Ważne. Przeczytajcie pod rozdziałem !!!
***************************************************************
- Nie myliłaś się. - powiedział.
- To dlaczego zachowujesz się jak skończony idiota?! Ciągłe awantury męczą mnie, rozumiesz?! Nie nawidzę jak się kłócimy więc się zastanów nad tym... - pocałował mnie. Zaniemówiłam. Już dawno nie czułam jego ust na swoich. W tamtym momencie było to jak pierwszy pocałunek.
- Van..., ja nadal cię kocham. - wyszeptał dotykając mojego policzka i patrząc mi w oczy.
- Liam, ja...
- Ja wiem. Zachowywałem się jak idiota i masz rację. Chcę cię za to przeprosić. Powinienem podejść do tego inaczej, ale nie wiedziałem jak. Oddaliłaś się ode mnie po tym rozstaniu już na maksa. Nie wiedziałam co robić. Potem jednak pomyślałem, że jeżeli masz być szczęśliwa z innym chłopakiem to uszanuje to bo w końcu chcę dla ciebie jak najlepiej, a przede wszystkim to, żebyś była szczęśliwa. Później jednak zdałem sobie sprawę, że nadal mi na tobie zależy i nie mogę żyć bez ciebie, ale uznałem, że jest za późno. - powiedział. Tym razem ja go pocałował. Już nie mogłam dalej się bronić i stawiać między nami muru.
- Wcale nie jest za późno. Kocham cię Liam. - powiedziałam również patrząc mu w oczy. Na jego twarzy pojawił się uśmiech co odwzajemniłam.
- Czy to znaczy, że...
- Tak, jeśli oczywiście chcesz. - powiedziałam, a on jedyne co zrobił to mnie pocałował po raz drugi, a ja to odwzajemniłam. Później przytulił mnie do siebie. Poczułam znowu to bezpieczeństwo w jego objęciach. Strasznie mi tego brakowało. Mamo, czyżby to była twoja sprawka? Nasz powrót do siebie akurat w tym momencie? Jeśli tak, to dziękuje. Jedyny plus tego wszystkiego. Kocham Cię, na zawsze. - pomyślałam delikatnie się uśmiechając. Odsunęłam się od niego na krótką odległość i spojrzałam ponownie w jego czekoladowe oczy. Widziałam w nich skaczące iskierki radości. Uśmiechnęłam się co on odwzajemnił. Postanowiliśmy zejść na dół do salonu. Weszliśmy do pomieszczenia stając w sumie niedaleko wejścia. Wszystkich wzrok padł na nasze splecione palce razem. Uśmiechnęłam się delikatnie przytulając do Liam'a.
- Jesteśmy razem. - powiedziałam.
- I myślimy, że teraz już na zawsze. Do trzech razy sztuka. - zaśmiał sie Liam, a ja razem z nim. Usiedliśmy w fotelu. W sumie to ja usiadłam na kolanach mojego chłopaka.
- No na reszcie. Myśleliśmy, że już nie wytrzymamy z Liam'em. - odezwał się Niall trzymając Alice na kolanach, która musiała przyjść jak ja byłam u Li.
- Wy? A ja to co? Z Van tak samo nie dało sie wytrzymać pewnie jak wam z Liam'em. - odpowiedziała blondynka.
- Nie było tak źle. - powiedziałam równo z brunetem.
- Nieeee, wcale. - odezwał się Zayn z Harrym. Zaśmialiśmy się.
- Powiem szczerze. Pierwszy raz widziałem żeby Liam płakał. Na prawdę mu na tobie Van zależy. To był jakiś koszmar z nim przez ten czas w trasie. Na siłę go wyciągaliśmy na próby czy jakiekolwiek inne spotkania. A jak zobaczył ten artykuł o tobie i Tomie w gazecie to masakra. Wtedy właśnie płakał aż szkoda mi go było. Jedynie na koncertach dawał z siebie wszystko. Mimo to jak śpiewaliśmy piosenkę Little Things lub Over Again to widziałem, że Liam także płakał. Starał się ukryć, ale przed nami to nie możliwe. - powiedział Zayn. Spojrzałam na mojego chłopaka, a on jedynie mnie ucałował w policzek i przytulił do siebie.
- Van tak samo. Z początku nie było widać. Często zamykała się w pokoju i z nikim najchętniej by nie rozmawiała tylko leżała na łóżku i rozmyślała. Kiedy miała którąś sesję z pierwszych z Tomem to wtedy się popłakała. Wszystko szło dobrze dopóki nie mieli się pocałowac na cel sesji. Nie zgodziła się i wybiegła do garderoby. Poszłam do niej i wtedy się dowiedziałam. Powiedziała, że to wszystko do tej pory przypomniało jej o swojej pierwszej sesji na której pozowała z Liam'em i kiedy przyszła pora pocałunku już nie mogła. Stwierdziła wtedy, że nie może kogoś całować skoro nic nie czuje do tej osoby. Powiedziała tak: Pocałunek powinien być tylko wtedy kiedy obie osoby się kochają, a nie udawany na jakieś cele. Ja się nie zgadzam i nigdy tego nie zrobię. Zrozumiałam już po tych słowach, że nadal kocha ciebie, Liam. - powiedziała na koniec zwracając się do mojego chłopaka. Usmiechnęłam się na wspomnienie tamtej chwili. Właśnie o Liam'a mi chodziło podczas wypowiadania tamtych słów. Dobrze je Alice rozszyfrowała.
- Wszystko się dobrze skończyło i prosze was. Zostańce już razem i się nie rozchodźcie bo jesteście stworzeni dla siebie. Na prawdę bo inaczej to po prostu niszczejecie oboje od środka. - powiedział Louis. Uśmiechnęłam się do brata co odwzajemnił. Wtuliłam się w swojego chłopaka opierając głowę o jego tors.
Czas na pogrzeb mojej mamy. Nieznosze takich uroczystości jeśli można to nazwać uroczystością. Wysiedliśmy z samochodu, chwyciłam Liam'a za rękę i ruszyliśmy z naszymi przyjaciółmi do środka kościoła. Przede mną szedł Louis z Eleanor. Wszyscy byliśmy ubrani jak na tą sytuację przystało w czarne stroje. Podeszliśmy na początek i usiedliśmy w pierwszej ławce. Na środku z przodu kościoła stała trumna z ciałem mojej mamy, ale zamknięta. Skoro samolot wpadł do wody to ciekawa byłam jakim cudem udało im się wyłowić ciała, ale cóż widocznie jakoś dali radę. Dobrze, że była zamknięta bo chyba bym nie wytrzymała tego wszystkiego. Kiedy usłyszałam jak ksiądz wypowiada nazwisko i imie mojej mamy aby było wiadomo w jakiej intencji jest msza, rozpłakałam się. Wtuliłam się w Liam'a. To był ciężki czas dla mnie i cieszyłam się, że jest przy mnie. Tom siedział ławkę za mną z moimi pozostałymi przyjaciółmi. Msza trwała kiedy ksiądz poprosił aby, któreś z dzieci coś powiedziało. Louis wstał i podszeł do mównicy. Wiedział, że ja nie dam rady nic wykrztusić. Usiedliśmy wszyscy. Siedziałam mając opartą głowę o ramię Liam'a i trzymałam go za rękę. Spojrzałam na brata.
- Na początku chciałbym wam bardzo podziękować, że przyszliście na pogrzeb mamy. Na pewno patrzy teraz na nas z góry i się do nas uśmiecha. Pamiętam, że często się uśmiechała. - powiedział delikatnie się uśmiechając. - Za każdym razem powtarzała mi i mojej siostrze: Pamiętajcie, uśmiech dodaje uroku. Była bardzo silną kobietą. Kiedy Vanessa była mała nasz tata również zginął w wypadku tyle, że samochodowym i musiała wychować ją i mnie sama. Dała radę. Kiedy już uznała, że w miarę sami możemy sobie poradzić, że mogę zając się Van postanowiła spełnić swoje marzenia. W sumie to sami ją do tego pchaliśmy. Najpierw wspierała mnie kiedy poszedłem do XFactora więc chciałem odwdzięczyć się tym samym. Nigdy nie sprawialiśmy jej problemów wychowawczych wiedząc, że jako samej matce wychowującej dwójkę dzieci jest trudno. Mam nadzieję, że ludzie zapamiętają ją jako pasjonatkę fotografii, a rodzina jako wspaniałą siostrę, kuzynkę, bratową, córkę. A my jako dzieci będziemy wspominać ją przede wszystkim jako wspaniałą i kochającą nas mamę. Spoczywaj w pokoju mamo, kochamy cię na zawsze. - skończył Louis i się rozpłakał. Wrócił na miejsce i mnie przytulił. Pięknie powiedział. Lepiej bym tego nie zrobiła. Msza trwała dalej. Następnie przyszła pora aby przejść na cmentarz, który był koło kościoła. Odpowiedni ludzie zajęli się trumną, a my ruszyliśmy za nimi. Szłam obejmowana przez Liam'a. Zatrzymaliśmy sie wszyscy na około wykopanego dołu, w którym miała spocząc moja mama w trumnie. Ksiądz powiedział to co było przeznaczone na pogrzeb i wtedy zaczęto spuszczać trumnę do dołu. Znowu łzy polały się po moich policzkach. Chwyciłam trochę ziemi i wrzuciłam do środka.
- Spoczywaj w spokoju mamo. - wyszeptałam i wtuliłam się w Liam'a. Przytulił mnie mocno. Był bardzo wielkim oparciem dla mnie. Byłam wdzięczna Bogu, że jest przy mnie. Po pogrzebie z najbliższą rodziną pojechaliśmy do restauracji na stypę. Ciężko się rozmawiało. Do domu wróciliśmy coś koło 18:00. Każdy z nas poszedł do swojego pokoju aby się przebrać. Przebrałam się w leginsy i moją ulubioną bluzę. Postanowiłam troche posprzątać z biurka i szuflad, które w nim były. Do pokoju wszedł Liam kładąc się od razu na moje łóżko. Uśmiechnęłam się do niego i podeszłam do łóżka aby schować do nocnej szafki mój pamiętnik. Kiedy otworzyłam szufladę moim oczom ukazało się zdjęcie. Usiadłam na łóżku trzymając je w ręku i patrząc na nie. Liam podniósł się do pozycji siedzącej aby spojrzeć na zdjęcie.
- Było zrobione miesiąc przed śmiercią taty. Byliśmy wtedy na wakacjach w Hiszpanii. - powiedziałam delikatnie się uśmiechając. - Jedyna pamiątka jaka mi po nim została. Po mamie będzie trochę wiecej, ale nie mogę uwierzyć, że jej już nie ma. - powiedziałam chowając z powrotem zdjęcie. Usiadłam wygodnie na łóżku po turecku na przeciwko Li. - Pamiętam jak byłam mała i coś zbroiłam to Louis zawsze brał na siebie, a mama wtedy się śmiała i mówiła: Wiem, że Van to zrobiła, a ty chcesz ją chronić. Jest z ciebie dobry brat, w przyszłości poradzicie sobie we dwoje jak mnie czasem zabraknie lub taty. Potem tylko się do nas uśmiechała i przytulała zamiast dać oper. Nigdy na nas nie krzyczała. Była wspaniałą mamą, a teraz jej już nie ma. Czemu ten świat jest taki okrutny? - zapytałam, a kilka łez spłynęło po moich policzkach. Liam je otarł i przytulił mnie do siebie. Położyliśmy się. On mnie obejmowała, a ja leżałam przytulona do niego mając głowę opartą na jego torsie.
- Taki już jest nasz los skarbie. Rodzimy się by żyć i żyjemy by w danym momencie umrzeć i odejść z tego świata. Jedyne co możemy zrobić to jak najlepiej wykorzystać dane nam życie. - powiedział, a mi znowu spłynęła łza po policzku. Był wspaniały. Wtuliłam się w niego mocniej i zasnęłam.
---------------------------------------------------------------------------------------
40 rozdział. Jak ten czas szybko leci. Zdecydowanie jest to moje najdłuższe opowiadanie i jeszcze będzie trochę trwało. Jak wam się podoba ten rozdział?
Mały apel, a za razem prośba. Czytacie to komentujcie. Może dla was to nic, ale dla mnie to praktycznie wszystko. To dzięki komentarzom wiem, że opowiadanie się podoba. Znam wasze zdanie i poglądy. Wasze komentarze motywują mnie do dalszego pisania i prowadzenia tego bloga. Bez tego czuje się nie potrzebna. Pytałam czy chcecie mieć jeszcze dużo rozdziałów, zdeklarowaliście się, a przynajmniej część, że chce więcej, a tym czasem pod ostatnim rozdziałem widnieje tylko 1 komentarz. Na prawdę tak ciężko poświęcić chwile i napisać komentarz? Proszę was, nie bądźcie obojętni na to co napisałam. Z góry dziękuje.
W następnym rozdziale: Powrót Van do Mediolanu. Dziewczyna dowie się co zdecydował za nią jej menager. Jak zareaguje? Rozmowa Van z Li przez telefon i... Niespodzianka. To wszystko w następnym rozdziale. Pozdrawiam, Klaudia :)
Hej. Rozumiem co czujesz przez brak komentarzy. Sama mam tak na blogu. Kiedyś po 10 komentarzy pod rozdziałem, a teraz jak 3 są, to cud.
OdpowiedzUsuńWiem, że ze mnie straszna czytelniczka. Komentuję raz na bardzo długo i źle się z tym czuję. Rok szkolny wypruwa ze mnie wszelkie siły i chęci. Wiele razy Cię już przepraszałam, ale wiem, że i tak nie zasługuję na wybaczenie. Bardzo Cię przepraszam ;(
Teraz wakacje, więc będę się starała komentować regularnie. I tak siedzę w domu, nigdzie nie wyjeżdżam, więc nie będę miała co robić.
No dobra, a teraz o rozdziale.
Jak ja się cieszę, że oni się pogodzili. Najlepszy sposób na uciszenie dziewczyny, to pocałowanie jej. Jakie to słodkie :)
Oni są dla siebie stworzeni. Bardzo się cieszę, że wszystko sobie wyjaśnili. Oby ich szczęście trwało jak najdłużej.
Tego im życzę. Bo widać, że bardzo im na sobie zależy.
Trochę mi się chciało śmiać, jak wszyscy żalili się jaka ta dwójka była nieznośna. Że nie dało się z nimi wytrzymać. Haha :)
Pogrzeb, to smutny i przykry czas. Ale na szczęście Van ma przyjaciół i brata, którzy są z nią w tych trudnych chwilach.
Mama Van to była wspaniała osoba. Z jej opowieści wynika, że była to ciepła, troskliwa osoba. Taka mama, to skarb.
Przykro mi, że jej nie ma. Ale takie jest życie, nigdy nie wiadomo, kiedy nam kogoś zabierze.
Jestem bardzo ciekawa kolejnego rozdziału.
Buziaki, Twoja fanka - Maarit :*
Dziękuje za tak miłe słowa i jeśli chodzi akurat o Ciebie to rozumiem. Kiedy możesz to komentujesz i do Ciebie nie mam pretensji. Chodzi mi tutaj o innych, którzy czytają i nawet nie napiszą, że przeczytali... No, ale cóż. Warto pisać i prowadzić bloga chociażby dla takich ludzi jak ty.. Za każdym razem zostawiasz komentarz, który mnie zaskakuje i podnosi na duchu także dziękuje. Jesteś wspaniała, dziękuje kochana :*
UsuńCieszę się, że nie jesteś na mnie zła. To Ty jesteś wspaniała i kochana. Bardzo lubię Twoje opowiadanie i podoba mi się to, że piszesz zapowiedź co będzie w następnym rozdziale. A ten, kto nie czyta Twojego opowiadania, to nawet nie wie co traci ;)
UsuńOMB calusieńki czas płaczę :"(
OdpowiedzUsuńT en pogrzeb, no po prostu my fellings... Och, no ale czasu się nie cofnie, co? no raczej nieststety nie :(( Ale pomyśleć tak sobie, gdyby istniał wechikuł czasu ilu błędom byśmy zapobiegli. Ile oszczedzilibyśmy cierpienia-swojego i innych. Niall nie zadawałby suę wtedy z Loganem, w skurtek czego Van nie zostałaby zgwałco, nie poroniłaby i nie zerwała Liamem. I to wszystko gdyby tylko Niall cofnął się w czasie i nie zadawałby się z Loganem. Lou i Van mogliby uchronić mamę i wcześniej tatę, przed przedwczesną śmiercią... To po prostu straszne. Człowiek popełnia jeden błąd, a za nim tworzy się łańcuszek nieszczęść dotykający naszych bliskich... To straszne. Brak normalnie słów.
No dobra, ale teraz koniec smutania :) Vanessa i Li są znowu razem ;3 ;* Awww, uwielbiam takie momenty. Wogóle uwielbiam Twoje opowiadanie, bez względy czy to już mówiłam, czy nie i jak kolwiek oklepanie to brzmi. Kocham to całym swoim serdyszkiem <3 Jesteś dla mnie The Best Of Pisarka FanFictions Roku ;))) Masz moją, julkową nagrodę nobela xD
Aaawww, dziękuje kochanie :* Dziękuje za miłe słowa i twoją nagrodę ;* Cieszę się, że opowiadanie się podoba.... Pozdrawiam i całuje <3
Usuń