Kolejny weekend tym razem miałyśmy wolny z Alice. Siedziałam akurat w swoim pokoju razem z Eleanor. Rozmawiałyśmy na różne tematy.
- W ogóle nie uwierzysz. Liam zrobił sobie tatuaż. - powiedziałam patrząc na nią. Jeszcze nikomu o tym nie powiedziałam.
- Serio? - zapytała, a ja pokiwałam głową na znak zgody.
- Tak. Byłam zła na niego, ale jak mi powiedział, że zrobił to dla mnie i pokazał co ma wytatuowane to uspokoiłam się. - powiedziałam delikatnie się uśmiechając.
- A co sobie wytatuował? - zapytała.
- Na lewej ręce ma napis "Należę do Van. Z Tobą na zawsze, księżniczko. Kocham Cię" - powiedziałam uśmiechając się.
- Jak słodko. - odpowiedziała uśmiechnięta.
- Tak, jest bardzo kochany. - powiedziałam.
- Wiesz, nie tylko on sobie zrobił tatuaż podczas tej trasy. - odpowiedziała.
- Wiem. Zayn i Harry też mają, ale oni mają już ich troche. - odpowiedziałam. El się zawachała.
- El? Co jest? - zapytałam patrząc na nią uważnie. Chciała coś powiedzieć, ale chyba się bała. Bała się mnie? Czy mojej reakcji?
- Van... Louis... on też sobie zrobił tatuaż i to nie jeden. - powiedziała spokojnie.
- Słucham?! - podniosłam głos.
- Spokojnie. Zrobił sobie tatuaże. - odpowiedziała, a we mnie się gotowało. Wstałam i zaczęłam chodzi po pokoju.
- Ile? - zapytałam spokojnie.
- 4. - odparła.
- Co takiego? Czemu mi nie powiedział? - zapytałam patrząc na przyjaciółkę.
- Nie chciał Cię denerwować. - odpowiedziałam. Musiałam to z nim wyjaśnić. Byliśmy rodzeństwem, nigdy nie mieliśmy przed sobą tajemnic. Wyszłam z pokoju kierując się do pokoju mojego brata. Weszłam do środka bez pukania. Zastałam w nim mojego brata razem z resztą chłopaków. Spojrzeli wszyscy na mnie. Widząc moją minę ulotnili się z pokoju pozostawiając mnie samą z Lou. Zapanowała cisza.
- Czemu? Czemu mi nie powiedziałeś? - powiedziałam spokojnie krzyżując ręce na wysokości piersi.
- Ale o czym? - zapytał.
- Nie udawaj, że nie wiesz. El mi powiedziała. Jak mogłeś sobie zrobić tatuaż i to nie jeden? Zrobiłeś i mi nie powiedziałeś. Dlaczego? - zapytałam zawiedziona. Zawsze mi mówił jak coś zrobił. Wszystko sobie mówiliśmy nawzajem. A teraz? Podeszłam żeby usiąść na łóżku obok niego.
- Wiedziałem jak na to zareagujesz. Po za tym Liam opowiedział nam jak zareagowałaś na jego. - odparł delikatnie się uśmiechając.
- Świetnie. Śmieszy cię to? - zapytałam.
- Nie, ale jesteś taka kochana. Martwisz się o nas, ale jesteśmy dorośli. - powiedział.
- Dorośli, ale i głupi. Zachowujecie się nie raz jak dzieci. - powiedziałam. Wziął mnie przytulił.
- Nie raz się robi głupoty. Najwyżej będziemy tego żałować. Trudno się mówi. Nie musisz się nami przejmować. - powiedział, a ja się w niego wtuliłam. Lubiłam z nim rozmawiać. Był świetnym bratem. Czułam w nim wielkie wsparcie i nie mogłam dłużej się denerwować. No niby ma racje, ale po co niszczyć sobie ciało z powodu tego co podoba nam się przez chwile. Chciałam kiedyś tatuaż, ale teraz myślę, że to było głupie. Niestety było to już po i nic z tym nie mogłam zrobić.
Minęły kolejne dni, a nawet tygodnie. Do Świąt został jakiś tydzień. Wszyscy wracali do swoich rodzin. Wszyscy oprócz mnie i Lou. Nie mieliśmy nikogo. To miały być nasze pierwsze Święta we dwójkę. Cała nasza najbliższa rodzina nie żyła, a inni byli daleko. Miley chciała nas zabrać ze sobą, ale czulibyśmy się źle. Nie chcieliśmy się narzucać. Z nią pożegnaliśmy się. Miała przylecieć w nowym roku. Reszta jedzie do swoich domów za dwa dni. Liam jedzie do swojej rodziny, Eleanor do swojej, Zayn wraz z Perrie spędzą najpierw Święta u jej rodziców, a później drugi dzień Świąt z jego rodzinom. W przypadku Alice i Niall'a również. W Wigilie są u rodziców Alice tutaj w Londynie, a później lecą następnego dnia z rana do Irlandii. Harry jedzie do siebie. No, a my we dwójkę zostajemy w naszym dużym domu.
Siedziałam akurat i robiłam porządki w szafie z bluzkami. Nagle do pokoju wszedł Liam. Podszedł do mnie radosny, podniósł do góry i okręcił wokół własnej osi.
- Hej, co jest? - zaśmiałam się widząc jego radość w oczach. Postawił mnie na ziemi obejmując w talii. Objęłam go za szyje. Patrzeliśmy sobie w oczy. Liam oparł swoje czoło o moje. Uwielbiałam gdy tak robił. Staliśmy tak dłuższą chwilę w ciszy. - Powiesz mi o co chodzi? - zapytałam. Uśmiechnął się.
- Wszystko załatwione, spędzimy razem święta. - odparł delikatnie się odsuwając, ale nadal mnie obejmował.
- Co? Ale jak? - zapytałam zdziwiona.
- Normalnie. Jedziesz ze mną do mojej rodziny na święta. Moja mama już się nie może doczekać kiedy Cię zobaczy. Strasznie się stęskniła za tobą i w sumie się jej nie dziwie. - odparł patrząc mi cały czas w oczy.
- Ale ja nie mogę zostawić Lou samego. - odpowiedziałam smutna.
- Spokojnie, nie będzie sam. Rozmawiałem najpierw z Eleonor. Nie chcieliśmy abyście siedzieli sami dlatego wpadliśmy na pomysł, że zabierzemy was ze sobą. Ty jedziesz ze mną, a Lou z Eleanor. Wszystko jest załatwione. - powiedział. Humor od razu mi się poprawił. To nic, że nie spędzę świąt z Lou, ale przynajmniej nie będziemy siedzieć sami we dwójkę. Po za tym są telefony, skype. Można zawsze porozmawiać. Na twarzy Liam cały czas malował się radosny uśmiech. Odwzajemniłam go mocno się do niego przytulając.
- Dziękuje. - wyszeptałam podczas uścisku.
- Wszystko dla ciebie, księżniczko. Kocham Cię. - powiedział i ucałował mnie w czoło.
- Ja Ciebie też. - odparłam odsuwając się delikatnie by spojrzeć mu w oczy. Ta radość w jego oczach. Było widać jak w środku z skacze z radości. Zbliżyłam swoją twarz do jego i musnęłam delikatnie jego usta moim co oczywiście odwzajemnił pogłębiając pocałunek. Uśmiechnęłam się podczas pocałunku i on też bo poczułam. Następnie ponownie wtuliłam się w jego ramiona. Wyszliśmy z pokoju schodząc na dół gdzie był tylko mój brat i El bo reszta szykowała się pomału do powrotu do domu. Weszłam ze swoim chłopakiem do pomieszczenia i ujrzałam zdezorientowaną minę Lou. Zaśmiałam się cicho z Li, a po chwili dołączyła do nas El.
- Wiecie, Louis nie może nic pojąć. - odparła siadając w fotelu.
- To nie jest śmieszne. Nie zostawię Van samej. - odparł.
- Lou... teraz.... posłuchaj.... mnie.... uważnie. - zaakcentowałam po kolei każde słowo. Spojrzał na mnie z miną 'nie jestem głupi, mów szybciej' na co się zaśmiałam. - Ja na święta jadę do rodziny Liam'a, a ty jedziesz razem z El do niej. Wszystko nasze drugie połówki już załatwiły. Rozumiesz? - powiedziałam przyglądając się mu uważnie.
- Tak.
- No nareszcie. Dzięki Van. - odezwała się El na co uśmiechnęłam się do niej. Odwzajemniła gest i podeszła do Lou wtulając się w niego. Chłopak mocno ją przytulił do siebie i ucałował w czoło dziękując. Uśmiechnęła się. Spojrzałam na Li i razem się uśmiechnęliśmy widząc ten widok. Mój brat razem z El byli idealną parą, na prawdę. Zawsze uważałam, że są dla siebie stworzeni. Nigdy się nie kłócili, a gdy coś było to mała sprzeczka. W dodatku po kilku minutach już byli pogodzeni. Miłość i związek idealny. Nie to co ja i Liam. Mieliśmy wiele prób, ale przetrwaliśmy. Myślę, że przez to nasz związek jest silniejszy, a przede wszystkim możemy być pewni uczuć tej drugiej połówki skoro po tylu złych wydarzeniach nadal jesteśmy razem.
---------------------------------------------------------------------------------
Nie udał mi się ten rozdział. Zdecydowanie to nie jest to. Przepraszam was. postaram się to odrobić w następnym rozdziale. Mam nadzieję, że będzie bardziej ciekawy.
Dziękuje za komentarze :) Reguła się przydaje i nadal będziemy się jej trzymać.
Czytasz = Komentuj ;)
Zobaczymy ile teraz wam się uda zebrać komentarzy do niedzieli. Macie na to kilka dni. Dzisiaj nie pisze minimalnej liczby komentarzy jaka ma być. Zaskoczcie mnie ;) Czekam cierpliwie do niedzieli i wtedy pojawi się nowy rozdział pod wieczór, a najpóźniej w poniedziałek rano.
W następnym rozdziale: Rozjazd wszystkich na święta. Przyjazd Van z Li do jego rodziców. Jak zostanie przywitana? Odpoczynek pary w pokoju chłopaka i rozmowa. Na jaki temat? Lekkie zaskoczenie Van na pytanie ukochanego. Spacer po rodzinnym mieście Liam'a i spotkanie jego znajomego. Wszystko w następnym rozdziale. Pozdrawiam, Klaudia ;)
Szczerze. ? Trochę krótki ;) I czemu nie powiedziałaś jakie tatuaże zrobił sb Lou. ?! :( Tak czy inaczej świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńHej. Fajny rozdział. Ja nie uważam, żeby był krótki. Zresztą nie długość, a jakość się liczy ;)
OdpowiedzUsuńNo to chłopcy zaszaleli z tymi tatuażami :D
Nie rozumiem tylko zachowania Van. Ok, nie powiedział jej, że zrobił tatuaże, ale bez przesady. Poza tym złości się, że zrobili sobie je w ogóle. Przecież to ich sprawa. Ich ciało, ich sprawa.
Lou to świetny brat.
Z jednej strony szkoda, że Lou i Van spędzą święta osobno. Ale z drugiej, przynajmniej nie będą sami siedzieć w domu.
Haha. Chciało mi się śmiać, jak Lou nie umiał zakapować całej sytuacji. Ach ci faceci :P
Jestem ciekawa następnego rozdziału.
Czekam na kolejny.
Życzę Ci duuużo weny i fajnych reszty wakacji. Niech uśmiech nie schodzi Ci z buzi ;)
Buziaki, Twoja fanka - Maarit :*
No no no... To się Lou rozpędził xD
OdpowiedzUsuńFajnie Li i El wymyślili z tymi świtami ;) Wgl, że tak bardzo już minęła Van ta trauma po incydencie z panem idiotą Loganem ;) Teraz wszyscy są szczęśliwi i mam nadzieję, że narazie żadnych dram nie będzie :))
Rozdział świetny.
OdpowiedzUsuńCzekam na next..;>