20.02.2014

Dwudziesty szósty rozdział

Vanessa

Próbowałam zasnąć po wyjściu Liam'a, ale nie mogłam. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Ledwo powiedziałam proszę, a w moim pokoju zjawił się Niall.
- Masz gościa. - powiedział, a moim oczom ukazała się postać mojej dobrej i jedynej koleżanki ze szkoły. Uśmiechnęła się do mnie, a ja do niej. Usiadła obok mnie na łóżku.
- To ja zostawie panie same. - powiedział uśmiechnięty Niall i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Spojrzałam na rozpromienioną dziewczynę.
- Coś ty mu zrobiła? - zapytałam zdziwiona.
- Nic. - odparła i opowiedziała całe zdarzenie na dole w korytarzu. Uśmiechnęłam się nic nie mówiąc. Byłam wdzięczna Alice, że do mnie przyszła bo w końcu nasze spotkanie w poprzednim tygodniu nie wypaliło. Miałam tylko nadzieję, że nie zarazi się ode mnie. Posiedziała trochę ze mną. Koło 14:30 postanowiła wracać do domu. Pożegnałyśmy się i wyszła z mojego pokoju.

3-osobowa
 
Blondynka wyszła z pokoju swojej koleżanki i pokierowała się na dół. Na korytarzu spotkała Liam'a. Poinformowała chłopaka, że już będzie szła. Pożegnali się i poszła. Czuła, że w końcu ma prawdziwą przyjaciółkę, z którą będzie z chęcią spędzała swój wolny czas. Po cichu miała też nadzieję, że i chłopacy się do niej przekonają. No może nie wszyscy będą musieli bo z tego co zauważyła to Niall bardzo ją polubił i to od razu. Z resztą nie ukrywała, że z wzajemnością. Wróciła do swojego domu z bardzo dobrym humorem.
Vanessa w tym czasie myślała nad tym co opowiedziała jej Alice. Zobaczyła jak w jej pokoju pojawia się jej chłopak. Usiadł obok niej i chwycił za rękę.
- Jak się czujesz? - zapytał patrząc na nią uważnie.
- Lepiej. - powiedziała uśmiechając się.
- To dobrze, zaraz będzie obiad. - powiedział chłopak odwzajemniając uśmiech.
- Powiedz mi coś. Dobrze zauważyłam i wywnioskowałam, że chyba coś zaiskrzyło pomiędzy naszym blondaskiem, a Alice? - zapytałam.
- Tak, bardzo dobrze zauważyłaś i wywnioskowałaś. Byś widziała jak zareagował jak ją zobaczył, a potem jak się zachował. - powiedział Liam. Uśmiechnęłam się bo przyszedł mi do głowy pewien pomysł. Spojrzałam na swojego chłopaka, a on chyba odczytał z moich oczu o co mi chodzi. - Myślisz o tym samym, prawda? - zapytał.
- Zgadza się. Musimy im troszkę pomóc. W sumie to zrobimy nie wiele. - powiedziałam. - Będę często zapraszała Alice do nas i zobaczymy co z tego wyjdzie. Reszta będzie należeć do nich. - dodałam. Liam mnie poparł.
- Przynieść ci obiad czy zejdziesz na dół? - zapytał mnie brunet.
- Zejdę, tylko wezme szlafrok. - powiedziałam podnosząc się z łóżka. Weszłam do łazienki aby zabrać szlafrok, ubrałam go na siebie i zeszłam na dół z chłopakiem. Weszłam do jadalni, w której siedziała już reszta. Usiadłam z Liam'em na wolnych miejscach. Oczywiście nie pominęły mnie pytania od moich przyjaciół i brata jak się czuje. To było bardzo miłe, że się o mnie martwią. Po zjedzonym obiedzie udałam się z powrotem do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku momentalnie zasypiając.
Dwa dni minęły i byłam zdrowa. Wróciłam oczywiście do pracy. Nadszedł czas aby również i chłopcy zaczęli pracować. Nasze kontakty były jeszcze lepsze niż kiedyś. Bardzo dużo starał się Niall. Jak to on twierdził, chciał nam po prostu wynagrodzić ten czas przez, który nie był sobą. Alice? Starałam się z nią spotykać przez ten czas w każdej wolnej chwili i stwierdzam, że jest moją przyjaciółką. Zapoznałam ją z resztą zespołu oraz dziewczynami i bardzo się polubili co mnie osobiście ucieszyło. Może jednak wracając do całego naszego jakże troche specyficznego życia.
Trzeci tydzień października. Chłopacy kończą nagrywanie płyty, a ja spędzam czas na sesjach. Tego dnia wstałam o 8:00. W studio pojawiłam się punktualnie o 9:00. Tego dnia miałam mieć aż trzy sesje. Jedna była na specjalny pokaz, miałam w niej zaprezentować nowe ciuchy jednego ze słynnych Brytyjskich projektantów. Pozostałe dwie miałam w celu charytatywnym. Po tym wszystkim to szczerze mówiąc byłam zmęczona. Pożegnałam się z Max'em, który poinformował, że na razie mam wolne przez jakieś dwa tygodnie. Ucieszyło mnie to. Wyszłam z budynku i ruszyłam na pieszo do domu. Sama nie wiem czemu tego dnia nie pojechałam samochodem do pracy. Z rana potrzebowałam spaceru i świeżego powietrza to może dlatego. Chociaż pora, o której wracałam nie była już zbyt ciekawa. Było jakoś po 19:00 i w sumie to już praktycznie ciemno. Szłam w miarę równym tempem przed siebie. Wkroczyłam pomału na ścieżkę w parku gdyż właśnie przez park było najszybciej dojść do domu. Zrobiłam wtedy błąd chociaż w tamtym momencie o tym jeszcze nie wiedziałam. Chciałam być po prostu jak najszybciej w domu i to przeważyło. To był wielki błąd, ale nie zatrzymujmy się. Zaraz dowiecie się dlaczego. Szłam przez ten park gdy nagle usłyszałam jakiś szelest za krzakami. Trochę się przestraszyłam więc przyśpieszyłam kroku. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego parku. Może za dnia było tam wspaniale, ale wieczorem i w nocy to było przerażające miejsce jak dla mnie. Po chwili poczułam, że ktoś mnie chwyta za rękę. Zamachnęłam się aby uderzyć tą osobę, ale ona mnie obezwładniła i obróciła w swoją stronę. Ujrzałam Logana.
- Witaj skarbie. Przyszedłem po to co mi się należy. - zaśmiał się zaciągając mnie za krzaki. Szarpałam się, ale to nic nie dało. Był silniejszy. Rzucił mnie na ziemię i usiadł na mnie okrakiem. Zaczął całować i dotykać. To było okropne. Szarpałam się, a kiedy krzyknęłam to uderzył mnie po twarzy. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Byłam strasznie przestraszona. Czekałam na jakikolwiek cud, ale niestety przeliczyłam się. Zrobił to. Brutalnie mnie zgwałcił, a potem zaczął się śmiać. Chciał jeszcze raz, rozumiecie? Nie wystarczyło mu ten jeden raz. Jednak kiedy jego wzrok powędrował na chwilę gdzieś w dal udało mi się go odepchnął i uciec. Biegłam ile sił w nogach w porozdzieranym ubraniu i cała zapłakana. Słyszałam w uszach ten jego przerażający śmiech. Czułam się brudna. Kiedy tylko przekroczyłam próg drzwi upadłam od razu na ziemię rozpaczliwie płacząc. Wokół mnie pojawili się od razu przyjaciele, a w tym mój brat i chłopak.
- Van? Co się stało? - spytał przerażony Liam. Chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam. W tamtym momencie raził mnie każdy dotyk chłopaka. Spojrzałam na niego przepraszająco.
- Ja... To z-znaa-czy oooon... - łkałam próbując coś powiedzieć. - On mnie zgwałcił. - powiedziałam i mocniej się rozpłakałam. Eleanor uklękła przy mnie i mnie przytuliła próbując uspokoić.
- Kto? - zapytał Liam.
- Nie wierze, że to zrobił. - powiedział Lou patrząc w moje oczy. Liam już wiedział o kim mowa.
- Logan.... zabije go. - powiedział wściekły brunet i wybiegł z domu. Lou i Zayn pobiegli za nim, a Harry i Niall zostali ze mną i El. Dziewczyna pomogła mi wstać i poszła ze mną do mojego pokoju, a chłopacy wrócili do salonu. Weszłyśmy do mojego pokoju siadając na moim łóżku.
- Idź się umyj i przebierz, a ja tu poczekam. - powiedziała El delikatnie się uśmiechając. Chociaż nie miałam na nic ochoty ani siły to wykonałam jej prośbę. Wzięłam ulubioną bluzę, czarne leginsy i weszłam do łazienki. Wykompałam się, zmyłam makijaż i ubrałam sie w czyste ciuchy. Włosy spięłam w luźnego koka i wróciłam do pokoju. Usiadłam na łóżku opierając się o ścianę. El usiadła po turecku na przeciwko mnie chwytając za ręce. Spojrzała mi w oczy. Widziałam, że mi współczuje. Przysunęłam się do niej i przytuliłam się do niej, a ona do mnie. Następnie położyłam głowę na jej kolanach.
- Van... Musimy to zgłosić na policję. Musi odpowiedzieć za to przed sądem. - powiedziała brunetka.
- Nie. - powiedziałam przerażona. - Nie chce tego ponownie przeżywać opowiadając, a tym bardziej go widzieć. - powiedziałam, a łzy znowu zaczęły spływać po moich policzkach.
- Ale on nie może czuć się bezkarny. - powiedziała dziewczyna.
- El... Ja chcę o tym po prostu zapomnieć. - wyszeptałam. Zapadła cisza. Po chwili postanowiłyśmy zejść na dół. W sumie to zdecydowała tak ona, a ja jej uległam chociaż nie chciałam. Czułam się brudna, zeszmacona i nie wiadomo jak jeszcze źle można określić się w takim momencie. Czułam sie po prostu winna. Jednak przystałam jej namową. Weszłyśmy do salonu, w którym chłopcy oglądali jakiś film. Usiadłam w fotelu, a dziewczyna koło chłopaków na kanapie. Podkuliłam nogi pod brodę obejmując je rękami i patrzyłam tępo w telewizor. To co czułam w tamtym momencie i jak się czułam ciężko jest tak racjonalnie opisać. Naprawdę. To był po prostu koszmar. Nawet nie wiem ile tak siedziałam w bezruchu. Słyszałam coś w tle jak Niall próbuje nawiązać ze mną kontakt. Ja jednak nie reagowałam. Nie chciałam, bałam się... Bałam się jakiego kolwiek kontaktu w tamtym momencie z płcią przeciwną.

----------------------------------------
No i co powiecie na taki obród sprawy? Pewnie część z was w ogóle się tego nie spodziewała, co? Czekam na wasze opinie, które możecie i zachęcam abyście zostawili w komentarzach :)

W następnym rozdziale: Powrót Liam'a, Zayn'a i Louis'a do domu. Delikatne przełamanie Van w stosunku do kontaktów z Liam'em. Kolejny dzień i kolejne łzy Vanessy. Cierpienie i poczucie winy u Liam'a. Van zdecyduje się jechać na policję. Będzie jej towarzyszył Liam i Louis. To wszystko w następnym rozdziale :) Pozdrawiam :)

5 komentarzy:

  1. Łoł... jacie i wgl... Aż ciarki mi przeszły po plecach... świetnie piszesz..:>
    Pozdro..;)

    OdpowiedzUsuń
  2. tak mi szkoda Van. :( uff.. rozdział świetnie napisany jak zwykle.. mam nadzieje ze ten uraz nie zostanie na długo. :) z niecierpliwością czekam na następny. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział świetny !Czyli jak zawsze! Szkoda mi Van :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, z resztą jak każdy inny

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, bomba normalnie~@EllieEllie#

    OdpowiedzUsuń