. Jade usiadła obok Harry'ego na kanapie, Perrie usiadłam Zayn'owi na kolanach, który również siedział na kanapie, Eleanor usiadła Lou na kolanach, który siedział w fotelu, a ja usiadłam swojemu chłopakowi na kolanach, który siedział w drugim fotelu. Zaczęliśmy rozmawiać. Perrie opowiedziała jak było na wyjeździe. Później ja poinformowałam resztę, która nie wiedziała o mojej rezygnacji ze szkoły. Niall był w szoku. Jednak nic się nie odezwał. Nasza rozmowa trwała dość długo kiedy Jade musiała już wracać. Pożegnała się z nami i poszła, odprowadził ją Harry. Kiedyś Loczek chciał być z brunetką, ale dziewczyna się nie zgodziła bo nie chciała psuć ich przyjaźni. Obecnie są najlepszymi przyjaciółmi i Harry jest bardzo wdzięczny, że wtedy Jade się nie zgodziła zostać jego dziewczyną. Kiedy Harry wrócił do salonu miał kartkę w ręku.
- Van, to do ciebie. - powiedział podając mi karteczkę.
- Do mnie? - zdziwiłam się biorąc od niego biały papier zgięty w pół. Harry usiadł na swoim poprzednim miejscu. Liam oparł głowę na moim ramieniu aby zobaczyć co tam pisze. Otworzyłam kartkę i przeczytałam na głos: Vanessa, skarbie. Powiedziałem, że dostaję co chcę i nie zmieniam zdania. Obecnie mam chęć na Ciebie. Chcę cię zdobyć tylko w jednym celu i zdobędę. Nie informuj nikogo o tym bo pożałujesz. Ucierpisz nie tylko ty. Tobą zajmę się na końcu, ale przed Tobą będzie jeszcze twój chłopak, ponownie twój przyjaciel i twój brat. Do zobaczenia wkrótce, kochanie. Logan. Przeczytałam końcówkę przerażona. Spojrzałam na Louis'a, a on był w szoku. Widziałam to po jego oczach. Spojrzałam na Li. Przytulił mnie do siebie, a ja oparłam się o jego tors.
- Co ja mam teraz zrobić? - zapytałam.
- Najlepiej trzeba udać się z tym na policję. Przydzielą ochronę i złapią w odpowiednim momencie Logana. - powiedział Zayn.
- Nie, nie słyszałeś co przeczytałam? Jak powiem o tym komuś to skrzywdzi nie tylko mnie, ale i moich bliskich. Wymienił tylko trzech chłopaków, ale wiadomo, że może nawet zranić ciebie, twoją dziewczynę, Harry'ego czy Eleanor, rozumiesz? Nie znasz Logana, a ja już go na tyle znam. I tak tyle, że w ogóle przeczytałam to na głos i wy wiecie. Teraz będę chodziła ze strachem myśląc, że nawet przez to, coś wam zrobi. On jest nieobliczalny. - powiedziałam, a łzy zaczęły napływac mi do oczu. Nie darowałabym sobie gdyby coś przytrafiło się, któremuś z chłopaków czy dziewczynom. To byłoby straszne. Postanowiłam się przejść i to wszystko przemyśleć. Wstałam z kolan mojego chłopaka, a ich wzrok powędrował na mnie.
- Co robisz? - zapytał Lou.
- Idę się przejść i wszystko przemyśleć, sama. - powiedziałam patrząc na Liam'a, który chciał się podnieść i iść ze mną. - Nic mi nie będzie, dam sobie radę. W razie czego mam przecież telefon. - Wyszłam do holu. Zarzuciłam dżinsową marynarkę, conversy na nogi i wyszłam z domu. Klucze i telefon w kieszeni i ruszyłam w stronę centrum Londynu.

---------------------------------------------------------------------------------------
Jak wam się podoba kolejny rozdział? Może być? Czekam na wasze opinie w komentarzach. Proszę o jak największą ilość :)

W następnym rozdziale: Spacer Van i jej przemyślenia. Rozmowa jej z Liam'em przez telefon i wspólny spacer. Następnie powrót do domu w deszczu. Choroba Van. Pojawi się w końcu nowa bohaterka, o której wam wspominałam. Jak będzie wyglądać? I kim w ogóle jest ta dziewczyna? Reakcja jednego z chłopaków na nową dziewczynę. To wszystko w następnym rozdziale :)

2.02.2014

Dwudziesty trzeci rozdział


Policja spisała nasze zeznania i zabrali kolegów Logana. Odjechali, a my udaliśmy się szybko do domu. Zayn wszedł do domu aby powiedzieć Harry'emu i El co się stało, a Louis wyprowadził z garażu swój mały bus. Wsiedliśmy do niego wszyscy, nawet Eleanor i Harry. Pojechaliśmy. Byłam cały czas wtulona w Liam'a. Za wiele było dla mnie na jeden dzień. Za dwa dni miałam rozpocząć ostatni rok w liceum i musiałam podjąć decyzję nad, którą myślałam ostatnio dość często. Zajechaliśmy pod szpital. Szybko wysiedliśmy i udaliśmy się do środka. Od pielęgniarki dowiedzieliśmy się, że nasz przyjaciel jest właśnie na sali operacyjnej. Rozpłakałam się znowu. Wszystko działo się przeze mnie. Przeze mnie się w to wplątał. Gdyby mnie nie było to by się we mnie nie zakochał, potem by nie cierpiał, nie szukał pomocy u kogoś obcego i nie byłby teraz operowany. Doszliśmy pod drzwi sali operacyjnej gdy nagle poczułam, że słabnę. Usłyszałam głos moich przyjaciół, potem ciemno mi się zrobiło przed oczami i zesłabłam.

Liam
 
Jeszcze tego brakowało aby i Van się coś stało. Chwyciłem ją na ręce i położyłem na krzesłach, które znajdowały się na korytarzu. Wiedziałem dobrze, że jest strasznie przejęta tym wszystkim co działo się z Niall'em. Jest w końcu jej najlepszym przyjacielem tak samo jak naszym. Traktujemy się jak bracia, ale ona traktuje go jak przyjaciela i brata. Jest dla niej bardzo ważny i to widać. Kocha mnie, jest ze mną, ale jego też kocha. Widzę to i staram się z tym pogodzić, ale niestety mi to nie wychodzi. Van zapewnia mnie, że to mnie kocha, ale mnie nie okłamie. Widzę doskonale, że do niego też coś czuje. On nadal ją kocha i to widać. I ona jego chociaż nie chce się do tego przyznać. Próbowaliśmy ją ocucić gdy pomału otworzyła oczy. Spojrzałem na nią zmartwiony. Uśmiechnęła się do mnie i ucałowała krótko w usta. Poczułem jak fala gorąca przechodzi przez moje ciało. Uwielbiam jej dotyk ust na moich. Ucałowałem ją w czoło i pomogłem pomału wstać. Usiadłem obok niej, a ona się we mnie wtuliła. Siedzieliśmy tak i czekaliśmy na koniec operacji Niall'a. El była wtulona w Lou, a Harry i Zayn chodzili po korytarzu w tą i z powrotem. Wszyscy się denerwowaliśmy. Nagle z sali operacyjnej wyszedł lekarz. Zayn podszedł do niego aby dowiedzieć się wszystkiego o Niall'u. Porozmawiał i gdy lekarz poszedł to wrócił do nas. Van od razu się uspokoiła i spojrzała na Malika.
- Miał wstrząs mózgu. Mocno się wykrwawił i jest strasznie osłabiony. Miał rozciętą czaszkę z tyłu, ale operacja się udała. Teraz jest w śpiączce i trzeba czekać kiedy się wybudzi. Zaraz pielęgniarki powinny go przewieść do sali. - powiedział mulat patrząc na nas wszystkich. Van ponownie się we mnie wtuliła i rozpłakała.
- To wszystko moja wina. Dlaczego pojawiłam się w waszym życiu i dlaczego on się we mnie zakochał? - rozpłakała się i uwalniając z moich objęć pobiegła przed siebie. Nie wiedziałem co robić. Chciałem za nią pobiec, ale Lou mnie powstrzymał. Stwierdził, że lepiej będzie jak pobędzie sama. Może w sumie miał rację? Nagle ujrzeliśmy naszego nieprzytomnego przyjaciela leżącego na łóżku. Pielęgniarki przewoziły go akurat do sali, w której miał leżeć sam. Gdy wyszły mogliśmy do niego wejść, ale tylko na chwilę.

Vanessa

Nie mogłam sobie z tym poradzić. Za dużo działo się na raz. To moja wina, że Niall leży w szpitalu. Gdyby mnie nie było to ich życie na pewno potoczyło by się lepiej, a przede wszystkim blondyna. Nie poznałby Logana, nie próbowałby narkotyków, a co najważniejsze nie leżałby teraz nieprzytomny w szpitalu. Targały mną miliony emocji i myśli na raz. Wybiegłam zapłakana ze szpitala i udałam się w stronę domu. Wiedziałam, że gdzieś mogą ujrzeć mnie fotoreporterzy, a następnego dnia zdjęcia ujrzy cały świat, ale miała to gdzieś. Nic mnie nie obchodziło w tym momencie. Dobiegłam do domu od razu kierując się do pokoju. Położyłam się na łóżku i rozpłakałam całkowicie. Uważałam, że tylko ja jestem temu wszystkiemu winna i nikt inny. Płakałam i chyba ten płacz spowodował, że zasnęłam pomimo jakiegokolwiek zmęczenia. Przebudziłam się krótko po 19:00. Przetarłam oczy, podniosłam się do pozycji siedzącej i ujrzałam na brzegu łóżka siedzącego Liam'a. Obserwował mnie. Kiedy zauważył, że patrzę na niego uśmiechnął się co ja od razu odwzajemniłam. Przysunęłam się do niego, oparłam głowę o ramię przytulając się, a on mnie objął swoim ramieniem. Wzdychnęłam głęboko.
- I co z nim? - zapytałam prawie niesłyszalnie jednak wystarczyło aby Liam to usłyszał.
- Na razie trzeba czekać. Mimo to wszystko jest na dobrej drodze. Weszliśmy na chwilę do sali jak go przewieźli, ale długo nie mogliśmy siedzieć. - powiedział spokojnie. Nic więcej nie powiedzieliśmy. Kilka minut później w moim pokoju zjawiła się Eleanor informując nas o gotowej kolacji. Wyszła, a my poszliśmy za nią. Usiedliśmy wszyscy w salonie i nawet nikomu się nie chciało rozmawiać przez zaistniałą sytuację. W ciszy konsumowaliśmy posiłek przygotowany przez mojego brata i jego dziewczynę. W końcu musiałam przerwać ciszę aby poinformować resztę o mojej decyzji, którą podjęłam.
- Musicie coś wiedzieć. Myślałam nad tym ostatnio trochę i podjęłam ostateczną decyzję i nikt mnie nie przekona do jej zmiany. - powiedziałam i spojrzałam na brata. - Rezygnuje ze szkoły. - dokończyłam, a on się zakrztusił herbatą.
- Co takiego powiedziałaś? - zapytał patrząc na mnie niedowierzając co przed chwilą padło z moich ust.
- Rezygnuję z dalszej nauki w szkole. - powiedziałam spokojnie.
- Chyba sobie żartujesz. Z niczego nie będziesz rezygnować. Musisz się wykształcić. W tym roku masz maturę, a później studia. - powiedział i w tym momencie brzmiał jak ojciec, a nie brat.
- Przestań zachowywać się jak ojciec. Jesteś moim bratem, a nie rodzicem. Po za tym dobrze wiem co robię. Ty też nie skończyłeś do końca nauki. Po za tym ja pracuję jako modelka, lubię to i raczej szybko nie stracę tej pracy. Po za tym nigdy nie jest za późno podejść do matury, a potem iść na studia. - powiedziałam pewna swoich racji.
- Van, u mnie to było co innego. Po za tym ja napisałem maturę. Idź chociaż jeszcze ten ostatni rok, a potem na studia jak nie będziesz chciała to nie pójdziesz. To jest głupota aby teraz rezygnować. Masz możliwość się kształcić to rób to. - powiedział patrząc na mnie trochę błagalnym spojrzeniem.
- Nie pokazuj tej miny bo i tak nie ulegnę. Podjęłam decyzje i jej nie zmienię. Najwyżej będę żałować tego, ale na razie jestem pewna tej decyzji jak nigdy innych. - powiedziałam i zaczęłam dalej jeść. Reszta również powróciła do konsumowania posiłku. Widziałam po minie Lou, że nie jest zadowolony. Ale nie robiłam tego dla niego tylko dla siebie. Chciałam już trochę ze stopować i odpocząć. Bardzo polubiłam pracę modelki i nie chciałam z tego rezygnować. Po za tym wiedziałam już w tym momencie, że tak chcę zarabiać na życie. Po kolacji pożegnałam wszystkich i wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam piżamę, weszłam do łazienki, uszykowałam się do spania i wróciłam ponownie do pokoju. Położyłam się na łóżku i zasnęłam od razu. Tej nocy nic mi się nie śniło z czego byłam bardzo zadowolona. Nie przeżyłabym kolejnego koszmaru.
Następne dni mijały bardzo szybko. Chodziłam do agencji na kolejne sesje. Nie raz bywało tak, że nie było mnie cały dzień. Dzięki pracy mogłam trochę zapomnieć o tym co dzieje się na prawdę w moim życiu. Załatwiłam wszystko co trzeba było ze szkołą. Odwiedzałam też Niall'a w szpitalu. Mimo, że był nie przytomny to i tak siedziałam przy nim gdy tylko mogłam. Lekarz poradził abyśmy do niego mówili bo podobno często ludzie w śpiączce słyszą co się wokół nich dzieje. W domu atmosfera była przybita. Chłopakom nic nie chciało się robić. Siedzieli w swoich pokojach albo w salonie i byli przygnębieni. Rozumiem ich doskonale. W końcu Irlandczyk jest częścią zespołu i w sumie całej rodziny One Direction. Jeśli chodzi o Alice to postanowiłam nie zrywać z nią kontaktu. Jest to moja dobra koleżanka ze szkoły, która jako jedyna mnie rozumie i, z którą mam wspólny język. Umówiłam się z nią, że jak tylko znajdę czas to się spotkamy. Jest świetną dziewczyną i myślę, że z czasem staniemy się najlepszymi przyjaciółkami. Na początku nie rozmawiałyśmy. Później jakoś wyszło, że zamieniłyśmy kilka zdań i zaczęłyśmy się kolegować, spędzać czas na przerwach razem, wymieniłyśmy się numerami telefonów i nasza znajomość się rozwijała. Okazało się, że dziewczyna jest strasznie podobna do mnie dzięki czemu bardzo dobrze się dogadujemy.
Połowa września, a Niall jak był w śpiączce tak się z niej nie obudził. Mamy piątek. Jestem już po pracy i najbliższy weekend i tydzień będę miała wolny. Planuję umówić się z Alice wtedy po szkole gdy będzie miała czas. Przez to wszystko coś się zmieniło w Liam'ie. Próbował udawać przede mną, że wszystko jest w porządku, ale mnie nie da się oszukać. Widziałam, że coś nie gra. Tego dnia postanowiłam z nim o tym porozmawiać. Wróciłam do domu po pracy około 16:00. Chłopacy byli w domu bo z powodu śpiączki Niall'a ich menager zawiesił na razie działalność zespołu i to w sumie z powodu marudzenia chłopaków. Nie chcieli występować bez blondyna. Jedyny plus był taki, że i tak do połowy października mieli urlop. Poszłam do swojego pokoju aby odłożyć torebkę. Następnie wyszłam z niego i udałam się do pokoju mojego chłopaka. Stając przy drzwiach usłyszałam jak gra na keybordzie. Spokojna i zarazem smutna melodia unosiła się po pokoju pod wpływem nacisku jego palców na klawisze. Nacisnęłam klamkę i weszłam powoli do jego pokoju. Gdy mnie ujrzał to przestał grać. Od razu podszedł do mnie i pocałował na przywitanie ze sztucznym uśmiechem.

--------------------------------------------------------
Rozdział 23. Jak wam się podoba taki rozwój zdarzeń? Co sądzicie o postawach bohaterów? Ich zachowaniu?

W następnym rozdziale: Poważna rozmowa Van i Li. Wyjaśnią sobie coś? Wybudzenie Niall'a ze śpiączki. Jego powrót do domu. Niepokojący list do Van. Od kogo? I co w nim zostało zawarte? To wszystko w następnym rozdziale :)

Proszę was również o komentarze. Są one dla mnie bardzo ważne bo motywują mnie do dalszego pisania. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedziecie ;) Do usłyszenia :)