Minęły następne dwa dni i czas na Wigilię. Rano po śniadaniu wraz z Li ubraliśmy choinkę w salonie, a mama Liam'a siedziała w kuchni. Później dołączyłam do niej aby pomóc, a Liam z wraz ze swoim tatą poszli przygotować stół w jadalni. Na kolacji wigilijnej miały pojawić się również siostry Liam'a ze swoimi chłopakami.
Godzina 17:00. Za godzinę mają przyjść siostry Li i mamy zasiąść wspólnie przy wigilijnym stole. Jestem w trakcie przygotowań. Wyszłam z łazienki po prysznicu i ubrałam czarną spódniczkę przed kolano oraz czerwoną koszulę w kratę i włożyłam ją do spódniczki. Włosy delikatnie zakręciłam pozostawiając rozpuszczone. Umalowałam się, założyłam biżuterię, a następnie efekt końcowy spryskałam swoimi ulubionymi perfumami. Wszystko to zajęło mi trochę czasu. Po chwili zjawił się Liam kiedy zegar wskazywał 17:45. Uśmiechnął się na mój widok i podszedł do mnie obejmując ramieniem.
- Ślicznie wyglądasz. - wyszeptał mi wprost do ucha i ucałował w policzek. Uśmiechnęłam się dziękując mu tym samym. Ruszyliśmy na dół. Sam wyglądał niesamowicie, z resztą jak zawsze. Miał na sobie ciemne dżinsy i chyba wyczuł kolor bo również miał na sobie czerwoną koszulę w kratkę z tym, że była rozpięta, a pod nią miał zwykłą białą koszulkę. Włosy postawione w idealnym kierunku przez co wyglądał jeszcze bardziej seksownie niż zawsze. A jego perfumy drażniły moje nozdrza, ale był to miły zapach. Uwielbiałam jego perfumy. Zeszliśmy na dół i w tym momencie ujrzałam jak do domu wchodzi pierwsza z sióstr Liam'a. Nicola przywitała się ze swoimi rodzicami, potem z bratem, a na mnie wręcz się rzuciła.
- Van, jak ja Cię dawno nie widziałam kochana. Ślicznie wyglądasz. - powiedziała przytulając mnie. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuje. Ty też wyglądasz ślicznie. - odparłam i znowu się przytuliłyśmy. Po krótkiej wymianie zdań z Nicolą poznałam jej chłopaka, Toma. Rozmawialiśmy chwilę gdy ponownie po domu rozległ się dzwonek do drzwi oznaczający przybycie zapewne drugiej córki państwa Payne. Liam otworzył drzwi. Po chwili ujrzałam Ruth i jej chłopaka. Para ściągnęła ciepłe nakrycia i po kolei zaczęła się witać ze wszystkimi. Kiedy Ruth mnie zobaczyła, wyściskała mnie tak samo jak jej siostra. Następnie udaliśmy się do jadalni na wspólny posiłek.
Po uroczystym posiłku przeszliśmy do salonu gdzie pośpiewaliśmy trochę kolęd. Rodzice Liam'a oraz Ruth i jej chłopak siedzieli na kanapie. Jednym z fotelów siedziała Nicola na kolanach swojego chłopaka, a ja siedziałam na kolanach swojego chłopaka, który siedział w drugim fotelu. Przyszła pora na prezenty. Państwo Payne otrzymali prezent od swoich dzieci w formie tygodniowego wypoczynku na Majorce w wybranym przez siebie terminie. Odpoczynek oczywiście był już opłacony. Jeśli chodzi o siostry Liam'a to chłopcy zorganizowali dla ich całej czwórki wyjazd na Hawaje. Również tygodniowy wyjazd. Cieszyłam się ich szczęściem. Przyszła teraz pora na mój prezent dla Liam'a. Wydałam na niego sporo swoich oszczędności, ale nie obchodziło mnie to. Dla niego poświęciłabym wiele za to ile on zrobił dla mnie. Ten prezent to nic w porównaniu ile on mi pomógł i za to wszystko co otrzymałam od niego należy mu się chociaż taki prezent. Rozpakował pudełko, a potem spojrzał na mnie.
- Dziękuje księżniczko, o takim marzyłem. - powiedział i mnie pocałował na co się uśmiechnęłam. Chcecie wiedzieć co dostał? Kupiłam mu zegarek Rolex. Miałam nadzieję, że spodoba mu się i udało się. Dostałam od niego pudełko, które miałam rozpakować. Gdybym nic nie dostała nie byłabym smutna. Sama jego obecność i miłość jaką mnie darzy jest wystarczającym prezentem z jego strony. Otworzyłam pudełko i zamarłam. Był to srebrny wisiorek w kształcie serduszka, a na nim delikatny napis 'Kocham Cię'. Łza szczęścia spłynęło po moim policzku. Pocałowałam Liam'a, a później przytuliłam się do niego. Wzmocnił uścisk i ucałował w głowę. Zamknęłam pudełko i oparłam wtuliłam się w swojego chłopaka patrząc na innych obecnych w pomieszczeniu. Zauważyłam na ich twarzach uśmiech co odwzajemniłam. Byłam bardzo szczęśliwa w tym momencie.
- Kochani, my mamy dla was jeszcze jeden prezent. - odezwał się tata Li patrząc na naszą dwójkę. Wyprostowałam się na kolanach bruneta, spojrzeliśmy po sobie, a potem na jego rodziców.
- Pomyśleliśmy, że przyda się wam jakiś wspólny mały cichy kąt. Widzimy jak się bardzo kochacie. Widać, że to prawdziwa miłość i, że zależy wam nawzajem na sobie. Dlatego też postanowiliśmy wam sprezentować coś takiego. - powiedziała mama Liam'a i podała nam kopertę. Liam ją otworzył i wyciągnął z niej klucze oraz kartkę na, której zapisany był jakiś adres w Londynie.
- Czy to jest... - nie dokończył mój chłopak.
- Kupiliśmy wam mieszkanie. Twoje siostry też dostały, one akurat pieniądze, ale też odpowiednia suma. - oznajmił tata Liam'a. Chłopak spojrzał na mnie i ponownie na swoich rodziców.
- Jestem wdzięczna państwu za taki prezent, ale nie możemy, a przynajmniej ja nie mogę go przyjąć. Mam dom, w którym dobrze się czuje i na razie nie chcę się przeprowadzać. Po za tym tam mieszka mój brat i nasi wspaniali przyjaciele. - powiedziałam patrząc na Liam'a.
- Doskonale Cię rozumiem skarbie, ale to mieszkanie dałoby wam większą swobodę. Więcej czasu byście mogli spokojnie spędzić tylko we dwoje. - odezwała się pani Payne.
- Ja... ja na prawdę szanuje panią i pani męża. Jestem państwu wdzięczna nie tylko za ten prezent, ale za wszystko jak do tej pory mnie traktowaliście, ale ja nie mogę się wyprowadzić i zostawić mojego brata.... - w moich oczach pojawiły się łzy. - Przepraszam. - dodałam, wstałam z kolan Li i poszłam do jego pokoju.
3-osobowa
Vanessa poszła do pokoju swojego chłopaka, a w salonie zapanowała chwilowa cisza.
- Coś nie tak powiedziałam? - zapytała pani Payne patrząc na syna.
- Mamo, Vanessa nie dawno straciła mamę, która zginęła w tragicznym wypadku samolotowym. Z bliskiej rodziny został jej tylko Louis. Nie dawno wprowadziła się do nas ich kuzynka ze Stanów bo będzie Studiować od następnego roku w Londynie, ale tak to reszta rodziny jest tak na prawdę daleko. Van jest strasznie zżyta z Lou i nie chce na razie się z nim rozstawać zwłaszcza, że nie raz nie widzą się kilka dni jak pracujemy od rana do wieczora. - powiedział patrząc na rodzicielkę. - Van strasznie przeżyła śmierć swojej mamy. Louis jest jej wielkim wsparcie. Są strasznie ze sobą zżyci jak już powiedziałem. - dodał. Następnie przeprosił wszystkich i poszedł na górę do swojej dziewczyny. Wszedł do pokoju i zauważył jak jego dziewczyna leży na łóżku na boku tyłem do niego. Położył się za nią, objął ramieniem jej talie i przysunął do siebie przytulając pocałował ją w głowę. Przymknęła oczy gdy poczuła jego bliskość.
- Przepraszam. - wyszeptała przez łzy.
- Ciii... nie masz za co. Jest dobrze skarbie. - powiedział i mocniej ją przytulił. Obróciła się do niego przodem i wtuliła w tors. Leżeli w takiej ciszy przez dłuższy czas. Vanessa pomału się uspokajała wyrównując swój oddech.
Vanessa całkowicie się uspokoiła. Spojrzała mu w oczy. Widziała, że się nią przejmuje i się martwi o nią. Wtuliła się w jego tors ponownie przymykając oczy i wdychając jego zapach. Mocno ją do siebie przytulił. Zaczęła się zastanawiać nad tą propozycją rodziców Liam'a. Szanowała ich i to bardzo. Od momentu kiedy ich poznała traktowali ją jak swoją własną córkę. Sama osobiście również ich bardzo polubiła. Tak samo miała świetny kontakt z siostrami swojego chłopaka. W tamtym jednak momencie nie mogła się wyprowadzić. Jedynym bliskim członkiem jej rodziny był właśnie Louis. Wiedziała, że kiedyś każdy z nich zamieszka osobno, ale dopóki jeszcze może chciałaby z nim mieszkać zwłaszcza przez to co wydarzyło się w jej życiu przez ostatnie prawie półtora roku.
Vanessa
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Przebudziłam się rano dość wcześnie bo gdy spojrzałam na zegarek to była dopiero 8:00. Liam jeszcze smacznie spał obok mnie. Nie chciałam go budzić dlatego po cichu wstałam z łóżka, wzięłam czyste ubrania i weszłam do łazienki. Następnie gotowa do dnia zeszłam na dół do kuchni z zamiarem przygotowania dla wszystkich domowników smacznego śniadania. Z tego co wiem to siostry Li też zostały na noc wraz ze swoimi chłopakami. Przygotowałam wszystko jak powinno być i poszłam do jadalni aby nakryć stół. Później zaczęłam wszystko zanosić z kuchni do jadalni. Gdy zaniosłam ostatnie dwa kubki ciepłej herbaty w pomieszczeniu obok mnie zjawili się państwo Payne, Liam oraz siostry Liam i ich chłopacy. Spojrzeli na mnie, a ja się do nich delikatnie uśmiechnęłam.
- Chciałam przeprosić za wczoraj i jakoś to wynagrodzić. - powiedziałam patrząc nie pewnie na rodziców mojego chłopaka. Podeszła do mnie pani Karen.
- Oj skarbie, nie musisz przepraszać bo nic się nie stało. Wszystko jest w porządku. - powiedziała i mnie mocno przytuliła. Później to samo zrobił jej mąż i usiedliśmy razem przy stole do świątecznego śniadania. W końcu był to pierwszy dzień świąt. Po wspólnym śniadaniu pożegnaliśmy się z siostrami Li bo były umówione na obiady do rodzin swoich chłopaków i w taki sposób zostaliśmy w czwórkę. Przeszłam z Liam'em do salonu siadając w fotelu, a konkretnie ja usiadłam na jego kolanach, a jego rodzice na kanapie.
- Kochani, nie będziemy na was naciskać. Chcemy tylko abyście wiedzieli, że to mieszkanie i tak do was już należy. Może ono na razie stać puste, ale gdy tylko kiedyś będziecie chcieli zacząć tam mieszkać to po prostu się przeprowadźcie. Niczym się nie przejmujcie tylko kwestia odnośnie umeblowania nie robiliśmy bo chcieliśmy wam zostawić wolną rękę. - odezwała się mama Liam'a. Uśmiechnęłam się do niej, a Liam się odezwał.
- Dobrze, mamo. Dziękujemy wam. - powiedział na co rodzice Liam'a się uśmiechnęli. - Na obiad wychodzimy z domu bo umówiłem się z przyjaciółmi. - dodał i spojrzał na mnie nie pewnie. Nic mi nie mówił o tym pomyśle, ale nie byłam na niego zła. Ucałowałam go w policzek. Wiedziałam, że chciał się spotkać z przyjaciółmi, za którymi się stęsknił więc nie miałam nic przeciwko. Porozmawialiśmy jeszcze jakiś czas z rodzicami mojego chłopaka, a potem poszliśmy uszykować się na spotkanie z jego przyjaciółmi. Ubrałam na siebie czarne grube rajstopy, biały swetr a'a tunika. Włosy spięłam w luźnego warkocza na bok i poprawiłam makijaż, który zrobiłam rano. Spryskałam efekt końcowy perfumami. Wzięłam torebkę, do której spakowałam kilka drobiazgów i byłam gotowa. Zeszłam na dół razem z Li. Ubrałam kozaki na małym koreczku oraz płaszcz i szalik. Liam również ubrał się ciepło i wyszliśmy z domu. Po wyjściu na dwór od razu splótł nasze palce razem. Uśmiechnęłam się samoczynnie na jego ruch. Szliśmy w ciszy. Zastanawiałam się jacy są przyjaciele mojego chłopa. Za wiele mi o nich nie opowiadał. A gdy przyjeżdżaliśmy do rodziców Li wcześniej albo wychodził na chwile sam żeby się z nimi spotkać albo wcale bo nigdy nie byliśmy u jego rodziców dłużej niż dwa dni. Teraz było inaczej. Weszliśmy do knajpy, która znajdowała się jakieś 20 minut drogi pieszo od domu rodzinnego mojego chłopaka. Liam pomógł mi ściągnąć płaszcz i odwiesił go na wieszak razem ze swoim. Następnie znowu chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą w głąb lokalu do jednego ze stolików. Zauważyłam przy nim chłopaka, które poznałam podczas spaceru z brunetem. Mat, dobrze pamiętam? Chyba tak. Było jeszcze dwóch chłopaków i jedna dziewczyna. Podeszliśmy do nich i Liam się z nimi przywitał.
- Poznajcie się. Van, Mata już znasz, to jest Lily, jego dziewczyna oraz nasi przyjaciele Jason i Chris. Moi drodzy to jest moja dziewczyna, Van. - powiedział Liam obejmując mnie w pasie. Uśmiechnęłam się nie śmiało. Nie wiedziałam co zrobić albo powiedzieć, ale Lily mnie wyręczyła. Podeszła do mnie przytulając na przywitanie.
- Hej, miło Cię poznać. - odpowiedziała uśmiechnięta co odwzajemniłam.
- Ciebie również. - odparłam. Miała ślicznie niebieskie oczy i ciemny blond włosy, które sięgały jej do ramiona. Szczupła, wzrostem była równa ze mną. Następnie przywitał się ze mną jej chłopak Mat, którego już poznałam. Później podszedł Jason. Po posturze jego ciała mogłam stwierdzić, że ćwiczy bo był dobrze zbudowany. Wyższy ode mnie o pół głowy, krótkie kruczoczarne włosy delikatnie postawione na żel i brązowe oczy. Uśmiechnął się ściskając delikatnie moją dłoń co odwzajemniłam. No i ostatni, Chris. Blondyn o niebieskich oczach i promiennym uśmiechu. Wzrostem równy ze swoim przyjacielem i dobrze zbudowany. Również uścisnął delikatnie moją rękę z uśmiechem na twarzy. Po przywitaniu się usiedliśmy wszyscy przy stole. Lily usiadła po mojej lewej stronie, a Liam po prawej. Pozostali chłopacy zajęli wolne miejsca, oczywiście Mat usiadł obok swojej dziewczyny. Podszedł do nas kelner aby przyjąć zamówienie. Chwilę się zastanowiliśmy, a gdy wybraliśmy to zapisał i odszedł.
-----------------------------------------------------------------------------------------
I co sądzicie o tym rozdziale? Czekam na komentarze.
Reguła cały czas obserwuje.
Czytasz = Komentuj
Ile tym razem komentarzy się pojawi? Zaskoczcie mnie :) Czekam na waszą aktywność.
Przypominam o moje stronie na fejsie jakby ktoś chciał posłuchać coverów w moim wykonaniu to serdecznie zapraszam na: https://www.facebook.com/pages/Klaudia-Pieniak/
W następnym rozdziale: Van i Li na spotkaniu ze znajomymi chłopaka. Jak będzie czuła się w ich towarzystwie dziewczyna? Dlaczego wcześniej wyjdzie ze spotkania? O czym dowie się chłopak jak wróci do domu? Sylwester w Londynie. Gdzie on się odbędzie? Z kim pójdzie na niego nasza zakochana para? To wszystko w następnym rozdziale. Pozdrawiam, Klaudia <33
Boski rozdział ;) Nie mogę doczekać się następnego <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!Dawno nie czytałam takiego świetnego opowiadania jak Twoje!Twoje opowiadanie jest jedynym które aktualnie czytam!!!! <3
OdpowiedzUsuńSłońce ty moje pisz dalej bo to jest świetne nie mogę się doczekać nexta pozdrawiam i życzę ogromnej weny buziaki:-*
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga
Usuńhttp://kazdegi-dnia-mozesz-spelnic-marzenie.blogspot.ru
To dopiero prolog ale juz jutro dodam rozdzial mam nadzieje ze ktos wpadnie
Agata Kieczka
Na blogu jestem jako Maddie With
Rozdział przyjemny.
OdpowiedzUsuńJaki słodki prezent dostała Van do Liam;a.
Rozumiem jej reakcję na dar od rodziców.
Ostatni czas był dla niej bardzo trudny i Louis został jej jedyną rodziną.
Ale rodzicę Liam'a to zrozumieli, bo to normalni ludzie.
Wszystko zostało wyjaśnione.
Ja tam wolę spędzać święta z rodziną, a nie znajomymi. No, ale rozumiem Liam'a. W końcu rzadko widzi swoich przyjaciół.
Jestem ciekawa następnego rozdziału, więc lecę dalej.
PS. Sorrki za krótkie komentarze, ale jakoś nie mam weny.